– W trakcie meczu Barcelona-Real ktoś mnie zapytał na Twitterze (@kartofliska) co ja w tym czasie robię. A co niby mogłem robić? Wracałem ze swojego Gran Derbi w Feliksowie. Messi z Feliksowa vs. Ronaldo z Zaborowa. To dopiero był prawdziwy hit – mecz na szczycie warszawskiej Klasy A – pisze Radosław Rzeźnikiewicz z Kartofliska.pl w kolejnym podsumowaniu wszystkiego tego, co działo się ostatnio w niższych ligach.
1. Nie wiem czym kierują się eksperci PKP przy ustalaniu rozkładu jazdy pociągów, ale mam wrażenie że wcale nie chodzi im o dobro osób jeżdzących na szlagierowe mecze. Aby dotrzeć na czas na spotkanie Klasy B (8 poziom rozgrywkowy) do Turki (okolice Lublina), które zaczyna się o godz. 11, trzeba wyruszyć z Warszawy pociągiem o 6.40. Trochę wcześnie jak na niedzielną pobudkę. Nie dziwne więc, że jechałem w przedziale sam. A mógł to być przecież przedział pełen kibiców. Nie wierzę, że ludziom nie chce się jeździć na takie mecze.
2. Jakby komuś przyszło do głowy, ze lubelska Klasa B to zwykła kopanina na poziomie osiedlowym to od razu wyprowadzę z błędu. Oto jaką odpowiedź otrzymałem po nagraniu i opublikowaniu bramek z meczu zespołu Mila Turka. „Gościu, a nie możesz usunąć z filmiku tego, że to na kartofliskach jest? Bo to się źle kojarzy.”. Skoro kojarzy się źle to nie ma oczywiście żadnego problemu. Dobry wizerunek 8-ligowej drużyny w mediach to przecież podstawa. Niestety popełniłem drobny błąd i zamiast kartoflisk przez przypadek skasowałem bramki. Jedyne co udało mi się z tego meczu zachować to kilka akcji, w których zawodnicy z Turki byli o włos od strzelenia gola. Zawsze to jakaś pamiątka. Oby się tylko nikomu źle to nie skojarzyło.
3. Podobał mi się opis poziomu spotkania usłyszany na trybunach. „Widać, że to pokolenie kebaba”. Nie do końca rozumiem, ale to chyba oznacza, że grali dobrze.
4. Stanowczo dementuję informację jakoby stadion zespołu Mila Turka miał być kartofliskiem. Bardzo przyjemny obiekt z eleganckimi trybunami. Warto podkreślić, że jeszcze kilkadziesiąt lat i mecze będzie można oglądać siedząc na drzewach i to tuż przy linii bocznej.
5. „A z kim grają nasi?” – zastanawiała się tuż przed meczem publiczność. „A skąd ja mam wiedzieć? Ktoś coś mówił, że z jakimś Ogniwem”. Nawet nie spodziewali się jak byli blisko. Ogniwo to przecież prawie to samo co Spoiwo (Lublin).
Zawsze o to kto gra można zapytać sędziego. Szansę na właściwe odpowiedź są jednak znikome. Z moich obserwacji wynika, że arbitrom zazwyczaj „lata koło berła” komu sędziują. Oni mają przecież rozróżniać tylko kolory.
Mistrzostwo Świata w tym temacie należy jednak do mnie! Byłem kiedyś na meczu, pełne 90 minut, po których dowiedziałem się, że … spotkanie, na które przyjechałem było rozgrywane na innym stadionie. No cóż, nie doczytałem plakatu meczowego do końca. Godzina się zgadzała, miejsce już nie bardzo, a to co widziałem to był mecz juniorów. Można? Można! Chociaż przez moment poczułem się jak to jest być Jolą Rutowicz (a gdzie mi tam do jej figury).
6. W niższych ligach sędziowie mają trochę przegwizdane (w sumie robota związana z gwizdaniem). Publiczność chętnie komentuje ich poczynania. Rzadko jednak są to peany na ich część. Raczej krótkie „wiersze” o charakterzy dość ironicznym. Publiczność w Turce należy jednak pochwalić. Nikt sędziów od żadnych „chujów” nie wyzywał. Zwłaszcza liniowych.
5. Mila Turka wygrał(a) ze Spoiwem Lublin 7:0. To jedna z najwyższych wygranych w 10-letniej historii drużyny. Część publiczności w ramach celebracji zapowiadała więc degustację „Mocarnego Byka”. To chyba jakiś niezły szampan musi być.
7. Jeden mecz dziennie to tak jakby zaczynać pić wódkę i kończyć na ćwiartce. Oczywiście, że był drugi. Na drugie danie wybrałem spotkanie Błekitnych Dys (Klasa A – 7 poziom). Do wizyty przekonała mnie atrakcyjność obiektu. W portugalskiej Bradze mają słynny stadion w skale, a w Dysie jest stadion przy skarpie!
80. Na meczu w Dysie spotkałem osoby, które na tak niskiej lidze były pierwszy raz w życiu. Do przyjścia na stadion zainspirowała je… niniejsza rubryka. Tylko nie mówić później, że nie ostrzegałem. To naprawdę nieźle wciąga.
Nie był to wprawdzie mecz, o którym Wołoszański będzie wspominał w swoich książkach, ale chociaż jedną z bramek chłopaki widzieli w miarę przyzwoitą.
Bramkę straciła drużyna Graf-Madjan Marina Zemborzyce. Od razu prostuję, że tej szmaty wcale nie puścił Majdan (gdzie by on). To nie literówka w nazwie zespołu.
9. W trakcie meczu Barcelona-Real ktoś mnie zapytał na Twitterze (@kartofliska) co ja w tym czasie robię. A co niby mogłem robić? Wracałem ze swojego Gran Derbi w Feliksowie. Messi z Feliksowa vs. Ronaldo z Zaborowa. To dopiero był prawdziwy hit – mecz na szczycie warszawskiej Klasy A. I że niby w Hiszpanii padały ładniejsze gole niż w Feliksowie? Drodzy Państwo: Wolne żarty! Zobaczcie te dwa trafienia zawodników gości.
Co za bramki dla Zaborowianki!
10. Wizytę na meczu Zaborowianki zalecałbym kopaczom aspirującym do gry w reprezentacji Polski. Zobaczyliby jak powinno się grać w piłkę. Futboliści z Zaborowa wychodzą na mecze z taką koncentracją i „wkurwem” w oczach, że gdyby tylko w ten sposób przystępowała do gry nasza reprezentacja to i Anglia nie miałaby żadnych szans. Nawet gdyby Nawałka zdecydował się przetestować Ćwieląga na bramce. Tu jest walka, a nie maskarada cip.
11. Słówko o gospodarzach czyli Piaście Feliksów (Zaraz obok Ł»elazowej Woli. Gdyby klub istniał za czasów Fryderyka Chopina to Pan Fryderyk grałby zapewne w Piaście). Jeden z młodych chłopaków z Feliksowa napomknął mi, że chciałby niebawem spróbować swoich sił w zespole, ale obawia się, że nie przejdzie testu. Usłyszał, że aby dostać się do drużyny trzeba zaliczyć 7 z 10 przygotowanych zadań, a jednym z nich jest np… podbijanie piłki gorszą nogą ponad głową (20 razy). Proponuję ściągnąć zawodników Piasta Feliksów do TurboKozaka (albo chociaż TurboMaślaka).
12. Ciężko jest przejść selekcję w Feliksowie (zakładam oczywiście, że to żart), a co dopiero w Legionie Pruszków (Klasa B – 8 poziom)! Skoro na ostatnim meczu zjawiło się tylko 9 zawodników Legionu to znaczy, że selekcja musi być naprawdę okrutna. Występ w dziewięciu przeciwko liderowi (LKS II Chlebnia) był trzeba przyznać odważnym pomysłem, choć i tak zakończyło się tylko 0:8.
13. Przesłanie dla fanów Champions League czyli słynnej „kaszanki”. Jaka kaszanka jest najlepsza? Odpowiedź poznałem w Lublinie.
Zdecydowanie polecam niższe ligi. Kaszana jak się patrzy.
14. Nikt nie może mieć pretensji do zawodników GLKS Biała (Sieradzka Klasa A), że grają nierówno. Nadesłane zdjęcie z jednego ze sparingów.
15. A o takiej ławce to w Barcelonie mogą tylko pomarzyć. Nadesłane zdjęcie z opolskiej Klasy B.
16. W najbliższy weekend ruszam na kartofliska serbskie. Tam to dopiero muszą grać! Spróbuję coś zrelacjonować za tydzień.





