Fornalikowi puścił zawór, staje się drugim Smudą…

redakcja

Autor:redakcja

08 października 2013, 11:18 • 3 min czytania

Fornalik nie trzyma ciśnienia. Przykro patrzeć, jak w coraz szybszym tempie staje się drugim Smudą. Zaczyna wierzyć, że wszyscy są przeciwko niemu, każdy czyha na jego potknięcie, a dziennikarze lobbują na rzecz innych kandydatów, którzy już zacierają ręce. Czuje spisek. Sprawdza: czy nastroje idą w górę, czy naród jeszcze go popiera, czy może już szykuje taczkę, na której za moment zamierza go wywieźć. Rola trenera numer jeden w kraju, niestety nieodłącznie wiąże się z odpornością. Idealnie widać to po Smudzie, który nagle znów jest starym Smudą – takim, jakiego wielu chciało kiedyś widzieć na selekcjonerskim stołku.
Ma wyniki w klubie, nie musi weryfikować swojej pracy za granicą, wystarczy ogrywać samych swoich. Nie musi błyszczeć na salonach. Kisi się we własnym sosie, który zna i coraz lepiej rozumie, który przede wszystkim lubi. Złapał luz. Pierwszy raz od dawna widać, że dobrze czuje się w tym, co robi. Na godzinę przed meczem z Legią przychodzi do pawilonu medialnego, wkłada ręce do kieszeni i gaworzy z dziennikarzami – w nastroju, jakby właśnie jechał na wakacje. Na konferencji zawsze rzuci żartem. Znów sprawia wrażenie gościa, który kontroluje, co się wokół niego dzieje.

Fornalikowi puścił zawór, staje się drugim Smudą…
Reklama

W kadrze tego nie miał. Nie udźwignął. I tak samo nie dźwiga dziś Fornalik. Dopadła go ta sama choroba, groźna – jak widać i zakaźna. Stał się czuły na swoim punkcie.

Parę dni temu ponoć odmówił wywiadu dziennikarzowi Gazety Wyborczej, co samo w sobie nie jest niczym dziwnym – każdy ma przecież prawo wybierać z kim chce porozmawiać, a do kogo się nie odezwie słowem. Tyle że selekcjoner odmowę motywuje faktem, że ów dziennikarz chwilę wcześniej ośmielił się spekulować – zupełnie niezobowiązująco – czy Wdowczykowi można by w przyszłości powierzyć reprezentację. To już symboliczne. Fornalika uraziło, że takie dyskusje w ogóle się pojawiają, że nie każdy klepie go po plecach: „nie martw się Waldek, na pewno ci się uda, przecież wygramy i w Charkowie, i na Wembley”.

Reklama

Tak jak Smuda, został wrzucony do nowego świata, którego wcześniej nie znał, w którym trzeba umieć się odnaleźć, mieć wyczucie, zrobić COŚ w krótkim czasie. A przy tym zachować normalność. Bo zdaje nam się, że normalność zawsze się obroni. Kiedy Fornalik na cztery dni przed meczem z Ukrainą z pretensją w głosie zastanawia się przy dziennikarzach: „czy jest drugi kraj, w którym kadra wciąż ma szanse na awans, a nie otrzymuje wsparcia?” – wypadałoby zapytać tylko: panie Fornalik, czy pan się ze Smudą zamienił na rozum? Czego pan właściwie oczekiwał? Pan ma ludzi za idiotów? Wszyscy powinni powtarzać za Waldkiem Sobotą – „skoro oni wygrali u nas, czemu my mamy nie wygrać tam?”? To takie proste. Skoro kiedyś przegraliśmy 0:6 z Hiszpanią, czemu następnym razem mamy im nie złoić skóry?

Przecież to wszystko naprawdę sprowadza się do jednego wniosku. Jeśli kadra nie otrzymuje wsparcia (choć zdaje nam się, że miesiącami otrzymywała go naprawdę dużo, jak na to, co ostatnimi czasy osiągnęła. Tak w czasie Euro, jak i przy eliminacjach balonik pompowany był w mediach z każdej strony), to chyba ma to jakieś namacalne uzasadnienie. Czy stając się selekcjonerem naprawdę przestaje się wierzyć, że są w tym kraju ludzie, którzy chcieliby zobaczyć reprezentację Polski na mistrzostwach świata? Ł»e są też tacy dziennikarze? Ł»e czasem przyjemniej byłoby zachwycać się swoją drużyną narodową, niż walić w nią jak w bęben? Można założyć różowe okulary i dalej zaklinać rzeczywistość, „by żyło się lepiej…”. Tylko do czego to prowadzi?

Każda krytyka jest pochodną czegośâ€¦

Może mistrzostw Europy przegranych z kretesem na własnym terenie? Może domowej porażki z Ukrainą? Wyjazdowego remisu z Mołdawią? Symbolicznej, choć w gruncie rzeczy nieistotnej straconej bramki z drużyną San Marino, która do siatki rywali trafia od wielkiego dzwonu i nie dającego nic remisu u siebie z Czarnogórą? Graniczącej z cudem konieczności pokonania Ukrainy i Anglii na wyjazdach?

Czy stając się selekcjonerem perspektywa naprawdę zmienia się aż tak bardzo, że nie widzi się prostych faktów i nie umie nazywać już ich po imieniu?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama