Reklama

Stal obrabowała bank z golami i wróciła do gry

redakcja

Autor:redakcja

13 maja 2018, 22:12 • 4 min czytania 4 komentarze

Trzeba uczciwie powiedzieć, że były momenty w tym sezonie, gdy mieliśmy dość I ligi. Wszystko przez męczenie buły w niektórych spotkaniach. Po prostu trafiały się mecze, których najzwyczajniej w świecie nie dało się oglądać. Dzisiaj jednak – przynajmniej tak się nam wydaje – dostaliśmy niezłą rekompensatę od piłkarzy Chrobrego i Stali. Wreszcie możemy napisać, że macie czego żałować, jeśli nie oglądaliście tego widowiska. Tak, tak – nie przewidziało wam się – drużyny Nicińskiego i Smółki dały dzisiaj prawdziwe show!

Stal obrabowała bank z golami i wróciła do gry

Imprezę zaczął Mateusz Machaj, który zasadził piękną bramkę z rzutu wolnego. Dużo nie brakowało, a pomocnik Chrobrego swój wyczyn powtórzyłby również z rzutu rożnego. Co prawda tym razem miałby szczęście, bo jego zamiarem było dośrodkowanie, a nie bezpośredni strzał, który ostatecznie wylądował na poprzeczce… Nie gorszy od Machaja chciał być Damian Kowalczyk, bo ciągle napędzał ataki Chrobrego. Choć miał pecha, ponieważ koledzy z drużyny nie potrafili zamienić jego starań na gola. W takim wypadku 22-latek sam postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i uderzy tak, że Majecki nie miał szans na obronę.

Podopieczni Nicińskiego wyglądali dzisiaj naprawdę nieźle i pewnie ograliby większość drużyn I ligi, jednak Zbigniew Smółka miał w składzie Bartosza Nowaka. Zawodnik Stali Mielec urządził sobie bombardowanie bramki Janickiego. Czasami golkiper gospodarzy wychodził z tego pojedynku obronną ręką, ale ostatecznie skapitulował aż trzy razy. Za pierwszym razem Bartek wykorzystał błędy defensorów Chrobrego i pewnie posłał piłkę do siatki. Za drugim razem zamienił na bramkę jedenastkę, którą wywalczył Arak. Natomiast trzecie trafienie jest idealnym podsumowaniem jego dzisiejszego występu. Spokojne wyprowadzanie piłki, poszukanie dobrej pozycji do oddania strzału i precyzyjne kropnięcie. Cóż, występ niemalże idealny, a warto jeszcze dodać, że Bartek powinien ten mecz skończyć z minimum jedną asystą.

Oczywiście najlepszy na boisku był Nowak, ale Arak również zasłużył na gratulacje. Przede wszystkim zaimponował nam tym, że cały czas był pod grą. Nieustannie domagał się futbolówki, a gdy już ją miał, to potrafił zrobić z niej użytek. Oddał też kilka strzałów, ale albo fenomenalnie bronił Janicki, albo brakowało mu precyzji. Dopiero w doliczonym czasie gry udało mu się strzelić gola, po tym jak dobił piłkę po strzale Michała Janoty. A jak już jesteśmy przy Michale, to warto wspomnieć, że on także zdobył dzisiaj bramkę, gdy najszybciej dopadł do piłki odbitej przez Janickiego. Choć prawdą jest, że powinien dzisiejszy mecz kończyć z dubletem, ponieważ w świetnej okazji fatalnie spudłował.

Generalnie goście stworzyli sobie więcej okazji, a gospodarze trochę się podłamali, gdy zaczęli przegrywać. Co prawda w końcówce przeprowadzili świetną akcję, którą wykończył Karol Danielak, ale na nic więcej nie było już ich dzisiaj stać. Stal wraca do gry o awans, a Chrobry już chyba na dobre wypadł z pociągu, który jedzie w stronę ekstraklasy.

Reklama

Chrobry Głogów – Stal Mielec 3:5 (2:2)

1:0 Mateusz Machaj 4′

1:1 Bartosz Nowak 5′

2:1 Damian Kowalczyk 27

2:2 Bartosz Nowak 45′

2:3 Michał Janota 74′

Reklama

2:4 Bartosz Nowak 87′

3:4 Karol Danielak 89′

3:5 Jakub Arak 90′

Pozostałe mecze: 

Pogoń Siedlce – Chojniczanka 3:2 (Paluchowski 38′, 45′, 61′ – Lisowski 18, Boczek 53′)
Piłkarze Chojniczanki stanęli dzisiaj przed dużą szansą, by wskoczyć na drugie miejsce, ale dali ciała. Albo jak kto woli, otrzymali kolejną lekcję futbolu od Paluchowskiego, który ustrzelił hat-tricka. Piłkarz Pogoni Siedlce najwidoczniej ma patent na drużynę z Pomorza, ponieważ jesienią w Chojnicach zanotował dublet. Co prawda żadna z bramek nie była pięknej urody, ale czy kogoś to obchodzi? Najważniejsze, że Paluchowski był w odpowiednim czasie i miejscu, a tym samym dał trzy oczka swojej drużynie. Dla gości ponownie już na wiosnę strzelał Wojciech Lisowski, który najszybciej dopadł do piłki odbitej przez Misztala, a następnie skierował ją do siatki. Na listę strzelców wpisał się również Tomasz Boczek, który wykorzystał dośrodkowanie Pawła Zawistowskiego. Chojniczanie w ostatnim czasie grają w kratkę, a bez dobrej serii nie ma mowy, by marzyć o ekstraklasie. Bez wątpienia szanse na awans jeszcze mają, ale w trzech ostatnich spotkaniach trzeba pokazać dobrą i przede wszystkim regularną grę.

Górnik Łęczna – Miedź Legnica 1:1 (Szysz 55′ – Piątkowski 58′)
Lider z Legnicy został zraniony w starciu z walczącym o utrzymanie Górnikiem Łęczna. Miedź była dzisiaj zdecydowanym faworytem, ale uczciwie trzeba przyznać, iż zagrała poniżej oczekiwań. Kilka niezłych okazji na strzelenie gola miał Marcos Barreno Garcia, ale raz zabrakło mu szczęścia, gdy trafił w poprzeczką. A innym razem lepszy okazał się Prusak. Czego nie dokonał Hiszpan, zrobił niezawodny Mateusz Piątkowski, który w swoim stylu wpadł w szesnastkę, a następnie z zimną krwią pokonał bramkarza gospodarzy. Piłkarzom Baniaka trzeba oddać, że dzielnie walczyli dzisiaj o punkty, ale nie potrafili wykreować sobie wielu dogodnych sytuacji strzeleckich. Bramkę zdobyli po rzucie karnym, który arbiter przyznał im po tym, jak w polu karnym faulowany był Mikołaj Lebedyński. Do “jedenastki” podszedł Patryk Szysz, który pewnym strzałem zamienił ją na bramkę.

Górnik pokazał się dzisiaj z dobrej strony, ale nie zmienia to faktu, że Pogoń Siedlce odjechała im w tabeli już na cztery oczka. Wszystko więc wskazuje na to, iż podopieczni Baniaka zagrają w barażach, jeżeli na finiszu nie wyprzedzi ich Olimpia albo Stomil.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...