Kiedy wygaśnie kredyt zaufania do Salamona?

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2013, 11:17 • 4 min czytania

274 – tyle dni czeka Bartosz Salamon na mecz w dorosłej piłce klubowej. Dziewięć miesięcy. Prawie rok. Nie grał ani w Milanie, ani w Sampdorii. Ani w Serie A, ani w europejskich pucharach, ani nawet w Coppa Italia. Rzadko jednak się zdarza, żeby zawodnik, który nie dostaje cienia szansy w żadnym klubie, w którym gra na najwyższym poziomie (Serie B – to inna sprawa), dostawał regularnie powołania do dorosłej reprezentacji. Jeszcze rzadziej zdarza się natomiast, że piłkarz tego typu nie dość, że jest powołany, to jeszcze się w tej kadrze wyróżnia. O co tak naprawdę chodzi z Bartoszem Salamonem? Czy ktoś za słaby na dół tabeli Serie A powinien w ogóle marzyć o reprezentacji?
Równo osiem miesięcy temu jego twarz zdobiła wszystkie media sportowe. Pierwszy Polak w Milanie. Kompromitacja Stefana Majewskiego. Wielkie odkrycie Mariusza Rumaka i Brescii. Miał być Sporting Lizbona, Napoli, skończyło się na Rossonerich. I na długie miesiące skończył się Salamon… Wszystkich nas cieszyło, że w końcu zobaczymy Polaka na San Siro w innym klubie niż Celtic, ale po tamtych czasach nie zostało już nic. Bartek pstryknął sobie fotkę z Balotellim, zjadł kolację z Gallianim, błysnął perfekcyjnym włoskim w telewizji klubowej, potrenował z El Shaarawym, poznał od środka Milanello, ale dziś znów jest na aucie. I można się nawet zastanawiać, czy nie znajduje się w gorszym położeniu niż przed rokiem. Niż wtedy, gdy na zawsze – jak mogło się wydawać – opuszcza Serie B.

Kiedy wygaśnie kredyt zaufania do Salamona?
Reklama

Jeszcze kilka tygodni po transferze Bartek apelował: „Bez napinki!”. Prosił, by dać mu czas, pozwolić spokojnie się zaaklimatyzować, a prędzej czy później na pewno zagra. Ale ten czas nie nadchodził. Początkowo nie mógł zadebiutować z powodu kontuzji, a później? Później zagrał tyle co Miśkiewicz. Najpewniej przerosła go rywalizacja z Mexesem, Zapatą i Bonerą, bo gdzie indziej szukać powodu jego absencji? Ale OK – przegrywanie z takimi tuzami to żaden wstyd. Gorzej jednak, że Polak opuścił Mediolan już dość dawno, a ostatni mecz w dorosłej piłce klubowej rozegrałâ€¦ Musicie pamiętać tę datę. Wasze dziewczyny szykowały fryzury, a wy kupowaliście szampany i fajerwerki na dzień przed Sylwestrem. 30 grudnia 2012. Wtedy Bartek jeszcze jako piłkarz Brescii przetestował napastników Crotone i sam wpisał się na listę strzelców.

Dziewięć długich miesięcy. Ponad 270 dni. W tym czasie można schudnąć 60 kilo, przejść całą ciążę, przygotować się do maratonu… Dużo można. W tym czasie można też nie zagrać ani jednego meczu w klubie.

Reklama

A co robił Salamon?

Udinese – kontuzja
Cagliari – kontuzja
Parma – kontuzja
Barcelona – kontuzja
Inter – ławka
Lazio – ławka
Genoa – poza kadrą meczową
Barcelona – poza kadrą meczową
Palermo – ławka
San Marino – 87 minut
Chievo – ławka
Fiorentina – poza kadrą meczową
Napoli – ławka
Juventus – poza kadrą meczową
Catania – poza kadrą meczową
Torino – poza kadrą meczową
Pescara – ławka
Roma – ławka
Siena – ławka

Transfer do Sampdorii.

Benavento – ławka
Juventus – ławka
Bologna – ławka
Genoa – ławka
Cagliari – ławka
Roma – ławka
Milan – poza kadrą meczową

Jeszcze chwila i będzie rok. Jak u Tytonia w PSV. Tyle że były Rossonero nie walczy już o plac z Mexsem, ale z Gastaldello, Mustafim i Palombo. Oczywiście, to wciąż wysoka półka, bo byle kogo się do Sampdorii nie bierze, ale… naprawdę – zaliczając w międzyczasie pięć meczów w kadrze – nie można było w Genui pograć ANI SEKUNDY? Czasem zastanawiamy się, co jest nie tak z tym chłopakiem. W reprezentacji wygląda nieźle w defensywie, ma pojęcie o rozegraniu, potrafi fajnie przerzucić piłkę, poza boiskiem już praktycznie jest Włochem, a w ich języku mówi lepiej niż przeciętny sprzedawca pizzy. Rzeczywiście – jako odkrycie Serie B – na wyższym poziomie jest aż tak słaby?

Sampdoria Genua, sześć meczów, dwa punkty, jedenaście straconych goli. Zespół, który nie robi oszałamiającego wrażenia, drużyna, która wymaga raczej rewolucji, niż reform. Tymczasem Salamon, kto wie, może antidotum na problemy defensywy, tkwi przyspawany do ławki rezerwowych. Nie oderwać się od krzesełka, gdy etatowi obrońcy z pierwszego składu wpuszczają rywali w pole karne równie ochoczo, jak Francja muzułmańskich imigrantów? Trener go nie lubi? Pokłócił się z „kiero”?

Salamon to dla nas prawdziwa zagadka i jednocześnie twardy orzech do zgryzienia. Odsuwać od kadry? Za co, skoro w reprezentacji jest niezawodny. Wręcz przeciwnie, wskazalibyśmy go jako jeden z jaśniejszych punktów i nadziei na przyszłość, bo naprawdę podoba nam się jego gra. Z drugiej strony – trzymać w reprezentacji 40-milionowego narodu faceta, który nie nadąża za dziewiętnastą drużyną ligi włoskiej? Który nie wącha murawy od grudnia, a piłkę ostatnio w klubie kopnął na oficjalnej prezentacji? To chyba pierwsza taka sytuacja w historii.


Najnowsze

Niemcy

Polak trafił w drugim meczu z rzędu. Jego zespół się odrodził

redakcja
0
Polak trafił w drugim meczu z rzędu. Jego zespół się odrodził
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama