Piast od pięciu meczów, Widzew od niespełna roku. Ktoś musi przerwać wstydliwą passę

redakcja

Autor:redakcja

20 września 2013, 12:26 • 2 min czytania

Gdyby nie wczorajsza rozgrzewka Podbeskidzia z Jagiellonią, byłby to typowy mecz otwierający kolejkę. Dzień – piątek. Godzina – 18. W sam raz na raz. Ł»eby znaleźć jeszcze jakąś wymówkę, by nie siadać przed telewizorem, żeby dorwać najbardziej błahe zajęcie, żeby zająć się pierdołami, na które przez cały tydzień, już z europejskimi pucharami, nie było czasu…
Piast-Widzew. Jedni w tym sezonie zupełnie bezzębni, bez większych atutów w ofensywie. Drudzy schowani, przestraszeni, bez wyjazdowej odwagi, zagubieni na boiskach rywala.

 Kto pamięta ostatnią wygraną łodzian na obcym terenie – ręka w górę. Nie? Nikt? 20 października ubiegłego roku, w Gliwicach właśnie. W pierwszym składzie gości Broź, Phibel, Abbes, Bartkowski, Alex Bruno, Bartoszewicz, Dudek, Ben Dhifallah. Czyli ośmiu wspaniałych, którzy dziś w Gliwicach o powtórkę sprzed roku walczyć nie będą. No, może poza 19-letnim Brazylijczykiem, ale raczej nie w pierwszym składzie, tylko z ławki. Od tamtej pory Widzew nie wygrał żadnego z czternastu wyjazdowych spotkań – zanotował za to pięć remisów i dziewięć porażek. Bilans bramkowy? 9:29.



Piast od pięciu meczów, Widzew od niespełna roku. Ktoś musi przerwać wstydliwą passę
Reklama





W zespole łodzian przez ten czas zmieniło się wiele. Przede wszystkim zmienił się skład. Nie tylko nazwiska, ale wizja zespołu. Trener Radosław Mroczkowski może tłumaczyć to zakazami transferowymi (które faktycznie wiele zmieniły), kwestią doświadczenia, ale fakty nie pozostawiają złudzeń: dziś Widzew jest drużyną najbardziej zagraniczną. Przed tygodniem w pierwszym składzie wybiegło ośmiu obcokrajowców i pewnie podobna liczba padnie dziś. Zmieniła się też obrona, już w trakcie tego sezonu, i trudno przypuszczać, by Lafrance-de Amo dopuścili do powtórki z ostatnich dwóch wyjazdów – 1:3 we Wrocławiu i 1:5 w Warszawie. Oni w defensywie dają spokój i jakość. To właśnie przykład, że Mroczkowski drużynę na ten sezon kończy już układać. Kwestia kilku meczów, paru tygodni i będzie wyglądało to lepiej. Przynajmniej taki jest plan.



Reklama

Piast natomiast w niczym, przynajmniej na razie, nie przypomina drużyny, która próbowała dorwać się do europejskiego koryta. Starcie ze ścianą bolesne, ale jednak – starcie. Dziś gliwiczanie grają piach, i potwierdzają to kolejne wyniki. Pięć meczów bez wygranej, miejsce w dolnej części tabeli to, jak na czwarty zespół poprzedniego sezonu, wynik mizerny. Pytanie tylko, czy ktoś w Gliwicach ma w ogóle pomysł, jak z tego dołka wyjść?

Marcin Brosz zaczyna filozofować, że o wszystkim decydują szczegóły. Piłkarze opowiadają o coraz większej presji, a Wojciech Kędziora o dopracowaniu schematu, w którym nie traci się goli, tylko je strzela. Na dokładkę wkracza prezes klubu, który analizę porażki 0:3 z Wisłą rozpoczyna od… pracy arbitra. No sorry, z czym do ludzi?

Najnowsze

Anglia

Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie

Maciej Piętak
0
Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama