Większość kibiców i komentatorów była zgodna – transfer Etoo do Chelsea to idealne rozwiązanie dla wszystkich zainteresowanych. Londyński klub potrzebuje zawodnika o takiej charakterystyce. Mourinho też chętnie przygarnie do kadry swojego dawnego „żołnierza”. Sam Kameruńczyk wreszcie wraca tam, gdzie jego miejsce – na futbolowy top, do meczów o wielką stawkę. Jest jednak człowiek, który uważa, że całe te przenosiny mogą zakończyć się klapą. Kto? Roberto Carlos, który powiedział dziś dla Globo: – Etoo robił w Anży wszystko, poza graniem w piłkę.
Brazylijczyk w wywiadzie nie pozostawia na Kameruńczyku suchej nitki. Nie tyle, że się nie przykładał. Nie tyle, że miał swoje gwiazdorskie fochy. Według Carlosa problem był o wiele poważniejszy, a Etoo jest jednym z głównych powodów obecnej zapaści klubu. Symbolem klęski całego projektu w Machaczkale. Transfer, który miał odmienić futbolową kulturę w klubie, zawodnik, który miał pociągnąć go do sukcesów, wyróżnił się przede wszystkim skrajnie toksycznym charakterem. Rozbijaniem nie tylko szatni, ale całej działalności klubu, którą w gruncie rzeczy swoimi ruchami sabotował. Oddajmy głos Carlosowi: – Samuel nie ograniczał się do zaznaczania swojej obecności na treningach. Od wejścia zaczął wpływać na życie klubu. Mieszał się w pracę zarówno moją, jak i Guusa Hiddinka. Rozmawialiśmy o jednym, podejmowaliśmy jakąś decyzję. A on potem szedł do zawodników i ciągnął ich w drugą stronę. Sprawy zaszły naprawdę za daleko. Kiedy zawodnik jest bardziej zainteresowany ściąganiem do klubu kolegów, niż graniem w piłkę, to naprawdę jest dezorientujące – podkreśla Carlos, odkrywając tym samym jeden z powodów, przez które opuścił finansowy raj w Anzhi. – Etoo to prywatnie fajny gość. Ale jest w nim coś takiego, że zawsze stawia się ponad grupą. A to w niektórych warunkach może być druzgocąca postawa dla całego zespołu.
Oczywiście, Etoo był w Dagestanie kimś więcej niż piłkarzem. Był figurą. Postacią numer jeden, osobą z innej bajki, jego transfer był dla regionu czymś historycznym. Nic dziwnego więc, że i połasił się na znacznie większa władzę, niż tylko kontrolę nad ofensywą swojego zespołu. W Chelsea nie ma naturalnie najmniejszych szans na mieszanie się w sprawy wybiegające poza jego kompetencje. Ani Mourinho nie pozwoli, żeby wszedł mu na głowę, ani nie będzie nikogo ustawiał w klubowych korytarzach. Ale Roberto Carlos nie jest pierwszą osobą, która podkreśla, że ego Kameruńczyka potrafi być prawdziwym zgniłym jajem, bombą, która może wybuchnąć.