Ludzie chodzą na stadiony po to, żeby oglądać mecze, bo gdyby chcieli oglądać oprawy, furorę robiłyby kibicowskie pokazy na środku pola. Niestety, jeszcze nie słyszeliśmy, żeby ktoś kupował bilet na odpalanie dwudziestu rac wśród łąk i pól, gdyż ogniem i błyskotkami mogli podniecać się ludzie pierwotni. Toteż dziś zwykli kibice mieli zamiar obejrzeć starcie dwóch drużyn w walce o trofeum. Zadanie było jednak utrudnione, ponieważ, jak to często u nas bywa, do głosu doszli głupi i głupsi.
Pierwsza połowa przebiegała okej, pojawiała się pirotechnika, jednak taka, która nie miała wpływu na płynność gry. Niestety w drugiej części spotkania, po odpaleniu jakiegoś gówna przez Legię, widok na murawę był taki jak na zdjęciu głównym.
No, trudno tam cokolwiek zobaczyć, może kolegę siedzącego obok, ale już kto siedzi za nim – ciężary. Normalni ludzie nie mają ochoty wdychać dymu, otrzepywać się z pyłu, więc po prostu wstawali i wychodzili schronić się w pomieszczeniach stadionu. Cóż, musieli ustąpić grupie osób, którą z jakichś powodów jara, gdy się jara.
To oczywiście nie koniec tego wątpliwej jakości repertuaru – w pewnym momencie na murawie zaczęły lądować race. Jeśli ktoś nie jest zorientowany: trybuny na drugiej kondygnacji są sporo oddalone od środka boiska, więc by przedmiot lądował akurat tam, banda z Arki musiała się postarać. Czego więc użyła? Wyrzutni. Tak, dokładnie: jeśli dany przedmiot kojarzy się cywilizowanym ludziom z wojną, u nas kojarzy się z meczem piłkarskim. Te race latały w powietrzu naprawdę szybko, trafiały w telebim i w pewnym momencie małym ogniem zajęła się kopuła stadionu.
Zaraz ktoś rozsądny inaczej zwróci uwagę, że jak ogień był mały to luźno i co się czepiacie, ale nasze zdanie przedstawialiśmy już sto razy. Na razie mamy po prostu szczęście, ale tragedia jest coraz bliżej. Jeszcze ostrzelanie kibiców w Krakowie rozeszło się po kościach, jeszcze dziś ogień był mały, ale co, gdy… Nie, nie chcemy kończyć tego zdania.
W każdym razie, co następne? Serio, ktoś w końcu coś z tym zrobi? Kluby nie dają rady, jak widać PZPN też nie, to on był organizatorem meczu, a sytuacja z boisk ligowych się powtórzyła. Trzeba więc zwrócić się wyżej, do państwa: kiedy to ono zrobi porządek, kiedy da narzędzia do skutecznej walki z tym idiotycznym procederem? Ktoś właśnie strzelał do piłkarzy przy użyciu rac i w następny weekend ma wejść na stadion? Ba, ma chodzić jak porządny człowiek po ulicy? Przecież to kuriozum, takich ludzi trzeba izolować nie tylko od imprez masowych, ale i od społeczeństwa.
Środowiska kibicowskie chciałyby, żeby wszyscy uwierzyli im w to, że potrafią obchodzić się z tą zabawką.
Niestety, to jak dać małpie karabin.