Pasja, zaangażowanie, sportowa postawa, przyjaźń – można długo wymieniać wszystkie wspaniałe przymioty, jakie zademonstrowali mali uczestnicy XVIII edycji rozgrywek “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Dla dzieciaków występ na Stadionie Narodowym był przygodą życia, dla licznej publiczności – kapitalnym widowiskiem i sentymentalną podróżą w przeszłość. Dzieciaki zademonstrowały taką piłkę nożną, za jaką wszyscy – nawet podświadomie – tęsknimy. To był nieskazitelny, piękny w swej prostocie futbol.
Po prostu nie było innego wyjścia, niż zaangażować się w ten turniej, obserwując z bliska poczynania dzieciaków na boisku i wielkie emocje, wymalowane na ich buziach.
Przez trzy dni relacjonowaliśmy niemal każdy mecz turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w radiu Weszło FM. Liczymy, że za rok zrobimy to jeszcze bardziej na grubo, z jeszcze głośniejszym przytupem. Już jako twórcy nowego portalu o piłce dziecięcej, z którym ruszamy w drugiej połowie roku.
https://twitter.com/WeszloFM/status/991256762824224769
Finały chłopców:
U-10: Akademia Piłkarska Reissa 1-2 AMO Rzeszów
U-12: Jedynka Krasnystaw 1-3 SP 7 Koszalin
Finały dziewczynek:
U-10: KKS Katowice 1-1 k. 0-2 Beniaminek Krosno
U-12: SMS Łódź 4-0 Tęcza Bydgoszcz
Finałowe starcia to było kapitalne zwieńczenie całego turnieju. Jeżeli chodzi o drużyny do lat dziesięciu, najwięcej emocji oczywiście przysporzyło rozstrzygnięte rzutami karnymi starcie KKS Katowice z Beniaminkiem Krosno. Krośnianki straciły gola na 1:1 w ostatniej fazie meczu, ale potem w rzutach karnych ich bramkarka wyciągnęła aż dwie jedenastki i zapewniła zwycięstwo swojej drużynie. Wśród dziesięciolatków – triumf AMO Rzeszów. Co prawda to gracze Akademii Piłkarskiej Reissa wyszli na prowadzenie już po kilkunastu sekundach meczu, lecz przeciwnicy przetrwali kryzysowy moment i odpowiedzieli dwiema bramkami, zresztą niepośledniej urody.
W drużynach do lat dwunastu nieco wyższe rezultaty, choć emocji nie brakowało, jak zresztą przez całe rozgrywki. Wszystko bacznie obserwował obecny na Narodowym selekcjoner Adam Nawałka, sędziował między innymi Szymon Marciniak. To było wielkie święto futbolu i – tak zwyczajnie – bardzo sympatyczna, rodzinna impreza.
Finałowe rozstrzygnięcia to, patrząc w szerszej perspektywie, po prostu formalność. W tym turnieju nie było uczestników przegranych. Przede wszystkim – zwyciężyła nieokiełznana miłość do piłki i wszechobecna postawa fair play, za którą zawodniczki i zawodnicy kolekcjonowali zielone kartki.
https://twitter.com/LaczyNasPilka/status/991622796336861184
Turniej obfitował w tak wielkie emocje, że zaczarował wszystkich. Nie tylko samych uczestników, ich rodziny, trenerów, kibiców. Nawet taki stary wyjadacz, jak prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, który w futbolu widział już – bez specjalnej przesady – wszystko, nie krył podekscytowania i z pasją śledził przebieg rozgrywek. Związek ma się w tym przypadku naprawdę czym pochwalić.
– Lubimy, kochamy taką piłkę. Na zasadzie: gwizdek i gramy. Czy gdzieś w Europie jest drugi taki turniej? W ogóle nie ma o czym mówić, to inna jakość, inna rzeczywistość. Sami od siebie tak byliśmy nakręceni, żeby pomóc dzieciakom i stworzyć im dobre warunki. Ale pamiętajmy też, że to nie działa tak, że zobaczymy dziś jakąś perełkę i za 10 lat będzie to reprezentant Polski. Takich efektów można się spodziewać tylko po długofalowej pracy – twierdzi prezes.
Bardzo możliwe, że dla części tych wspaniałych, roześmianych i zakochanych w futbolu maluchów przygoda z piłką skończy się na długo przed przejściem na profesjonalizm. Jednak coś nam się wydaje, że za kilkanaście lat jeszcze usłyszymy o kolejnych reprezentantach Polski, którzy swój pierwszy krok w stronę profesjonalnej piłki uczynili właśnie dziś na Stadionie Narodowym. Krok “z Podwórka na Stadion”, taki jak przed laty uczynili Milik, Zieliński czy Bereszyński. Jacek Magiera, który pilnie obserwował rozgrywki, ma podobne podejrzenia.
– Kilka indywidualności wychwyconych. Cały turniej bardzo mi się podoba. Dla tych młodych zawodników wystąpienie na Stadionie Narodowym to wielkie przeżycie. Można powiedzieć, że jest do tego okazja w trzech przypadkach: jako finalista Pucharu Polski, jako reprezentant Polski i właśnie jako finalista turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” – mówi Magiera. I zdecydowanie podkreśla, że sama inicjatywa jest warta kontynuacji. – Liczba zawodników występujących w tym turnieju, liczba drużyn, polot z jakim rozgrywane są przez nich te finały i publiczność, która dopisała – to wszystko dokumentuje, dlaczego ten turniej trzeba robić dalej. Cieszmy się tym i chwalmy, kiedyś tego nie było. Grało się blok na blok, na podwórku, dzisiaj mamy lepsze warunku, orliki, dlatego życzę sobie, żeby dzieci chociażby kopały piłkę, a nie siedziały przed komputerami.
Czy profesjonaliści mogą z rozgrywek o Puchar Tymbarku wyciągnąć jakąś lekcję dla siebie? Zdaniem byłego trenera warszawskiej Legii – zdecydowanie tak. – Profesjonalnym piłkarzom należy przypominać, ile radości dawały im ciężkie treningi za dzieciaka. Teraz, gdy mogą się realizować i zarabiają na tym bardzo dobre pieniądze, powinno być co najmniej tak samo. Często dawałem taki wniosek moim podopiecznym w seniorach Zagłębia Sosnowiec czy Legii Warszawa, jak widziałem, że nie trenują z taką chęcią z jaką powinni.
Profesjonaliści – strzeżcie się zatem i bierzcie do roboty. Rośnie wam konkurencja!