Reklama

Puchar pucharem, ale Arka zaczyna się ośmieszać…

redakcja

Autor:redakcja

27 kwietnia 2018, 20:52 • 3 min czytania 58 komentarzy

Możecie nas przekonywać, że Arka Gdynia poza Pucharem Polski świata nie widzi i zapewne przyznamy wam rację, ale… to przestaje być śmieszne. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego od pewnego czasu w lidze grają tak, że przed transmisją ich meczów widzów powinno się ostrzegać, że zobaczą wyrób drużynopodobny. O ile jeszcze przegrane w derbach dało się tłumaczyć tym, że derby rządzą się swoimi prawami Lechia to rywal, który gdynianom wyjątkowo nie leży, o tyle kolejne mecze pokazują, że problem jest głębszy niż niewygodny przeciwnik. Najpierw zakończenie wstydliwej serii bez zwycięstwa Sandecji Nowy Sącz w kabaretowym stylu, a teraz baty u siebie od Piasta Gliwice.

Puchar pucharem, ale Arka zaczyna się ośmieszać…

Po prostu nie wypada. Na tle piłkarzy Arki rywal ze Śląska wyglądał bardziej jak ekipa walcząca o puchary niż o utrzymanie. Tak przeciętny piłkarz jak Sasza Żivec kręcił zawodnikami w żółtych strojach z taką łatwością, jakby bawił się z żoną na weselu w rytm muzyki Zenka Martyniuka. Jodłowiec i Hateley zjedli rywali pod kątem fizycznym i to tak mocno, jakby zatrzasnęli się w siłowni, a rywale w ogóle nie mieliby do niej wstępu. Gospodarze wyglądali tak źle, że nawet ci najbardziej toporni gracze rywala pozwalali sobie na zagrania, po których zaczęliśmy ich podejrzewać o finezję.

O ile jeszcze na początku Steinbors odbił groźny strzał Czerwińskiego, o tyle później już niemal wszystko wpadało do jego bramki. Strzelanie zaczął Żivec. Sporo przypadku było w tym, że piłka do niego dotarła, bo najpierw machnął się Szczepaniak, ale samo uderzenie to już pierwsza klasa. Arka mogła szybko wyrównać, bo sędzia Raczkowski z pomocą VAR-u wyłapał rękę Kirkesova, ale Szwocha świetnie wyczuł Szmatuła. W dodatku lepszym egzekutorem niż pomocnik Arki okazał się Tom Hateley, który na początku drugiej połowy podwyższył z jedenastu metrów po tym, jak Nalepa podciął Żivca. Gdy dwie minuty później Słoweniec jeszcze potańczył w polu karnym z Sochą i strzelił na 3-0, było pozamiatane.

Nawet jeśli w serca arkowców trochę wiary wlała bramka Jankowskiego i niezła, ale zmarnowana przez tego piłkarza akcja, po której gospodarze mogli złapać kontakt, to na ziemię sprowadziła wszystkich czerwona kartka dla Marcusa da Silvy, który z impetem zaatakował piszczel Sedlara. Piast dorzucił później jeszcze dwa gole, przy których ośmieszali się kolejni piłkarze Arki i kompromitacja stała się faktem.

Co ten wynik oznacza dla układu tabeli? Ano to, że Piast odskakuje Sandecji na sześć punktów, a Bruk-Betowi na pięć oczek i może spokojnie przyglądać się temu, co w tej kolejce zrobią rywale. A jeśli chodzi o Arkę, to ciekawi jesteśmy reakcji tej drużyny w środę. Wiadomo, że to będzie ten jeden wyjątkowy mecz, do którego piłkarze podejdą szczególnie zmotywowani, ale jakoś nie wierzymy, że te kolejne blamaże nie pozostawią w głowach żadnego śladu.

Reklama

[event_results 452708]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Inne kraje

Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia

Szymon Piórek
0
Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia
Ekstraklasa

Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Jakub Radomski
1
Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Komentarze

58 komentarzy

Loading...