Felieton Andrzeja Kałwy przed szóstą kolejką Ekstraklasy

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2013, 12:09 • 4 min czytania

„Gdybyśmy wyrównali wcześniej…”, „Nie było tragicznie – chłopacy biegali…”, „To wielki klub i nie jest wstydem…” czyli daj piłkarzowi kwadrans, a okaże się, że właściwie wszystko było w porządku, wiktoria była na wyciągnięcie ręki, a kibice czepiają się nie wiadomo czego. Niestety, tak się pechowo dla naszych Turbo-Lopezów składa, że weekendowe mecze zagrają przeciwko Klepczyńskiemu, Szelidze i Strąkowi, więc jakiegokolwiek wykrętu by nie wymyślili – i tak wszystko o kant Ekstraklasy potłuc, bo trzeba nie tylko biegać, ale i myśleć, i grać równocześnie. Zaprawdę, ciężkie jest życie polskiego ligowca… I ja bym tu dawał od razu „gis”.
Piątek

Felieton Andrzeja Kałwy przed szóstą kolejką Ekstraklasy
Reklama

Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze (godz. 18:00)
To się nazywa „mocny początek” – lider zagra z liderem o fotel lidera. Twarda, szybka piłka, dużo podań, trener Nawałka w dresie, trener Probierz w garniturze, „Faken” kontra „Faster”, Préjuce Nakoulma miotający się po boisku w nadziei, że może zdarzy się cud i w ostatniej chwili kupi go PSG albo chociaż Lorient… Niestety, na Nakoulmę nie stać trzecioligowego Fréjuce St. Raphaël, a szkoda, bo Préjuce w Fréjuce – to byłby medialny hicior. Gwiżdże pan sędzia Marciniak, co wróży dobrze albo nawet lepiej.

Reklama

Ruch Chorzów – Zagłębie Lubin (godz. 18:00)
Z puszczaniem meczów równocześnie to nie jest taki głupi pomysł – zwłaszcza, gdy dotyczy to meczów Zagłębia Lubin. Kibice z Lubina i tak sobie obejrzą na żywo, a reszta nie będzie musiała denerwować, a jeśli zdecyduje się na 2 godziny przed telewizorem – zrobi to znając wynik, na własną odpowiedzialność i nie będzie mogła narzekać.

A meczów Ruchu to nie dotyczy?
Też dotyczy, ale chciałem uniknąć sytuacji, w której wsiądą na mnie kibice obu klubów. Na swoją obronę mam mocne przeczucie, że oba zespoły, mając świadomość, iż większość kibiców wybierze mecz w Gdańsku, zagrają naprawdę fajne spotkanie i nawet Jirzi Bilek wzniesie się na wyżyny aktywności.
Może wody? – zaproponował z drwiącym uśmiechem trener Urban.

Sobota

Widzew فódź – Jagiellonia Białystok (godz. 15:30)
Więc chodź, pomaluj mój świat na żółto i na…
…czerwono! – dośpiewał pan sędzia Wajda, znany z tego, że kiedy się rozpędzi, pokazuje kartki nawet jajkom na twardo.

Na Jagiellonię da się patrzeć, momentami da się patrzeć z przyjemnością, a na Widzew… Na Widzew patrzy się z ciekawością: co jeszcze działacze i piłkarze wykręcą trenerowi Mroczkowskiemu i jak on sobie z tym poradzi? Bo że ostatecznie jakoś sobie poradzi – to pewne.

Pogoń Szczecin – Wisła Kraków (godz. 18:00)
Jeśli Pogoń i Wisła zagrają tak jak ostatnio: szybko, składnie i technicznie to może być naprawdę piękny mecz.
Na miarę naszej Ekstraklasy – skrzywili się malkontenci.

Cóż, jak pokazały ostatnie mecze pucharowe, to chyba jedyna miara, jaką powinniśmy przykładać, żeby nie wpadać w niepotrzebną depresję, kaca i wrzody. Liga zatem: Brożek kontra Janukiewicz, Robak kontra Miśkiewicz… Oj, będą bramki, na pewno będą.

Cracovia – Legia Warszawa (godz. 20:30)
Siąść na nich od początku, wbić dwie bramki i patrzeć, jak się rozpadają – tłumaczył trener Stawowy swoim zawodnikom, co w przekładzie na polski-boiskowy znaczyło: „sto siedemdziesiąt trzy podania w poprzek, pięćdziesiąt cztery do tyłu, a kiedy już przeciwnicy zasną – to jedno decydujące prostopadłe i Dawid Nowak ich dobije”.

O ile oni wcześniej nie dobiją Dawida Nowaka – Legia będzie na pewno trochę wkurzona (nie tyle odpadnięciem, bo już się okazuje, że „byliśmy lepsi”, co powszechną krytyką), a Dawid Nowak jest piłkarzem z gatunku delikatnych, więc sztaby medyczne, NFZ i ZUS powinny być w gotowości bojowej.

Niedziela

Piast Gliwice – Śląsk Wrocław (godz. 15:30)
Oba kluby miały świetny poprzedni sezon, ale w obecnym oba zebrały solidne bęcki. Optymiści wierzą, że Piast i Śląsk będą chciały zmazać plamy na honorze i tabeli, realiści liczą się z postępującym u zawodników zniechęceniem, a pesymiści przewidują awarię wodociągów lub „Kochanie, niespodzianka, mamusia przyjechała i trzeba ją odebrać z dworca, obejrzysz sobie jakiś inny mecz wieczorem”. Pytania meczowe są dwa: czy wreszcie zobaczymy, co takiego w Martinezie widzi trener Brosz i czy jeszcze zobaczymy Waldemara Sobotę?

Lech Poznań – Zawisza Bydgoszcz (godz. 18:00)
Trener Rumak twierdzi, że nie powiedział tego, co powiedział, piłkarze Lecha twierdzą, że nie słyszeli tego, czego nie powiedział trener, prezes Osuch ruszył na wojnę z przewodniczącym Przesmyckim, Kamil Drygas wrócił do Bydgoszczy już na stałe, a wojewoda wielkopolski oznajmił Lechowi, że „zaczęły się schody, więc skończyły się żarty”. Gdzieś w tym wszystkim zagubił się sam mecz, który moim zdaniem…

Oczywiście, skromnym – dodało natychmiast moje zdanie.
…zapowiada się naprawdę ciekawie, bo obie drużyny potrafią grać fajną piłkę, kiedy im się chce, więc gdyby im się chciało, to społeczeństwo byłoby wdzięczne, z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie, data, podpis.

Poniedziałek

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Korona Kielce (godz. 18:00)
No tak, skoro poniedziałek to albo Podbeskidzie, albo Piast, albo Korona, albo dwa z trzech. Z całym szacunkiem i sympatią – nie dałoby się kiedyś na poniedziałek wyznaczyć jakiegoś giganta? Skoro już wymyślono „ósmy dzień tygodnia” czwarty dzień kolejki, to chyba wypadałoby go zareklamować Legią z Lechem, Górnikiem ze Śląskiem etc. Co nie znaczy, że mecz dwóch wciąż-jeszcze-niewiadomych nie może być emocjonujący – może i miejmy nadzieję że będzie. I może ktoś wreszcie zapyta trenera Michniewicza, czemu ciągle siada na krzesełku obok ławki rezerwowych? Samotność długodystansowca czy jakaś demonstracja?

ANDRZEJ KAفWA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama