W nieco innych, wcale nie tak odległych czasach byłby to nie hit kolejki, ale jeden z hitów rundy, o którym debatowałoby się już od początku tygodnia, a następnie roztrząsało jeszcze kilka dni po końcowym gwizdku. Choć to już melodia przeszłości, to i tak w ten weekend obok spotkania na szczycie Legia – Lechia to właśnie mecz krakowian z poznaniakami zapowiada się najciekawiej.
Oba zespoły mają swoje problemy. Wisła jest w fazie przebudowy, Lech próbuje się pozbierać po katastrofalnym początku rozgrywek. Z drugiej strony jednak ani jedni, ani drudzy jeszcze w tym sezonie w lidze nie przegrali. Niestety dla widzów, póki co zarówno ekipa Smudy, jak i Rumaka solidnie wygląda głównie w defensywie; Lech przewodzi w tabeli pod względem najmniejszej liczby straconych goli, Wisła jest jedną bramkę gorsza. To fakty, które należy docenić, ale i podkreślić – pozostając w statystyce stosunku bramek – że mimo dużej ilości uznanych nazwisk w formacjach ofensywnych, łącznie te drużyny zdobyły jak dotąd ledwie osiem marnych goli. Dlatego nikt nie powinien być specjalnie zaskoczony, jeśli dzisiejsze spotkanie będzie festiwalem odbiorów, skutecznych przejęć piłki i ofiarnych wślizgów, a nie błyskotliwych zagrań w ataku.
Smuda jak zwykle mgliście wypowiadał się na konferencji: „im przeciwnik jest lepszy, tym lepiej się gra. Ze słabymi zespołami zawsze głupio traci się bramki a z dobrymi jest lepsza koncentracja”, sugerując tym samym, że obecna Wisła lepiej radziłaby sobie w Premier League niż w Ekstraklasie. Oberwało się też niektórym zawodnikom, w typowo smudowy sposób: „W drużynie nie ma żadnej kontuzji. To dzięki temu, że wszyscy dobrze trenują. Kontuzjowani są tylko zawodnicy leniwi”. Generalnie jednak widać w Krakowie mobilizację, pewną nadzieję, że idzie ku lepszemu. Gołym okiem można było zauważyć, że drużyna prezentuje się w ostatnich tygodniach lepiej, festiwal strzelecki w Sosnowcu również mógł pozytywnie wpłynąć na morale i pewność siebie zawodników. Szczególnie warto zwrócić dziś uwagę na Brożka, który już w meczu Pucharu Polski wyglądał naprawdę dobrze i wydaje się, że wraca do naprawdę niezłej formy.
Mariusz Rumak tylko wygranymi w prestiżowych spotkaniach, a takim mimo kryzysu Wisły jest dzisiejsze, może dać argumenty na uratowanie swojej posady. Jego pozycja w klubie jeszcze nigdy nie była tak słaba, dlatego porażka z krakowianami może być dla niego gwoździem do trumny. Kibice już od spotkań z Ł»algirisem nie mają wątpliwości, iż pewien etap w Poznaniu się skończył, a raczej: powinien się skończyć. Przegrany mecz w Krakowie i zjazd w tabeli jeszcze bardziej by ich rozjuszył.
Zdaniem naszego bukmachera:
Kliknij aby się zarejestrować i obstawić zakład >>
Obie drużyny na razie zawodzą z przodu, a na początku będą bały się otworzyć, w dodatku w tym sezonie w ofensywie męczą się niemiłosiernie, przy jednoczesnej porządnej grze w tyłach. Wniosek? Stawiać po kursie 2.40 w ComeOn – do przerwy nie padną bramki.

