Lost in translation, czyli jak tłumacz robi głupka z trenera Pachety

redakcja

Autor:redakcja

24 sierpnia 2013, 02:00 • 3 min czytania

Już przed kilkoma dniami przypuszczaliśmy, że może być cyrk. Kiedy na żywo obserwowaliśmy, jak wyglądają relacje nowego trenera Korony z zespołem i jak bardzo komplikuje je tłumacz, wyglądało to tak, jakby któryś z działaczy rzucił przed Pachetę kłodę, którą musi obejść, bo przeskoczyć się nie da. Przed momentem dostaliśmy kolejny dowód, że facet, który odpowiada za ułatwianie kontaktu z zawodnikami, hiszpańskiego uczył się chyba z podręcznika w podstawówce albo zbierając oliwki z marokańskimi uchodźcami, albo – co najbardziej prawdopodobne – kompletnie przerasta go funkcja.
Konferencja prasowa przed meczem z Piastem. Za stołem siada Pacheta, Michał Janota i wspomniany tłumacz. Hiszpan mówi o wszystkim tak klarownie, tak jasno, że jaśniej się nie da, a jego prawa ręka na ogół albo dodaje coś od siebie, albo… Sami zobaczcie.

Reklama

Pacheta: – Zbliżamy się do mechanizmów, które pozwolą nam pokonać Piasta Gliwice.
Tłumacz: – Widzę, że wszystko robimy dobrze, co przygotowałem na Piast Gliwice.

Pacheta: – Z każdym dniem widzimy coraz więcej cech lub zdolności piłkarzy.
Tłumacz: – Za każdym razem widzę, co powtórzę jeszcze raz, naprawdę zaangażowanie wszystkich piłkarzy i dla mnie to jest najważniejszą rzeczą.

Reklama

Pacheta: – I miejmy nadzieję, że to pozwoli nam trafnie wytypować podstawowy skład.
Tłumacz: – Jestem pewny, że to jest to, dzięki czemu chcemy się zbliżyć, by było to w meczu z Piastem Gliwice.

Pacheta: – Nie miejcie wątpliwości, że muszę bardziej się martwić o tych, którzy nie zostaną powołani i nie zagrają, niż tych, którzy grają.
Tłumacz: – Bezsprzecznie i bez wątpliwości chciałem powiedzieć, że w tym momencie z tych 28 zawodników wybiorę 18 i niektórzy mogą być powołani, a niektórzy mogą iść do drugiego zespołu, także w tym momencie tak to wygląda i na razie nie mogę powiedzieć, jak to będzie dalej.

Pacheta: – Kreatywność nie kłóci się ze zdolnością do rywalizacji ani nawet z agresją. Nie, nie, nie. Musimy być bardzo, bardzo, bardzo twardzi i bardzo konsekwentni.
Tłumacz: – Musimy być bardzo twardzi, bardzo mocni, musimy wiedzieć, gdzie który na każdej pozycji ma grać. Musimy być bardzo agresywni, bo to jest w tym momencie bardzo, bardzo, bardzo ważne.

Pacheta: – Ten zespół jest przygotowany i ma warunki, żeby grać piłkę kombinacyjną.
Tłumacz: – Ten zespół jest przygotowany i ma wielką szansę, żeby grać grę totalnie odpowiednią do ich stylu, w jakim chcemy grać.

Pacheta: – Ale jeśli wystawię Janotę jako „mediapunta” (za napastnikiem) lub jako dziewiątkę i będę wymagał, by grał w powietrzu, popełnię błąd.
Tłumacz: – Jeżeli będę miał Janotę na pomocy środkowej i będę miał dziewiątkę, to w tym momencie bym się pomylił.

Pacheta: – Nie patrzę na wiek.
Tłumacz: – U mnie nie ma wieków.

A wypisaliśmy tylko kilka kwiatków. Mniejszych błędów się nie czepialiśmy. Zabawnie zrobiło się natomiast, kiedy Janota zrobił wielkie oczy, słysząc, że ma być środkowym pomocnikiem w taktyce, w której gra też napastnik, czyli – jakby to powiedzieć – zupełnie normalnej, typowej. Jeśli jednak tłumacz nie potrafił ogarnąć tak prostej rzeczy, to jak muszą wyglądać treningi? Śmialiśmy się, że Sierpina nie załapie, kto to „delantero”, a Malarczyk to co „defensa central”, ale co się stanie, jeśli przyjdzie do odprawy przedmeczowej? Albo – nie daj Boże – do jakiejś gadki motywacyjnej? Korzym dowie się, że grają bez napastnika, Małkowski, że trener nie liczy wieków, a Kuzera, że muszą grać grę totalnie odpowiednią do ich stylu?

Cała trójka spadnie z krzeseł. I tylko szkoda samego trenera, z którego ktoś bez jego wiedzy robi idiotę.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama