Certyfikat Pawłowskiego przesłany, Jagiellonia przedobrzyła z grą na zwłokę

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2013, 15:51 • 2 min czytania

Kolejny etap najbardziej pogmatwanego transferu w dziejach polskiej ligi. PZPN zdecydował się przesłać certyfikat Bartłomieja Pawłowskiego w Maladze (czyli debiut w niedzielę z Barceloną), bez czekania na orzeczenie Najwyższej Komisji Odwoławczej. Kulisy tej decyzji są następujące: związek by czekał, gdyby nie ostentacyjna gra na zwłokę Jagiellonii. Ta wczoraj poinformowała, że owszem złoży odwołanie do NKO, ale dopiero ostatniego dnia, a ma na to dwa tygodnie od otrzymania uzasadnienia decyzji Komisji Ligi. Mówiąc krótko – „Jaga” poinformowała, że transfer Pawłowskiego do Malagi storpeduje i przeciągnie formalności aż do zamknięcia okna transferowego i odwoła się się we wrześniu. To w PZPN wzbudziło irytację.
W tej sprawie wciąż się kotłuje i będzie się kotłować. Najpierw kluby dogadały się na podział zysków z transferu w proporcjach 50/50, ale Jagiellonia czekała z podpisaniem dokumentów aż do posiedzenia Komisji Ligi, sądząc, że werdykt będzie dla niej korzystny. A kiedy przyznano rację Widzewowi, Sylwester Cacek odszedł do podziału 50/50 i zaproponował na piśmie Cezaremu Kuleszy 150 000 euro, o ile ten przestanie blokować transfer. Kulesza tę propozycję odrzucił, chociaż niewykluczone, że teraz ponownie zmieni zdanie i jednak taką sumką nie pogardzi. Licząc przecież wszystkie opłaty, „Jaga” zarobiłaby na transferze niechcianego zawodnika (o ile Malaga zdecyduje się na transfer definitywny) jakieś 800 tysięcy złotych. Chociaż nawet bez porozumienia Kulesza – Cacek, białostocki klub zgarnie ok. 600 tysięcy, bo przecież zapewnił sobie 10 procent kwoty od następnego transferu Pawłowskiego (czyli właśnie tego do Hiszpanii). Z kolei z tych minimum 600 tysięcy złotych, 20 procent przypadnie klubowi z Opalenicy.

Certyfikat Pawłowskiego przesłany, Jagiellonia przedobrzyła z grą na zwłokę
Reklama

Pieniądze za Pawłowskiego są w PZPN w „depozycie”. Kiedy sprawa się formalnie zakończy, zostanąÂ przekazane jednemu z klubów.

Ogólnie: polski folklor. Na koniec zagadka: pamiętając, że Widzew pozyskał Pawłowskiego „oświadczeniem woli” (pieniądze do wpłaty za pół roku), co by się stało, gdyby zawodnik nagle złamał obie nogi i musiał zakończyć karierę? Wtedy mielibyśmy piękne odwrócenie ról: Jagiellonia udowadniałaby, że został wykupiony skutecznie, natomiast Widzew – że dopóki nie przelał pieniędzy, transakcja nie została sfinalizowana.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama