To była jedna z najważniejszych informacji lata. Przekazywana z ust do ust, kolportowana pocztą pantoflową, ale i potwierdzana w oficjalnych miejscach, przez oficjalne źródła. Arsene Wenger miał wreszcie, po stu trzech latach oszczędzania, redukowania kosztów, cięcia pensji i zmniejszania etatów rozsupłać skarpetę i trzasnąć młotkiem w świnkę, a następnie kupić nowego zawodnika do Arsenalu. KUPIĆ. Nie ściągnąć za grosze, nie wymienić, nie wyciągnąć z juniorów, nie podpisać promesę kontraktową z niepełnoletnim talentem. Kupić.
Kilkanaście propozycji transferowych w sprawie Suareza później, półtora miesiąca po rozpoczęciu debaty o szerokich wzmocnieniach kadry „Kanonierów”, sytuację Wengera mogłyby opisać słowa Sonny’ego Corleone w „Ojcu chrzestnym”, te wyjaśniające z czym w ręce pozostanie jego brat, jeśli Clemenza nie dostarczy mu pistoletu. Cóż, Wengerowi nie dostarczono pistoletu. Zabrano za to z kadry siedemnastu zawodników, sprowadzając jednego. Łącząc to z plagą kontuzji, Arsenal na pierwszy mecz wybiegnie składem mocno kombinowanym, wzbogaconym o zawodników, którzy w ubiegłym sezonie mecze londyńskiego klubu obserwowali w telewizji, albo przy wyjątkowo pomyślnych wiatrach – z trybun.
Infografika z Daily Mail właściwie wyczerpuje temat:
Wenger co prawda uspokaja, zaznacza, że okienko jeszcze trwa i trwać będzie jeszcze przez ponad dwa tygodnie, ale widać ewidentnie, że „coś” poszło nie tak. Polityka transferowa pozwalająca na oddanie za bezcen 3/4 składu, nawet jeśli to głównie bezwartościowi zawodnicy zalegający bez sensu na liście płac, to tylko jeden z problemów okrajających liczbę piłkarzy zdolnych do wybiegnięcia na boisko w inauguracyjnej kolejce. Drugim, wcale nie mniejszym kłopotem jest bowiem plaga kontuzji. Plaga, epidemia, pandemia, jakkolwiek nazwiemy – urazów, naciągnięć, przeciągnięć, zerwań, naderwań i stłuczeń jest w północnym Londynie więcej, niż nielegalnych imigrantów. Do Vermaelena, Sagny, Monreala, Ramseya, Diaby’ego i Sanogo dołączył bowiem Mikel Arteta, który nie zagra przez najbliższe sześć tygodni. Biorąc pod uwagę błyskawiczne tempo Wengera, zastępstwo dla sympatycznego Hiszpana zostanie ściągnięte do Londynu zimą 2015, do tego czasu zaś będzie grał którymś z wyróżniających się juniorów.
Sytuacja Arsenalu i samego Wengera jest o tyle ciężka, że poza walką w EPL czeka ich również bój o Ligę Mistrzów, w którym wcale nie są skazani na sukces. Dwumecz z Fenerbahce może się zakończyć jedną z najbardziej spektakularnych klęsk ostatnich lat, a walka na dwa fronty z 24-osobową, w dodatku mocno przetrzebioną kontuzjami kadrą, grając co kilka dni to coś pomiędzy samobójstwem i spacerem po linie bez asekuracji. Zapowiedzi walki o tytuł i zwycięstwo w Lidze Mistrzów już dawno przestały być poważne, teraz może nadejść czas na ustąpienie miejsce w pierwszej czwórce i szybki wypad z Champions League.
Memy, które ostatnio najlepiej oddają nastroje brytyjskich kibiców, są bezlitosne.

