Czy Breno dostanie drugą szansę? Bayern wyciąga rękę przez kraty

redakcja

Autor:redakcja

16 sierpnia 2013, 04:03 • 3 min czytania

2007 rok, Breno za dwanaście milionów euro przechodzi do Bayernu, mając wówczas ledwie osiemnaście lat. Cztery lata później poznaje go cały świat. Problem w tym jednak, że nie dzięki popisom na boisku, a dzięki próbie wyłudzenia półtora miliona euro.
Tyle wynosiłoby odszkodowanie za spłonięcie jego willi, gdyby je przyznano. Tak się nie stało, gdyż szybko odkryto, że posiadłość spłonęła w wyniku podpalenia, a nieudolne upozorowanie wypadku tylko pogrążyło Brazylijczyka. Czemu to zrobił – cóż, wymownym faktem jest to, że podpalenia dokonał tego samego dnia, w którym dowiedział się, że będzie potrzebował kolejnej operacji kontuzjowanego kolana. I to po dwóch latach ciągłego zmagania się z naderwanymi więzadłami, co wpędziło go w depresję. Sąd był jednak nieustępliwy i były zawodnik Sao Paulo otrzymał wyrok na trzy lata i dziewięć miesięcy za kratami.

Czy Breno dostanie drugą szansę? Bayern wyciąga rękę przez kraty
Reklama

Minął rok. O sprawie Breno szerzej zapomniano, ale wciąż ma on przyjaciół, którzy uważają, że zasługuje na drugą szansę. Wśród nich jest Luiz Felipe Scolari, który publicznie wypowiadał się na ten temat, w wywiadzie dla Frankfurter Allgemeine Zeitung mówiąc: „Chciałbym, by rozważyli danie chłopakowi drugiej szansy. Popełnił błąd, ale gdy odsłuży czas, może być już dla niego za późno. Gdyby dostał pozwolenie na powrót do Brazylii i ponowną grę w piłkę, to mógłby być dla niego nowy start „. Władze jednak naturalnie nie widzą powodu, by traktować Breno priorytetowo, tylko dlatego, że ma znane nazwisko i wpływowych przyjaciół, a także czy jego czyn został dokonany z powodów depresji i desperacji. Jednak być może znajdzie się salomonowe wyjście.

Breno w więzieniu nie sprawiał problemów, jest wzorowym więźniem. Nie powinien mieć problemu z otrzymaniem „dziennej przepustki”, czyli w jej ramach mógłby normalnie pracować, powiedzmy, od rana do popołudnia, a dopiero drugą część dnia i noc spędzać w więzieniu. To jest obecnie bardzo realistyczna opcja, za którą optują władze Bayernu, które nie zapomniały o graczu, a zaproponowały mu pomoc przy prowadzeniu jednego z roczników młodzieżowych. – Dzięki takiemu krokowi, Breno miałby szansę na ponowną integrację w społeczeństwie, najszybciej jak to tylko możliwe – wypowiedział się Wolfgang Dremmler, dyrektor od spraw szkolenia młodzieży w monachijskim klubie.

Reklama

Władze nie wykluczają także, by Breno miał możliwość trenowania z drugą drużyną Bayernu, a nawet występowania w rozgrywkach; oczywiście pozostaje tutaj jednak kwestia jego aktualnej kondycji fizycznej, po rocznym pobycie w więzieniu naturalnie nie należy ona do rewelacyjnych. Nie chodzi jednak w tym wypadku już o ratowanie kariery. Chodzi o uratowanie człowieka, byłego pracownika klubu, który też przecież pomógł mu swego czasu swoją grą, mając udział w dublecie w sezonie 07-08. Bez względu na to jakie ktoś żywi uczucia do Bayernu, taki krok budzi szacunek.

W mediach Breno został skreślony, napiętnowany, uznany za idiotę, który skreślił swoją znakomicie zapowiadającą się karierę. Czy chcieliby mu jednak pomóc bezinteresownie Scolari oraz Bayern, gdyby zawodnik ten był zwykłym kryminalistą i podpalaczem? A może jest po prostu normalnym facetem, dręczonym przez depresję, któremu właśnie w gruzach posypało się zdrowie, a w konsekwencji kariera i możliwość uprawiania sportu, jego największej pasji?

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama