104 lata, czyli od samego początku istnienia klubu, czekali w Dortmundzie na takiego piłkarza. Piłkarza, który do nich przyjedzie i porwie publikę w debiucie, kompletując hat-tricka. Takich debiutantów, jak Pierre-Emerick Aubameyang, Bundesliga miała w swojej historii pięciu, Borussia – żadnego. Spider-Man, bo taki zyskał przydomek po świętowaniu we Francji goli zakładaniem maski na twarz, robi właśnie furorę w Niemczech.
„Czy Spiderman za chwilę stanie się Supermanem?” – pytają w jednym z tekstów dziennikarze „Bilda”. Hat-trick w pierwszej kolejce z Augsburgiem sprawił bowiem, że pod lupę biorą go dziś wszyscy. Piłkarz meczu od wszystkich redakcji? Wiadomo. Wygrane w głosowaniach kibiców? No pewnie. Postać kolejki? A jakże… No, bo ilu było takich, którzy wejście do Bundesligi mieli równie świetne?
– Engelbert Kraus (TSV 1860, 1963/64)
– Hermann Ohlicher (VfB Stuttgart, 1973/74)
– Olaf Marschall (Dynamo Dresden, 1993/94)
– Adhemar (VfB Stuttgart, 2000/01)
– Martin Fenin (Eintracht Frankfurt, 2007/08)
… i w sobotę do tego grona dołączył Aubameyang. Kiedyś w Borussii od dwóch goli zaczynali Timo Konietzka i – przykład nieco bardziej na czasie – Marcio Amoroso. Ale hat-trick? Tego w Dortmundzie jeszcze nie grali.
Kliknij aby przeczytać więcej o Aubameyangu >>
– Pierre zanotował bardzo dobry początek i to jest dla nas ważne, że zaczyna w ten sposób. Szczerze? To było coś niesamowitego! Potwierdził, że ma świetnego nosa do zdobywania goli i potrafi odnaleźć się pod bramką. Liczę, że „pojedzie” na tej pewności siebie w najbliższych tygodniach. Wiem jednak, że potrafi znacznie więcej, niż teraz pokazał – mówi Juergen Klopp. Jeśli recenzował wcześniejsze występy Aubameyanga, to mógł co najwyżej kręcić nosem. Reprezentant Gabonu imponował szybkością, pokazywał, że co chwila będzie odjeżdżał obrońcom, ale pod bramką partaczył w najgorszy możliwy sposób. Wydawało się, że jeśli uzbiera trzy gole, to przez całą rundę.
– Nie da się tego opisać słowami – wypalił przed dziennikarzami Aubameyang. Pierwsze spostrzeżenia? W Bundeslidze gra się i pracuje znacznie ciężej, niż we Francji. To, co miał w Saint-Etienne, to pikuś przy Borussii. Ale, jak zapewnia, dopiero się rozkręca. Kuba Błaszczykowski, który sezon zaczął na ławce, ma prawo się obawiać…