Wszyscy już chyba zapomnieli, że Odra była liderem I ligi. Ba, całkiem możliwe, że są kibice, którzy nie pamiętają ostatniego zwycięstwa piłkarzy z Opola. Nic w tym dziwnego, bo beniaminek ostatni raz w lidze wygrał 19 listopada 2017 roku! I wiecie co? Nie zapowiada się, by mieli zwyciężyć w najbliższej przyszłości. Dzisiaj mieli jednego piłkarza więcej i dwie bramki przewagi, a pomimo to zremisowali. A na dobrą sprawę mogli przegrać i nikt nie powiedziałby, że to wynik niesprawiedliwy.
– Ten brak zwycięstwa nas męczy. Gdybyśmy byli outsiderami, zespołem, który na boisku niczego sobą nie reprezentuje, można by to przyjąć z pokorą. My w większości meczów – może poza pierwszą połową w Sosnowcu i spotkania z GKS-em Katowice – jesteśmy jednak równorzędnymi rywalami. Te mecze są co najmniej wyrównane, stwarzamy sobie wiele sytuacji, ale skuteczność – a raczej jej brak – powoduje, że bramki nie wpadają. Bez nich nie da się wygrać. Nie jest to filozofią, by wiedzieć, że musimy nad tym pracować – mówił Mirosław Smyła przed meczem ze Stalą.
Wydaje nam się jednak, że problem jest nieco bardziej złożony. Oczywiście skuteczność jest do poprawy, bo może dośrodkowania Winiarczyka są dobre, ale co z tego skoro nikt ich nie potrafi wykorzystać? Czasami do piłki nie wyskoczy żaden piłkarz, a innym razem – tak jak to zrobił Skrzypczak – mamy bardzo niecelne strzały. A to tylko wierzchołek góry lodowej nieudolności w ofensywie. Bo jak wytłumaczyć to, że piłka uderzyła w słupek, a żaden zaowdnik nie ruszył nawet do dobitki? Tym samym Grodzicki wybił ją z linii i zażegnał zagrożenie. Goście nie potrafili dzisiaj zdominować przeciwników, a szczerze mówiąc powinni. W końcu Stal Mielec od 27. minuty grała w osłabieniu, bo Leandro odcięło prąd. Dawno – czyli od jakichś dwóch godzin i wydarzeń w Niecieczy, ot, polska piłka – nie widzieliśmy tak bezmyślnego osłabienia drużyny, a mówimy przecież o starym byku. 34-latek miał już jedną żółtą kartkę, a pomimo tego zdecydował się na faul taktyczny, gdy dostępu do bramki broniło jeszcze kilku zawodników. Na dodatek faulował w środkowej części boiska. Cóż, za głupotę trzeba płacić czasami najwyższą cenę.
Wydawać by się mogło, że do gości wreszcie uśmiechnęło się szczęście, ale nic z tych rzeczy. Nie było mowy o przejęciu inicjatywy, a nawet jakimkolwiek naporze. Szczerze mówiąc, Stal dominowała jeszcze bardziej, niż gdy Leandro był na boisku. Gospodarze co jakiś czas tworzyli akcje, a niektóre były naprawdę groźne. Bardzo dobrze z dystansu uderzał Banaszewski, ale dobrą interwencją popisał się Kuchta. Przy strzale Janoty z rzutu wolnego już jednak nie drgnął, ale ostatecznie futbolówka minimalnie minęła słupek. Swoje szanse miał też Arak, ale za każdym razem brakowało mu precyzji.
Tymczasem podopieczni Smyły nie mieli żadnego pomysłu, by zagrozić Stali Mielec. Z pomocą przyszedł jednak Dobrotka, który sfaulował w polu karnym Brusiłę. Arbiter podyktował „jedenastkę”, ale gdyby w I lidze był VAR, całkiem możliwe, że cofnąłby swoją decyzje. Karnego na bramkę zamienił Skrzypczak, który leciutko podciął piłkę. Po tym trafieniu Stal się otworzyła, a Odra wreszcie zaczęła grać z kontry. Na efekt nie trzeba było długo czekać, bo już po drugiej akcji wynik podwyższył Wodecki. Choć największą robotę w tej sytuacji zrobił Mikinić, który ograł Nowaka, a później wyłożył piłkę koledze z drużyny… Zegar wskazywał 81. minutę, a Stal grała w dziesiątkę i traciła już dwie bramki. Poszliśmy więc do kalendarza i odhaczyliśmy zwycięstwo Odry po kilku miesiącach. Błąd! Gospodarze cały czas wierzyli i zostali za to wynagrodzeni. Bramka kontaktową strzelił Nowak z rzutu karnego. A już w doliczonym czasie gry pięknym strzałem z dystansu uraczył nas Janota.
Co wiemy po tym meczu? Stal faktycznie ma jaja i charyzmę jako drużyna, by powalczyć o awans. Takie mecze jak dzisiaj budują najbardziej. Natomiast Odra, gdyby nie fenomenalna jesień, zapewne walczyłaby teraz o utrzymanie.
Stal Mielec – Odra Opole 2:2 (0:0)
0:1 Skrzypczak 70′
0:2 Wodecki 81′
1:2 Nowak 84′
2:2 Janota 90+4′
Pozostałe mecze:
GKS Tychy – Górnik Łęczna 2:0
Ruch Chorzów – Pogoń Siedlce 0:6
Fot. NewsPix.pl