Gol Jarosława Niezgody w 98. minucie – która nie należała przecież do dogrywki – powinien szokować, wbijać w fotel i kazać pisać kolejne peany na temat nieprzewidywalności futbolu. Niestety dla Górnika, ta bramka nie mogła aż tak zaskakiwać, z jednego prostego powodu: zabrzanie podobne scenariusze pisali w tym sezonie już wielokrotnie.
Jak wyliczył portal Ekstrastats, w ligowych potyczkach ekipa Brosza aż pięciokrotnie dała sobie wbić bramkę po upływie 90 minut – gorsza w tym elemencie jest tylko Lechia Gdańsk, która straciła siedem goli. Natomiast jeśli chodzi o ostatni kwadrans spotkania, tu już zabrzanie prowadzą, otrzymali aż 15 ciosów. Druga Cracovia zaliczyła 13 wpadek. Jak przekłada się to na punkty? Bardzo poważnie, spójrzcie na zestawienie spotkań, w których Górnik miał punktowy wynik przed ostatnim kwadransem:
2. kolejka: mecz z Jagiellonią. Wynik do 76. minuty: 1:1. Wynik końcowy: 1:2.
6. kolejka: mecz z Cracovią. Wynik do 76. minuty: 3:1. Wynik końcowy: 3:3.
9. kolejka: mecz ze Śląskiem. Wynik do 76. minuty: 2:1. Wynik końcowy 2:2.
13. kolejka: mecz z Koroną. Wynik do 76. minuty: 3:2. Wynik końcowy: 3:3.
16. kolejka: mecz z Legią. Wynik do 76. minuty: 0:0. Wynik końcowy: 0:1.
20. kolejka: mecz z Arką. Wynik do 76. minuty: 0:0. Wynik końcowy: 0:1.
27. kolejka: mecz z Zagłębiem. Wynik do 76. minuty: 2:1. Wynik końcowy: 2:2.
30. kolejka: mecz z Lechem. Wynik do 76. minuty: 1:1. Wynik końcowy: 1:3.
Łatwo policzyć, że gdyby spotkania skrócić i kończyć kwadrans szybciej, zabrzanie byliby bogatsi o 12 punktów i mogli już świętować mistrzostwo Polski, a także być może zastanawiać się, jak pokonać Arkę Gdynia na Stadionie Narodowym. Niestety, przepisy przewidują 90 minut grania i dla Górnika stanowi to problem.
Dlaczego? Kłopotem z pewnością nie jest przygotowanie fizyczne. Górnik biega dużo, przykłady tutaj można mnożyć: tak było rok temu, gdy miał świetny finisz w pierwszej lidze, tak było tydzień temu w spotkaniu z Legią, kiedy w końcówce przycisnął warszawian niebywale, czy nawet wczoraj, gdy grając w dziesięciu, w pewnym momencie chciał gospodarzy postraszyć pressingiem. Tutaj nie ma się do czego przyczepiać, absolutnie.
Wydaje się, iż głównym problemem jest więc brak doświadczenia. Chwalimy Górnika za stawianie na młodzież, bo to ciekawa i tak rzadko spotykana u nas droga, ale za masą plusów za tym stojących, pojawiają się również minusy. Tymi są właśnie gole tracone w końcówce. Jeśli średnia wieku zespołu wynosi 23,6, co jest najniższym wynikiem w lidze, wiadomo, że ta piłkarska ekipa jeszcze najmniej widziała na boisku w swoim życiu. I teraz, wracając na przykład do wczoraj, trudno było im przewidzieć, jak zachować się grając w dziesiątkę, mając wynik, który przedłużał mecz o 30 minut dogrywki. Trener może krzyknąć z ławki, rzucić parę instrukcji, ale nie powie każdemu ze swoich podopiecznych, kiedy warto wykonać sprint, a kiedy można coś nadrobić ustawieniem i tym samym zaoszczędzić siły. Takiego wyczucia trzeba nauczyć się samemu na przestrzeni kilkudziesięciu spotkań.
Jedną ze zmian we wczorajszym meczu, było wprowadzenie 19-letniego Ambrosiewicza za 17-letniego Hajdę, już przy prowadzeniu 1:0. Jeden, dwóch bardziej doświadczonych zawodników ekstra nie zburzyłoby filozofii zespołu. A być może rachunek za frycowe byłby troszkę mniejszy?
Fot. FotoPyk