Blogowy wpis Radosława Gilewicza przed startem nowego sezonu Bundesligi – między innymi o niesamowitej otoczce „transferu” Guardioli, kopiowaniu Barcelony, najtrudniejszym sezonie Lewandowskiego, docenianym Błaszczykowskim czy problemach Milika. Zapraszamy.
Najlepszy transfer Bayernu? Pep Guardiola. I do końca okienka raczej nic tego już nie zmieni. Niesamowite, jakie poruszenie towarzyszy jego przyjściu, jak komentowany i obserwowany jest każdy jego ruch i każda wypowiedź. Wszedł do klubu jak profesor. Po sześciu miesiącach mówił po niemiecku lepiej niż niektórzy piłkarze po dziesięciu latach. Sam znam takich. Pierwszą konferencję transmitowały wszystkie telewizje w kraju, a trening – nie mecz, tylko trening! – relacjonowało dwóch komentatorów. To kolejny dowód na to, jak Bundesliga się rozwija i jakim zainteresowaniem będzie się w tym sezonie cieszyć.
Bayern – znakomity zespół, bo przecież trzeba podkreślać to na każdym kroku – zdobył już wszystko… ale w tym sezonie ma do zdobycia jeszcze więcej. Dochodzi Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy. Łącznie pięć trofeów. W Niemczech (i nie tylko) wszyscy zadają pytanie: czy ktokolwiek w lidze jest w stanie mu zagrozić? Dortmund na pewno w bezpośrednich meczach. Ale czy na dłuższą metę? Wątpię.
Guardiola powiedział już jedną ważną rzecz: „nie zamierzam kopiować stylu Barcelony”, chociaż oglądałem sparingi Bayernu przed sezonem i mam wrażenie, że on już to robi. Posiadanie piłki na poziomie 70 – 80 procent, ciągła wymienność i brak przywiązania do pozycji. Tak, Bayern będzie grał w nowym stylu i sądzę, że z miesiąca na miesiąc będzie się rozkręcał. Niektórzy piłkarze już szukają sobie nowego miejsca na boisku. Choćby Mandzukicia czasem widzimy czy to na lewej, czy na prawej stronie. Nie każdy piłkarz z takimi zmianami sobie radzi, na wszystko potrzeba czasu. Guardiola twierdzi wprawdzie, że się nie spodziewał tak szybkich postępów, jakie widzi. Ale najważniejsze jest chyba jeszcze co innego…
Oni tam wszyscy niesamowicie w niego wierzą.
***
Bundesliga bywa nieprzewidywalna, ale mam wrażenie, że w tym sezonie będą liczyć się tylko dwa zespoły: Bayern i Borussia. Schalke z Bayerem Leverkusen nie powalczą o nic więcej, jak o trzecie miejsce.
Pytanie: na jak długo i na ile skutecznie Dortmund zdoła być dla monachijczyków konkurentem? Czy ci znów odskoczą na tyle, żeby zostać najszybszym mistrzem Niemiec w historii? Wątpię. Choć o Borussię mam obawy, bo mimo dwóch dobrych zakupów – Mchitariana i Aubameyanga – jej ławka wydaje mi się wąska. Nie ma na niej m.in. piłkarza, który mógłby zastąpić Roberta Lewandowskiego. A dla niego będzie to, moim zdaniem, jeden z najtrudniejszych sezonów w karierze. Może on sam nie zdaje sobie z tego sprawy. Wczoraj przeczytałem wypowiedź jednego z menedżerów, że Robert być może będzie musiał zmienić miejsce zamieszkania, bo ponoć pojawiają się pogróżki. Nie wiem czy to prawda, ale na pewno otoczka wokół jego osoby jest tak zła, jak jeszcze nie była nigdy. Zupełnie nie boję się o to, że straci miejsce w składzie, bo nie straci – Schieber nie jest dla niego konkurencją. Ale wyobrażam sobie, co się będzie działo, jeśli Lewandowski przestanie strzelać gole, nie trafi w dwóch, trzech meczach – będzie burza. Do tej pory miał znakomitą prasę. Wszyscy byli za Robertem. Po meczu Superpucharu Niemiec, kiedy widziałem jego radość i to jak dobrze zagrał, myślałem, że to już koniec – koniec tej awantury. Zupełnie niepotrzebnie uderzył w działaczy w polskich mediach. Rozumiem rozczarowanie, ale po co ta prowokacja? Tym bardziej, ze decyzje chyba już zapadły i w tym sezonie Robert z Dortmundu nie odejdzie.
***
Mało mówi się o Kubie Błaszczykowskim, a nie wiem czy jest drugi polski piłkarz, który miałby za granicą tak wielki szacunek i tak ogromny kredyt zaufania u kibiców – jakiego zresztą często nie ma w Polsce. Po tym jak przedłużył kontrakt, jeden ze słynnych raperów nawet napisał o nim piosenkę. Można posłuchać na Youtube. Kuba zrezygnował z pieniędzy, został w klubie, w Dortmundzie to widzą i doceniają.
Jest dziś naprawdę znakomitym ambasadorem Polski w Niemczech.
***
Na koniec jeszcze słowo o pozostałych Polakach…
Zaniepokoił mnie przede wszystkim Sami Hyypia, który w niemieckiej prasie stwierdził: „Kiedy Kiessling złapie kontuzję, będzie problem, bo nie mam drugiego napastnika”. Mocne słowa i co gorsza uderzające bezpośrednio w Arka Milika, który po prostu musi zacząć grać i strzelać bramki. Bo jeśli tych bramek mu zabraknie, to już zimą w Leverkusen będą mieli nowego napastnika. O Sobiechu chciałoby się powiedzieć „do trzech razy sztuka”. Ostatnio strzelił ładnego, ważnego gola w meczu pucharowym, ubył mu konkurent Adellaoue. Może ten sezon wreszcie będzie przełomowy? Może. Chociaż mam jedno „ale”. Rok temu Artur też wychodził w kilku meczach w pierwszym składzie, po czym znów wrócił na ławkę i został najlepszym dżokerem. Miałem wręcz wrażenie, że za każdym razem właśnie jako dżoker radzi sobie lepiej.
Co do Stępińskiego – gra w rezerwach, strzela bramki. Póki co właśnie poprzez takie mecze może się pokazać, trafić chociaż do szerokiej kadry. Poczekajmy. Na dziś – ławka będzie dla niego sukcesem.
RADOSŁAW GILEWICZ