POD LUPÄ„: Pawłowski, przy pomocy kolegów, pomylił rolę reżysera z rolą statysty

redakcja

Autor:redakcja

28 lipca 2013, 22:19 • 2 min czytania

Pierwszy ligowy występ w podstawowym składzie Lecha wydawał się idealnym pretekstem, by bliżej przyjrzeć się grze Szymona Pawłowskiego. Szczególnie Pawłowskiego ustawionego na pozycji, którą wymyślił mu dziś Mariusz Rumak – w środkowej strefie, tuż za Bartoszem Ślusarskim, gdzieś pomiędzy biegającymi po obu skrzydłach Mateuszem Możdżeniem i Gergo Lovrencsicsem. Można było oczekiwać, że w tej sytuacji Szymon weźmie się za „reżyserkę” i kilka fajerwerków w jego grze zobaczymy. Niestety, byłemu motorowi napędowemu Zagłębia ewidentnie pomyliły się tym razem role i w meczu z Cracovią zamiast reżysera oglądaliśmy statystę, który na dodatek dość kiepsko sprawdza się w tej robocie.
Oczywiście wielki wpływ na to jak zagrał Pawłowski miało to, jak prezentowali się jego koledzy. Wszyscy, co do jednego. Symboliczny był nawet sam początek drugiej połowy, jego ostatni kwadrans pobytu na boisku, w którym tylko raz w ogóle znalazł się przy piłce i po wrzutce Ceesaya oddał niecelny strzał piszczelem. W pozostałych sytuacjach, zamiast futbolówkę mieć przy nodze, on tylko za nią biegał.

POD LUPÄ„: Pawłowski, przy pomocy kolegów, pomylił rolę reżysera z rolą statysty
Reklama

Bardziej aktywny był na początku… Kilka razy ruszył to na lewej, to na prawej stronie, ale skończyło się na sześciu stratach przy jednym czystym odbiorze. Na dwóch udanych dryblingach, które i tak (bodajże w obu przypadkach) wiązały się nadzianiem na innego przeciwnika i kolejną stratą. W przerwie, w rozmowie z reporterką Canal+ Pawłowski nie był zbyt rozmowny, ale powiedział jedno zdanie, z którym nie sposób się nie zgodzić: „Potrzebne są mi te mecze, żeby dojść do formy”. Chwilę wcześniej schodził z boiska kręcąc głową z niedowierzaniem – trudno powiedzieć czy na myśl o własnej dyspozycji, czy całego Lecha, choć i jedno, i drugie przez większość czasu było dziś naprawdę nędzne. W kilku sytuacjach po Pawłowskim nie było widać przede wszystkim tego charakterystycznego gazu, którym nieraz wypracowywał sobie pozycje. Tym razem zwykle ścigał się bez sensu i oglądał plecy Ł»ytki lub Kosanovicia.

Wziął się też za wykonywanie stałych fragmentów, ale i o nich ciężko pisać w ciepłych słowach. Najpierw niezbyt precyzyjne dośrodkowanie z wolnego, wybite przez obrońcę Cracovii, później jeszcze seria dających równie mało rzutów rożnych. I w międzyczasie tylko jeden, po którym mogło coś się udać – ten, po którym w polu karnym, mając Pilarza tuż przed sobą, przewrócił się Manuel Arboleda.

Reklama

Nie był wyraźnie gorszy od partnerów. Po prostu idealnie dostosował się poziomem do słabego Lecha.

Szymon Pawłowski w meczu z Cracovią

Podania krótkie (celne/niecelne): 5 / 2
Podania długie (celne/niecelne): 2 / 4
Podania do przodu (celne/niecelne): 3 / 4
Podania do tyłu (celne/niecelne): 4 / 2
Odbiory: 1
Straty: 6
Strzały (celne/niecelne): 0 / 1
Dryblingi (udane/nieudane): 2 / 3
Spalone: 0
Faulował: 0
Faulowany: 1

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama