Wszystko wskazuje, że Mikołaj Lebedyński nie zostanie piłkarzem Pogoni Szczecin. Mimo braku napastników (bo za takich trudno uznać Djousse i Chałasa), Portowcy nie zdecydowali się na zatrudnienie byłego zawodnika Rody Kerkrade. Dlaczego? Poszło m.in. o sprzeczkę z trenerem Wdowczykiem, o której Lebedyński opowiedział w rozmowie z Weszło.
Pogoń już definitywnie dała ci kosza?
No tak.
Podobno jest drugie dno tej decyzji. Mieliście – ty i trener Wdowczyk – wejść w polemikę po wczorajszym sparingu z Hapoelem Be’er Szewa, po której zapadła decyzja na temat twojej przyszłości w Pogoni.
O to należy zapytać trenera. Ja jestem spokojny, nie sadzę się. Nie wiem, czy ta rozmowa miała znaczenie.
Czego dokładnie dotyczyła ta dyskusja i w jakich okolicznościach przebiegała?
Ciężko mi wytłumaczyć. Zaczęło się od tego, że straciłem piłkę. To była moja pierwsza, no – może druga strata. Od razu – wiadomo – frustracja na ławce, bo wcześniej jako zespół już kilka razy za łatwo oddaliśmy piłkę. Ale akurat trafiło na mnie. Słyszałem, że powinienem był komuś odegrać, a nie… Za chwilę skończył się mecz, natomiast wciąż padały słowa na temat tej konkretnej sytuacji. Dziwne. Wcześniej ja wybiegam i tych podań nie dostaje, nagle tracę ja i są pretensje.
Co było dalej?
Grzecznie powiedziałem, że nie jest to przyjemne. Wiem, że źle zrobiłem, ale też nie dam sobie wejść na głowę, żeby mi ktoś jechał za jedną piłkę. No i jakoś tak to wyszło… Oczywiście, powiedziałem to grzecznie, nie jestem prostakiem.
Ta wymiana zdań przeniosła się później do autokaru?
Nie. Dopiero później rozmawiałem z trenerem Wdowczykiem i dowiedziałem się, że… „Nie dogadamy się” – o tak to było.
Czyli w tej sytuacji nie zadecydowały względy sportowe, tylko to, że – powiedzmy – w jednym filmie byście nie zagrali, tak?
Dokładnie takie słowa padły, jak powiedziałem. Nie wiem, nie zapytam trenera. Ja w to nie wnikam.
A ty jak czułeś się na tych testach? Nie zdziwiło cię, że klub najpierw chciał cię sprawdzić, skoro tam się wychowałeś, a końcówkę w Holandii miałeś względnie udaną?
Ale co ja mogę powiedzieć? Była taka opcja, więc skorzystałem. Dla mnie nieźle, mogłem potrenować, a wcześniej – nie będę tego ukrywał – troszkę w domu przesiedziałem i miałem pewne braki. Miałem dodatkowe bieganie, żeby szybciej wrócić do normalnej dyspozycji, za to ostatnie dni – myślę, że już było OK. Zresztą ten sparing też wypadł nieźle.
Co teraz, skoro z Pogoni nic nie wyszło, a wcześniej odrzuciłeś propozycję z Cracovii, ze względów kibicowskich?
Co teraz? Nie wiem. Jeszcze trochę czasu zostało, jestem wolnym zawodnikiem, więc mogę szukać klubu. Na lodzie nie zostanę, jakieś sygnały już są, ale będę mówił tylko o konkretach…