– Mucha, idi… – nakazywał rosyjski naukowiec, wyrywając musze kolejne odnóża.
– Bramki, Wisła musi zdobywać bramki! – nakazywał krakowski zarząd, pozbywając się kolejnych napastników.
Radziecki naukowiec dochodził w końcu do wniosku, że po wyrwaniu sześciu nóg mucha traci słuch, ale zarząd Wisły Kraków na szczęście okazał się mądrzejszy, wycofał się z niebezpiecznego eksperymentu i postanowił ściągnąć prawdziwego napastnika. Po trzech latach do Wisły Kraków wraca Paweł Brożek, a kibice zastanawiają się, czy kolejny powrót na Reymonta ma sens.
Optymista: – Paweł Brożek to 178 ligowych meczów w Wiśle i 86 bramek, siedem tytułów mistrzowskich.
Pesymista: – Maciej Ł»urawski wracał do Wisły z dorobkiem 174 meczów i 101 bramek, ale po powrocie do Wisły dołożył tylko jedną.
Optymista: – Nieprawda, bo dwie.
Pesymista: – Mhm, drugą w Pucharze Polski – nadal dramatycznie mało.
Optymista: – Za to Tomasz Frankowski strzelił po powrocie aż 46 bramek.
Pesymista: – Ale nie w Wiśle, tylko w Jagiellonii.
Optymista: – Bo Wisła go nie chciała!
Pesymista: – No właśnie – wolała Ł»urawskiego. Co wiele mówi o trafności wiślackich decyzji.
Optymista: – Brożek grał w niezłych klubach. Z Celtikiem zdobył mistrzostwo.
Pesymista: – Ł»urawski też zdobył mistrzostwo z Celtikiem, a drugie mistrzostwo zdobył z Omonią. Grał więcej, strzelał więcej bramek… Jakoś się to nie powtórzyło po powrocie.
Optymista: – Bo był zmęczony i wypalony! A Paweł wróci wypoczęty i głodny gry.
Pesymista: – Gdyby był głodny gry, rok temu zgodziłby się na odejście z Trabzonsporu, a nie opowiadał, że ma wysoki kontrakt i woli siedzieć cały sezon na trybunach niż tracić finansowo.
Optymista: – Znaczy, dorobił się, wraca bogaty i nie będzie mu zależało na pieniądzach, a to dla obecnej Wisły bardzo ważne.
Pesymista: – Mhm, w ciągu roku z pozycji: „mogę nie grać, bylem zarabiał” przeszedł na „mogę nie zarabiać, bylem grał”? Przypuszczam, że wątpię.
Optymista: – A zresztą nawet jeśli nie będzie strzelał goli, to przyda się w szatni.
Pesymista: – W szatni bardziej przydaliby się Kosowski i Sobolewski, a jednak klub pozbył się ich lekka ręką.
Optymista: – Obecność siedmiokrotnego mistrza Polski może wpłynąć na drużynę.
Pesymista: – Może. Demobilizująco. Za dawnych czasów Brożek był nie tyle liderem drużyny, co primadonną z pretensjami do całego składu. Przypomnieć latające „panienki” i boiskowe wymachy o współczynniku 0,85 Ljuboji?
Optymista: – Ale może po niezbyt udanych trzech latach na Zachodzie spokorniał i uspokoił się?
Pesymista: – Być może tak, być może nie – raczej trudno uwierzyć, że na przykład Małeckiego potraktuje jako partnera, a nie młodziaka, którego pamięta, jak piłki za nim nosił. Trudno też uwierzyć, że „Mały” będzie chciał oddać miejsce/pozycję w szatni. W powietrzu wisi konflikt, a to drużynie może zaszkodzić bardziej niż brak napastnika.
Optymista: – Może jednak dobro klubu zwycięży, zawodnicy schowają animozje do kieszeni i wpatrzeni we wspólny cel, ramię przy ramieniu…
Pesymista: – Wzruszające. Jak wtedy, gdy pan Wołodyjowski zamiast uciąć Ketlingowi uszy, oddał mu Krzysię, a potem razem bronili Kamieńca przed pohańcem. Niezbyt skutecznie, niestety.
Optymista: – Mimo wszystko – „Mały” jest specyficzny” i nie każdy go lubi, Głowacki nie pogra długo, a Sobolewskiego i Kosowskiego nie ma i tego się nie zmieni. W obecnej sytuacji Wisły każdy doświadczony, mogący dać coś od siebie i jeszcze „wychować” młodych, może się przydać.
Pesymista: – Dobra – przyjmijmy że. Zresztą najważniejsze, żeby strzelał.
Optymista: – No, to jednak Paweł Brożek.
Pesymista: – Który w trzy lata strzelił pięć goli zaledwie.
Optymista: – Frankowski też jakoś specjalnie nie powalał na Zachodzie, a w kraju…
Pesymista: – Frankowski przynajmniej grał, a Brożek grzał ławę.
Optymista: – Ismael Blanco czy Ivica Iliev grali, przychodzili do Polski jako świetni strzelcy, a jednak sobie nie poradzili.
Pesymista: – Niezły argument… tylko w kontekście powrotu Brożka nieco samobójczy.
Optymista: – Chodzi o to, że niektórzy świetni zawodnicy tak już mają, że strzelają tylko w określonych warunkach. Lewandowski na przykład nie trafia w reprezentacji. Brożek to piłkarz typowo „tutejszy”, tu się czuje dobrze, tu w lidze ma słabych obrońców, którymi może kręcić.
Pesymista: – Coś w tym jest. On przecież nie palił się do wyjazdu na zachód, chwilami można było odnieść wrażenie, że gdyby mógł, to by został, ale skoro wszyscy mówią, że powinien jechać, a menadżer załatwił kontrakt także dla brata…
Optymista: – A teraz wraca tam, gdzie mu najlepiej, gdzie kibice go szanują, gdzie cała drużyna będzie grała na niego…
Pesymista: – …gdzie dogrywał mu będzie Garguła. Ilu się spodziewasz goli? Trzech, w tym dwóch z karnych?
Optymista: – Raczej Małecki i Sarki. I Boguski, który gdy zdejmie mu się z pleców garb odpowiedzialności, rzadziej będzie łapał kontuzje. Spokojnie dziesięć bramek w sezonie.
Pesymista: – (rechot)
Optymista: – I jeszcze jedno – powrót Pawła może oznaczać, że do Wisły wróci Piotr Brożek.
Pesymista: – Po co?
Optymista: – Bo Wisła chce sprzedać Bunozę.
Pesymista: – Sugerujesz, że Brożek jest lepszy? Albo chociaż tańszy?
Optymista: – Sugeruję, że lepsze dwa Brożki zadowolone, że znowu grają razem niż dwa sfrustrowane, z czego jeden we własnym ataku.
Pesymista: – Sfrustrowany Piotr Brożek w szeregach konkurencji też miałby swoją wartość, choćby jako V kolumna.
Optymista: – Tyle że kolejka po Piotra Brożka nie sięga Rynku Dębnickiego. Mówiąc brutalnie – jest tak krótka, że nigdzie nie sięga.
Pesymista: – Też racja.
Optymista: – I tak dalej.
Pesymista: – Et caetera…
Za czy przeciw? Optymizm czy pesymizm? Chyba realizm – limit błędów wyczerpano, pozbywając się Sobolewskiego, więc jeśli trafia się zawodnik klasy (nawet nieco przestarzałej) Pawła Brożka, jeśli jego kontrakt nie zrujnuje kasy klubu to po prostu grzech nie spróbować. Tym bardziej w sytuacji, w której Wisła nie może sobie pozwolić na zakończenie sezonu zasadniczego w grupie „spadkowej”. Mistrzostwa Brożek Wiśle nie wystrzela, pewnie nawet puchary będą poza jej zasięgiem, ale na miejsca 5-8 bramki dawnego króla strzelców powinny spokojnie wystarczyć.