Dalecy jesteśmy od haseł, tak jak niektórzy zdążyli już obwieścić, że Śląsk wyrasta właśnie na głównego faworyta do mistrzostwa. Kilka fajnych transferów, naprawdę niezły występ w pucharach, na pewno najlepszy z naszego (jeszcze) kwartetu, ale to był przecież – aż musimy sprawdzić dokładną nazwę – Rudar Pljevlja. Mecz, o którym we Wrocławiu za chwilę wszyscy zapomną. No ale czyżby Śląsk, już abstrahując od klasy rywala, zrobił aż taki progres?

Pomijając sprawę Marcina Kowalczyka, kierunek, w jakim podąża Śląsk, może się podobać. Krzysztof Paluszek, dyrektor sportowy Śląska, mówi o minimalizowaniu ryzyka przy transferach, normalizacji wydatków, ale też piłkarzach, którzy mają wnosić jakość z przodu. Z pozoru, nic nowego, ale właśnie ofensywnego stylu i zawodników, którzy nie kalkulują, nie są minimalistami, oczekuje Stanislav Levy. Czwartkowy mecz potwierdza, że wizja klubu oraz trenera – co wcale nie jest normą – to jedna i ta sama rzecz. Widać to było choćby po ofensywnie grającym Dudu, szukającym kolegów i kombinacyjnej gry Marco Paixao. Paradoksalnie, tak dobry występ Śląska może nieco zatrzeć obraz i… Levemu zaszkodzić. Od kilku tygodni w każdym wywiadzie trener powtarza: – Jeśli mamy skutecznie walczyć na trzech frontach, to musimy pozyskać nowych piłkarzy. Przynajmniej trzech.
I faktycznie, trudno sobie wyobrazić, żeby sympatyczny szkoleniowiec z Czech mógł pozwolić sobie na taką wymianę składu, jak Jan Urban z Widzewem. Pokaż mi swoją ławkę, a powiem ci jaki masz zespół, mawiają. A Śląsk ławkę ma króciutką…
– Jestem wyjątkowo spokojny. Czuję, że możemy zrobić coś dobrego w tym sezonie – przekonuje Leszek Ojrzyński, trener Korony. Szczerze? My też o Koronę jesteśmy spokojni. Chwilowo bez Korzyma, ale z dobrze czującym się w Kielcach Kiełbem, niezłym w pierwszej lidze Trojanowskim, widoczną od dawna stabilizacją, no i Gołębiewskim. Gościem, który znacząco wzmocnił zespół już w szatni, a ma też go wzmocnić na boisku – w letnich sparingach strzelił najwięcej goli. Po tym, jak uciekł przed kasą w Realu i pieniądze zarobi nie tylko w Monopoly, może pokazać maksa. Paweł Golański twierdzi, że to będzie czarny koń. Do tego dochodzi jeszcze kielecka młodzież, która zdaniem Ojrzyńskiego zrobiła spore postępy i nie zawaha się dać im szansy.
Dlatego Korona, cała ta banda świrów, może w tym sezonie nieźle namieszać. Czyżby już teraz, ze Śląskiem?
Zdaniem naszego bukmachera:
Kliknij aby się zarejestrować i obstawić zakład >>
ComeOn spodziewa się wyrównanego spotkania. Kursy na mecz to 2.50 – 3.10 – 2.70.
Inne ciekawe kursy:
Obie drużyny strzelą bramkę – 1.83
Padną minimum trzy gole – 2.15
Prowadzenie Korony do przerwy – 3.30
