Trzy dni do rozpoczęcia ligi – czego brakuje polskim klubom?

redakcja

Autor:redakcja

16 lipca 2013, 10:34 • 6 min czytania

Do ligi zostało kilka dni, czas więc na ostateczne przycinki, przymiarki i wnioski z okresu przygotowawczego. Jak zwykle w takich przypadkach nie obyło się bez redakcyjnego pospolitego ruszenia – przeanalizowaliśmy wnikliwie każdy z zespołów, zadając sobie pytanie – czego im brakuje? Cóż, drużyn kompletnych nie ma. Resztę macie poniżej.
Legii – w przypadku dwóch czołowych polskich drużyn mamy trochę do czynienia z szukaniem dziury w całym, bo… sami powiedzcie – czego realnego brakuje dziś Legii i Lechowi? Można żartować, w stylu niektórych dziennikarzy, że Savioli czy innego Anelki, ale spójrzmy na sprawę realnie. Legia ma dziś prawie wszystko. Dość mocny skład, rozsądnych działaczy, stadion, świetnych kibiców… Nawet marketingowo wygląda to obiecująco. Ale jeśli mamy już coś doradzać na siłę – niech będzie, że mistrzowi Polski brakuje klasowego napastnika. Fakt – jest skuteczny Saganowski, silny jak tur Dwaliszwili i utalentowani Efir czy Mikita, ale… żeby pogodzić grę w lidze z pucharami, to może być za mało. „Sagan” może nie wytrzymać takiej dawki gier, Efir wciąż jest nie do gry, Mikita to melodia przyszłości, a Dwaliszwili… Czy to jest gość, który może przeskoczyć bezpośrednio z meczu ze Śląskiem na starcie ze – strzelamy – Sportingiem Braga? No, raczej nie. Więc niech będzie – Legii brakuje napastnika.

Trzy dni do rozpoczęcia ligi – czego brakuje polskim klubom?
Reklama

Lechowi – obywatela Jamajki, bo tylko tam nie dotarł jeszcze zaawansowany poznański skauting. A pisząc już zupełnie poważnie – więcej transferów. Poznań opuścił jeden z najlepiej rokujących zawodników, czyli Aleks Tonew, a w jego miejsce trafił chimeryczny Szymon Pawłowski. Luis Henriquez zbliża się do końca kariery, zastąpi go Barry Douglas. OK, nie wygląda to źle, ale czy jak na kandydata do mistrzostwa to nie za mało? Czy nie przydałaby się alternatywa dla Trałki/Murawskiego (bo przecież nie dla Drewniaka)? Czy nie warto byłoby ściągnąć, jak w przypadku Legii, klasowego snajpera? Albo dołożyć jeszcze jednego skrzydłowego czysto do rywalizacji? Pewnie byłoby warto, ale to raczej „wishful thinking”. Lech i tak jest dobrze zorganizowanym klubem, w którym nie brakuje prawie niczego.

Śląskowi – jeśli bylibyśmy wredni, napisalibyśmy, że w tym cyrku brakuje już tylko baby z wąsem i połykacza ognia. Jest wszystko, czego może zapragnąć miłośnik tej tradycyjnej rozrywki fundowanej przez wędrowne tabory. Klaun, może nawet kilku, do tego różne wybryki natury, linoskoczkowie, tygrys w klatce… Wredni jednak nie jesteśmy, dlatego zupełnie serio napiszemy, że brakuje im trochę głębi w składzie. Zbyt dużo zależy od dwóch filarów, sami wiecie których, przez co ewentualny uraz któregokolwiek z „Boskich” może przekreślić całą taktykę skądinąd sympatycznego czeskiego szkoleniowca. A tak naprawdę, na poważnie? Chcielibyśmy, ale niestety, mimo niezłej jakości piłkarskiej, nie da się ich traktować poważnie (choć piłkarsko i tak pewnie skończą gdzieś w okolicach podium).

Reklama

Piastowi – brakuje im jakichś trzystu tysięcy mieszkańców, pięciu tytułów mistrzowskich w historii i około dwudziestu sezonów w Ekstraklasie. Gdyby to wszystko mieli, byliby już etatowym faworytem do podium na długie lata.

Górnikowi – sponsora z prawdziwego zdarzenia, który dalby choć odrobinę więcej możliwości przy budowie składu. Mamy na myśli kogoś, kto wybiłby prezesom z głowy bilansowanie budżetu sprzedażą Nakoulmy, Skorupskiego i Dancha, zamiast tego podsuwając im szmal na dokupienie kolejnych wartościowych graczy. Równie dobrze jednak moglibyśmy napisać, że Górnikowi brakuje Cristiano Ronaldo w przodzie i Oezila na mózgu. Jak na ich potencjał, raczej niczego więcej nie potrzebują. Rozsądne sprzedaże najlepszych graczy zapewniają finansową stabilność, ściąganie Madejów czy innych graczy tej klasy i o tych wymaganiach finansowych – spokojny byt w górnej ósemce. Wyprzedzenie Ruchu i samodzielny rekord pod względem tytułów mistrzowskich raczej w najbliższych latach nie grozi, ale spadkiem też byśmy się nie przejmowali.

Wiśle – możemy to rozpisać na dwa sposoby. Dłuższy: brakuje wyłącznie, by słowa Bednarza stały się ciałem (” A jak wspominałem, w lipcu 2014 roku nie będzie już innych kłopotów, tylko kłopoty bogactwa. To będzie też oznaczało, że na 11 piłkarzy podstawowego składu będziemy mieli ośmiu Polaków, o których będą pytali prezesi z Niemiec czy Francji” – JB dla sport.pl). No i jest też sposób krótszy: wszystkiego. Może poza bazą w Myślenicach.

Lechii – Razacka.

Zagłębiu – kogoś – ktokolwiek to będzie – kto odsunąłby Pavla Hapala od prowadzenia polityki transferowej. W przeciwnym razie narybek z akademii znów będzie stał odłogiem, młode talenty będą rozsiewane po Polkowicach i innych mieścinach, a ich miejsce zajmą kolejne Stanislavy/Gustavy/Antoniny/Petry.

Jagiellonii – nie czego brakuje, a czego będzie brakować. Będzie brakować „Hajtowego” i to chyba nikogo specjalnie nie dziwi. Jagiellonia bez swojego starego trenera jest trochę jak pierwsze tygodnie z kadrą PZPN-u, gdy stery po Smudzie przejął Fornalik. Smutno, cicho, głucho. Bez ekscesów, bez lapsusów, bez bon motów. Stokowiec… No też jest w porządku, ale to już nie to samo. Będzie nam brakowało truskawki na bundesligowym ciastku, e-papierosa na ławce rezerwowych i 135097135-krotnego opowiadania o Schalke. Jadze pewnie mniej, ale nic nie poradzimy. Ujął nas.

Koronie – brakuje im ambicji, waleczności, boiskowej zadziorności i ofiarności, same umiejętności czysto piłkarskie to przecież zaledwie połowa sukcesu. Albo odwrotnie, nie do końca pamiętamy, jak to w ubiegłym sezonie wyglądało. Nieco konkretniej – może im brakować Korzyma. To facet, który może i długo maszerował od przestawiania szafy do pełnienia roli lidera, ale w ubiegłym sezonie ciągnął kielczan niemiłosiernie.

Pogoni – czego może brakować Pogoni? Ljuboi. W komplecie z Radoviciem i Enklawą. Naprawdę, nie mamy pojęcia. Może brakuje jakiegoś rozsądnego dietetyka (i fryzjera-magika), który z Ediego Andradiny zrobiłby Neymara? Nie strzelamy, nie zmyślamy – napiszemy czego im brakowało już po fakcie, jak będzie wszystko wiadomo.

Widzewowi – ciężarówek albo kolejnych TIR-ów, które pomogłyby zwozić wszystkich chętnych do gry w Łodzi. W Widzewie szansę na angaż ma każdy. I nie ma znaczenia, czy jesteś ratownikiem z kubańskiego basenu, czy sprzedawcą hot-dogów z Karlovych Varów. Gorszy niż Bartoszewicz nie będziesz, a Mroczkowski chętnie cię przygarnie. I niewykluczone, że potem okażesz się kolejnym Okachim czy Phibelem, czyli małym odkryciem sezonu!

Podbeskidziu – utrzymania formy z wiosny. Na mistrzostwo może nie wystarczyć, ale podium jest w zasięgu. Nieco poważniej – brakuje godnego następcy Demjana. Czyli tak naprawdę brakuje jakiejś połowy potencjału z drugiej części ubiegłego sezonu…

Ruchowi – jeśli chcą powalczyć w Lidze Europy i utrzymać się w ligowej czołówce, powinni przede wszystkim powalczyć o Arkadiusza Piecha, który przed dwunastoma miesiącami zdecydowanie robił różnicę. A tak na poważnie – rok temu zastanawialiśmy się czego brakuje Ruchowi, by uniknąć kompromitacji w Europie, dziś powinniśmy raczej zastanowić się, ile brakuje do utrzymania. Ruch jest obecnie jak zaprawa wapienna. Wapno plus piach. A wszystko (z)gaszone. W tym momencie brakuje im punktów do utrzymania i tak może pozostać aż do końca ligi.

Zawiszy – zależy. Jeśli chcemy traktować ich jako beniaminka, który z zasady powinien patrzeć przede wszystkim na ukształtowanie grupy spadkowej – nie brakuje im już niczego, „na papierze” spokojnie wpisalibyśmy ich gdzieś w okolice 8-10 miejsca. Jeśli jednak Zawisza chciałby powalczyć o coś więcej – sugerowalibyśmy zwiększenie głębi składu, wzmocnienie skrzydeł, sprowadzenie napastnika, który odesłałby na ławkę Abbotta i zapewnił przynajmniej 12 goli na sezon oraz wysokie premie dla Masłowskiego i Ciechanowskiego. Tych dwóch ostatnich w ogóle byśmy na wszelki wypadek nie wypuszczali z klubu – Legia, Lech, Wisła i reszta nie śpi, a jeśli utrzymają formę z I ligi, bogaci ekstraklasowcy mogą ich zwinąć nawet w drodze po bułki.

Cracovii – Daniego Alvesa, bo Nykiel doznał kontuzji.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama