Marzec już dawno za nami, dlatego czas na zebranie do kupy notatek z całego miesiąca i wybór jego najlepszego piłkarza. Ten dawno nie był aż tak prosty – Cristiano Ronaldo rozprawił się bowiem z konkurencją bez cienia litości.
Znakomicie spisywał się na wahadle. Napędzał ataki Schalke, był bardzo trudny do ogrania w defensywie. 30-latek nigdy nie był piłkarzem jakoś niesamowicie cenionym w Bundeslidze, ot – solidny ligowiec do przyzwoitego klubu. Ale marzec był jednym z najlepszych miesięcy w całej jego karierze.
Najważniejszym występem w marcu był zdecydowanie ten pierwszy – w Neapolu przeciwko ekipie mającej ogromne ambicje i wciąż marzącej o zdetronizowaniu Juventusu. To Dżeko wyprowadził Romę na prowadzenie w 26. minucie, by powiększyć je w minucie 73. Nie zadrżała mu noga także wtedy, gdy po podaniu Kevina Strootmana trzeba było zapewnić awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w starciu z Szachtarem Donieck.
Po kontuzji szybko się rozkręcił i wygląda znakomicie. Co nie jest u niego regułą, w marcu dorzucił liczby – w trzech meczach LaLiga zaliczył trzy asysty.
Marzec to prawdziwe odrodzenie Francuza. Fakt, liczby mocno podkręcił sobie na żałosnym HSV, ale zaliczył znakomite spotkanie (i jedenastkę kolejki Kickera) również za mecz z Borussią Dortmund (gol + asysta). Naprawdę udany miesiąc Ribery’ego.
Niezbędny dla Barcelony. Regulujący tempo w środku pola, odgrywający kluczową rolę w budowaniu praktycznie każdej akcji zespołu ze stolicy Katalonii. Mało który zawodnik jest tak eksploatowany przez Ernesto Valverde w tym sezonie. A to tylko świadczy o bezgranicznym zaufaniu szkoleniowca do 30-letniego Chorwata.
Dyrektor orkiestry Lyonu, jak nazywa go France Football. Zawodnik, który już wkrótce za wielkie pieniądze przejdzie do wielkiego klubu, bo cechuje go niespotykana jak na młody wiek dojrzałość w grze. Znakomity w odbiorze, wygrywający większość pojedynków, regulujący tempo akcji Lyonu. Wzbudza zachwyt we Francji, już wkrótce powinien go wzbudzać także na scenie międzynarodowej.
Oczami wyobraźni widzimy, jak kręci naszymi na mundialu. Mane to najgorszy koszmar defensora – ruchliwy, przebojowy, potrafiący zarówno wkręcić się w pole karne dryblingiem, kropnąć z dystansu, jak i zaliczyć zabójcze, przeszywające linię obrony podanie. W marcu to on wyrównał stan meczu z Crystal Palace (wygranego ostatecznie 2:1 po bramce Salaha), on dobił Newcastle, do niego należały też dwie asysty w demolce Watfordu.
Strzelił Realowi, gdy PSG grało przeciwko obrońcom tytułu w Champions League w dziesiątkę. Nie trafiał w lidze, przez co wyżej umieścić go nie możemy, ale zdobywał za to gole (dwa) w finale Pucharu Ligi z AS Monaco, ukłuł też Czechów i Walijczyków w towarzyskich meczach reprezentacji.
Z każdym miesiącem golkiper Romy coraz klarowniej wyjaśnia, dlaczego Łukasz Skorupski nie ma cienia szansy na występ w barwach klubu ze Stadio Olimpico. Alisson to obecnie czołowy golkiper świata, który posadził nie tylko Polaka, ale i nie dał wskoczyć między słupki w reprezentacji Brazylii Edersonowi. Człowiekowi, który zachwycił Premier League i skradł serce Pepa Guardioli. Alisson w minionym miesiącu zachował czyste konta w aż 5 spotkaniach, w tym w starciu z Szachtarem w LM, w którym rzymianie nie mogli sobie pozwolić na stratę gola.
Barwy klubowe mogą się zmieniać, jedno w kwestii Mario Gomeza się nie zmienia – strzela jak najęty wszędzie, gdzie tylko się pojawi. No, może poza Florencją, gdzie nie wyszło mu tak, jak pewnie by sobie wymarzył. Dla Stuttgartu jest jednak w chwili obecnej niezastąpiony. Po transferze z Wolfsburga zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu w okamgnieniu, w marcu dając wygrane z Koeln (2 gole, zwycięstwo 3:2) oraz z Freiburgiem (2 gole, zwycięstwo 2:1). Zapracował sobie tym samym na powrót do reprezentacji na mecze z Hiszpanią i Brazylią po pół roku bez wezwania od Joachima Loewa.
Niepokonany. Seria wygranych Schalke to w ogromnej mierze zasługa golkipera drużyny z Zagłębia Ruhry. Fahrmann zachowywał czyste konto w pięciu kolejnych spotkaniach, cztery z nich przypadły właśnie na marzec. Trzy Schalke wygrało 1:0, a więc gdyby nie jego doskonałe interwencje, nie byłoby obecnie drugiego miejsca w lidze.
Trudno powiedzieć, by spełniał oczekiwania, jakie w Realu mieli, gdy płacili za niego najwięcej w historii. Zbyt wiele po drodze było kontuzji, zbyt wiele występów przeciętnych. Ale ostatnio Gareth Bale jest bardzo ważną postacią Realu w lidze, strzela regularnie, pomaga zdobywać punkty. Znakomicie zaprezentował się też w reprezentacji w starciu z Chinami, które dzięki jego trzem bramkom i asyście zamieniło się w trening strzelecki.
Dwie asysty z Chelsea zrobiły robotę, jak zwykle też Suarez uaktywnił się, gdy Barcelona najbardziej go potrzebowała – to za jego sprawą Blaugrana złapała kontakt z Sevillą, który w remis przeistoczył minutę po golu Urugwajczyka Leo Messi. Do tego doszedł też gol numer 50. w kadrze, w wygranym 2:0 meczu z Czechami.
Nie jest to bynajmniej tylko wyróżnienie za gola z Crystal Palace, który dopełnił comeback United na Selhurst Park. Serb bowiem w każdym spotkaniu rządził w środku pola, był prawdziwą ostoją swojej drużyny i zasłużył sobie na najwyższe wyróżnienia. United przebrnęli przez marzec w lidze wyłącznie wygrywając, awansując do półfinału FA Cup, jedyne starcie przegrywając w Lidze Mistrzów z Sevillą. Ale i za ten mecz trudno mieć akurat do niego większe pretensje.
Valencia w lutym i marcu wróciła na zwycięską ścieżkę, Rodrigo w trzecim miesiącu roku wrócił do regularnego strzelania. Można w jego grze zauważyć pewną prawidłowość – na jesieni w meczach z Betisem, Sevillą i Alaves miał udział przy 4 golach (2 bramki + 2 asysty), wiosną – również (4 trafienia). Wydaje się też, że na dobre zadomowił się w reprezentacji – towrarzysko z Niemcami zagrał 66 minut, które uwieńczył bramką.
Bezbłędny, a do tego bardzo skuteczny w ofensywie. Do Austriaka za ten miesiąc zwyczajnie nie sposób się przyczepić. Asystował z Hamburgiem, Dortmundem i Besiktasem, w reprezentacji strzelił Słoweńcom bezpośrednio z rzutu wolnego.
Zaczął miesiąc słabiuteńko, od bardzo przeciętnego występu przeciwko Barcelonie. Ale nie zabrało mu dużo czasu przypomnienie sobie, jak świetną formą zachwycał w lutym. W Lidze Europy miał udział przy trzech z ośmiu goli Atletico w dwumeczu z Lokomotiwem Moskwa, w LaLiga trafiał w pozostałych starciach – z Celtą Vigo i Villarrealem. Na nieco zagubionego wyglądał w reprezentacji, która dość mocno eksperymentowała z taktyką w starciach z Kolumbią i Rosją, ale to obniża jego ocenę naprawdę nieznacznie.
Podpora barcelońskiej defensywy. Choć Blaugrana musiała się mierzyć w marcu zarówno z Atletico, jak i z Chelsea, w obu tych meczach nie dała sobie strzelić choćby jednego gola. Mało tego, w całym marcu Barcelona z nim w składzie zanotowała 4 czyste konta. Dobrą passę przerwał dopiero mecz z Sevillą.
Kluczowy element ofensywy Manchesteru United, jeden z tych, do których w marcu nie można było mieć cienia pretensji. Gol z Crystal Palace, asysta z Liverpoolem, gol ze Swansea, bramka z Brighton, trafienie z Sevillą. Pustego przebiegu za to nie odnotowano. Lukaku był pewny siebie, dochodził do sytuacji i kreował je partnerom. Na tę bestię czekał Jose Mourinho, gdy Belgowi szło w tym sezonie nieco gorzej, ta bestia może być asem atutowym United w grze o wicemistrzostwo Anglii.
Można z niego kpić, że grubiutki. Można wytykać mu te wszystkie przestrzelone karne w kluczowych dla jego zespołów momentach – szczególnie w reprezentacji narodowej. Trudno jednak dyskutować z tym, że Higuain mimo wszystko jest napastnikiem klasy światowej. Takim, który niewidoczny przez cały mecz zapewni ci awans do 1/4 finału Ligi Mistrzów golem i asystą.
Zaledwie trzech meczów potrzebował odrzucony przez selekcjonera Jorge Sampaoliego wraz z Paulo Dybalą argentyński napastnik. Może nie pasować szkoleniowcowi kadry narodowej, ale Interowi pasuje w stu procentach. I pewnie długo w nim miejsca nie zagrzeje, bo tak zabójczy snajperzy są po prostu w cenie. Z Sampdorią (4 gole w wygranym przez Inter 5:0 meczu wyjazdowym) zanotował jeden z najlepszych indywidualnych występów w tym sezonie Serie A.
Wiele było w jego karierze przestojów, wydawało się, że po nieszczególnie udanej przygodzie w Realu w zbiorowej świadomości istnieć będzie jako kolejna gwiazda mundialu, która po wielkim turnieju w swoim wykonaniu nie potrafiła przełożyć tego na występy w klubie. Ale – niestety dla biało-czerwonych – wrócił James z mistrzostw w Brazylii. Widzący na boisku wszystko, strzelający, asystujący, prowadzący swój zespół do kolejnych wygranych. Zresztą – nie tylko Bayern. To w dużej mierze on (2 asysty) odpowiada za comeback w towarzyskim starciu Kolumbii z Francją.
W ogromnej mierze wziął na siebie odpowiedzialność za zdobycz bramkową Tottenhamu. Koniec końców jego bramka z Juventusem nie dała awansu, ale za to gole w starciach z Huddersfield i Bournemouth sprawiły, że Koguty mocno przybliżyły się do gry w Lidze Mistrzów w kolejnych rozgrywkach. Szczególnie bramka z Terrierami, gdy po minięciu bramkarza posłał piłkę do siatki, mogła imponować. Sposobu oszukania golkipera nie powstydziłby się sam Harry Kane.
Marzec w Juve stał pod znakiem arcyważnych goli Paulo Dybali. Jego trafienie pozwoliło awansować do ćwierćfinału Champions League, dzięki niemu Juve znów jest faworytem numer jeden do scudetto. 2:0 z Udinese – 2 gole Argentyńczyka. 1:0 w Rzymie z Lazio – bramka w samiutkiej końcówce spotkania. 3:1 z Milanem – gol i asysta. Jedyny mecz, którego w lidze nie udało się wygrać to ten, w którym zawodnik Starej Damy został koncertowo powstrzymany przez obrońców SPAL.
Dwa razy po hat-tricku w dwóch zwycięstwach Bayernu – z HSV i Dortmundem. Przy tym oczywiście jedenastki kolejki według Kickera, według Transfermarktu. No i gol dla reprezentacji przeciwko Korei Południowej. „Lewy”, jak to maszynka do strzelania goli, po prostu nie daje ciała.
Metronom Manchesteru City. Najlepsze mecze The Citizens w tym sezonie to jego popisy, słabsze okresy dziwnym trafem nakładały się z jego nieobecnościami. Przeciętny remis z Crystal Palace, 3:4 z Liverpoolem na Anfield, 1:1 z Burnley – to wszystko starcia, w których Hiszpan wystąpić nie mógł. Na szczęście dla bandy Guardioli, w marcu Silva grał wszystko – strzelał Arsenalowi i Stoke, asystował z Chelsea i Evertonem. Gdy Pep postanowił przyoszczędzić jego (i nie tylko jego) z Basel, City wtopiło jedyny mecz w minionym miesiącu.
Po prostu znakomity. Jeśli komuś wydawało się, że hype na tego nastolatka jest niezasłużony, w marcu Mbappe chyba ostatecznie rozwiał wątpliwości. Pod nieobecność Neymara, to on poprowadził paryżan do pierwszego wielkiego triumfu w tym sezonie – zwycięstwa w finale Coupe de la Ligue. Trzy asysty w wygranym 3:0 meczu z AS Monaco to jednak tylko ukoronowanie znakomitego miesiąca. Do tego dochodzą bowiem trzy gole w lidze, a także dwie bramki i asysta w barwach narodowych.
Egipski król nie przestaje zadziwiać. W marcu dał największe show w całym sezonie Premier League, zdobywając cztery gole w starciu z Watfordem. Nie pomógł swojej drużynie zbyt mocno w przegranym meczu z Manchesterem United, ale za to w starciach z Newcastle i Crystal Palace zmieniał wynik meczu na korzystniejszy dla Liverpoolu, dwukrotnie dając The Reds prowadzenie. Dziś to główny kandydat, by na podium Złotej Piłki dołączyć do duetu Messi-Ronaldo.
Jak wyglądałaby reprezentacja Argentyny bez Messiego, mogliśmy zobaczyć w meczu towarzyskim z Hiszpanią na Wanda Metropolitano, który zawodnik Barcelony przesiedział w loży VIP. Jak wyglądałaby Barcelona? Szczęśliwie kibice Blaugrany nie musieli się o tym przekonać. To Messi bowiem zapewnił awans do 1/4 finału Champions League w dwumeczu z Chelsea (żadna z czterech bramek nie padła bez jego udziału), to on także ratował remis z Las Palmas, dawał wygraną z Atletico, dobił Bilbao i wyrównał na 2:2 w ostatniej minucie starcia z Sevillą.
Niesamowite. Znów nadchodzą najważniejsze rozstrzygnięcia w piłce klubowej i znów Ronaldo wchodzi na poziom nieosiągalny dla zwykłych śmiertelników. Gdyby oceniać go za cały sezon, mógłby nie zmieścić się nawet do trójki najlepszych zawodników w Europie. Jeśli jednak oceniać ostatnie tygodnie w jego wykonaniu – CR7 ponownie jest kosmitą. Gdy już daje wszelkie przesłanki, by go skreślić, by wysyłać go powoli na emeryturę, zaraz potem ładuje gola za golem. Jako jedyny piłkarz z najlepszych europejskich lig w marcu zdobył dwucyfrową liczbę bramek. Jego gole dały awans w dwumeczu z PSG, jego trafienia zapewniały punkty w lidze i dawały korzyść reprezentacji. Łącznie było ich aż jedenaście.
***
Generalka po trzech miesiącach 2018:
fot. NewsPix.pl