Wisła jaka była, taka jest nadal. Jedno tylko pytanie: kim jest Ostoja Stjepanović?

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2013, 10:41 • 3 min czytania

28-letni Macedończyk to na dziś jedyny transfer Wisły, bo nie liczymy przecież ściągniętego w nie do końca jasnych okolicznościach Burdenskiego, który tak jak nie robił szału w czwartej lidze niemieckiej, tak – a to zaskoczenie – na treningach Wisły też nie rzuca na kolana. Nawet Smuda mówi o nim w mniej więcej taki sposób, że trzeba dać chłopakowi szansę (czemu trzeba? Nie wiadomo), a jak niczego nie pokaże, to się go odpali. Nie liczymy powrotu Michała Nalepy z Niecieczy – to też przecież kosmetyka, na dłuższa metę drużyny nie uzdrowi – ani potencjalnego transferu Jose Romo, do którego – mamy wrażenie – nikt przy Reymonta nie ma pełnego przekonania. W sobotnim sparingu z Ruchem Franiu próbował go w ataku, a później tylko narzekał, że prawdziwego napastnika nie ma i do startu ligi na pewno miał nie będzie. W Boguskim też go nie odnajdzie, tym bardziej, że Rafała znowu „ciągnie mięsień” – wystarczyło, że Smuda mocniej przykręcił śrubę. Tylko czekać, kiedy jeszcze bardziej się rozsypie.
Wyjściowa jedenastka Wisły na przegrany sparing z Ruchem, generalny sprawdzian przed Ekstraklasą, sugeruje to, czego od pewnego czasu można było się spodziewać. Wisła przystąpi do sezonu z grubsza z tymi samymi piłkarzami. Odchudzona o kilku bumelantów, ale niekoniecznie silniejsza niż była.

Wisła jaka była, taka jest nadal. Jedno tylko pytanie: kim jest Ostoja Stjepanović?
Reklama

Miśkiewicz, Stolarski, Głowacki, Jovanović, Bunoza, Sarki, Stjepanovic, Chrapek, Garguła, Małecki, Romo – wielkiego skoku jakościowego, umówmy się, póki co nie widać. Drobna zmiana w bramce, żadnych nowości w obronie, zupełna pustka w ataku i tylko lekki powiew świeżości w środku pola. Macedończyk Stjepanović podpisał wczoraj z Wisłą dwuletnią umowę, będąc tak naprawdę pierwszym i jedynym sprawdzanym przez nią zawodnikiem, o którym sztab wypowiadał się jednoznacznie pozytywnie. Na zasadzie: „Chcemy go. Widać, że może nam pomóc. Jest zmęczony, ale prezentuje odpowiednią jakość”.

Pytanie: kim właściwie jest ten Stjepanović i jaki status może niebawem osiągnąć w naszej lidze?

Reklama

CV nie powala. Taki Ivica Iliev miał bez porównania bardziej efektowne i też przychodził do Krakowa po bardzo udanym sezonie – w silniejszej lidze niż macedońska. Z tą istotną różnicą, że był wówczas od Stjepanovicia o cztery lata starszy. Macedończyk ma za sobą dwa mistrzowskie sezony w Vardarze Skopje. Wcześniej rundę w Kazachstanie, co samo w sobie nie brzmi dobrze, półtora roku w austriackim Matersburgu, gdzie nie grał regularnie, rok w FK Cukaricki Belgrad i wcześniej jeszcze raz Vardar. Trudno wzbudzić w sobie ten entuzjazm, który pozwalałby sądzić, że to faktycznie będzie ostoja nowej – starej Wisły. Raczej transfer na miarę jej obecnych możliwości finansowych.

Czterokrotny reprezentant słabego piłkarsko kraju. Mimo wszystko, słabszego niż nasz. Wybrany najlepszym zawodnikiem ligi, którą też nie sposób uznać jednak za mocniejszą od Ekstraklasy. W Macedonii ma dziś status gwiazdy. Media donosiły, że chciał go Panathinaikos, Debreczyn czy hiszpańskie Las Palmas. On sam przyznał, że miał również ofertę z Omonii Nikozja, ale najkonkretniejsza była Wisła.

Tak Stjepanoviciowi zdarzyło się strzelać w Vardarze:

A tu jego “the best of” z lat wcześniejszych:

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama