Walter o marzeniach nie na sprzedaż, Wróbel trenuje z GieKSą, Legia pyta o… Saviolę

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2013, 08:42 • 11 min czytania

Zapraszamy na poniedziałkowy przegląd, w którym zaglądamy w poszukiwaniu ciekawych materiałów do siedmiu tytułów prasowych.

Walter o marzeniach nie na sprzedaż, Wróbel trenuje z GieKSą, Legia pyta o… Saviolę
Reklama

FAKT

Legia Warszawa prowadzi negocjacje z… Javierem Saviolą.

Reklama

Argentyńczyk w poprzednim sezonie był zawodnikiem hiszpańskiej Malagi, ale klub nie przedłużył z nim kontraktu. W Legii szukają zawodnika o znanym nazwisku, który wzmocniłby zespół Jana Urbana (51 l.) w przypadku awansu do Ligi Mistrzów lub do fazy grupowej Ligi Europy. – Rozmawiamy, jest malutki cień szansy – mówi nam jedna z osób odpowiedzialnych w Legii za transfery. Legia walczy o Saviolę m.in. z angielskim Queens Park Rangers. Spadkowicz z Premier League złożył bardzo konkretną propozycję doświadczonemu zawodnikowi. Mistrzowie Polski nie są w stanie konkurować z QPR jeśli chodzi o kwestie finansowe, ale władze mogłyby skusić Saviolę perspektywą gry w europejskich pucharach. Poza tym w polskiej ekstraklasie Argentyńczyk byłby zdecydowanie największą gwiazdą, a w angielskiej drużynie czeka go walka o awans do Premier League. Zainteresowane pozyskaniem zawodnika są również West Ham United i Olympiakos Pireus. Prezes Bogusław Leśnodorski (38 l.) i jego współpracownicy mają pomysł na ściągnięcie do drużyny piłkarza o znanym nazwisku, który przyciągnąłby kibiców na trybuny. Kilka tygodni temu nic nie wyszło z planów ściągnięcia do Legii Pablo Aimara (34 l.), dlatego teraz na tapecie znalazł się Saviola.

Jerzy Dudek o transferze فukasza Skorupskiego.

فukasz będzie miał na początku trudno. Nikt nie da mu kredytu zaufania, wszystko będzie musiał sobie wydrzeć na treningach,. Taka drużyna jak Roma gra wiele spotkań i pewnie w jakimś momencie trener powie naszemu bramkarzowi: – to jest twoja szansa. I wtedy trzeba ją wykorzystać. Wiem, że Łukasz jest dobrym bramkarzem, ma predyspozycje, by zrobić wielką karierę. W pewnym momencie trochę rozrabiał, ale który z nas, bramkarzy, nie jest szalony? Oczywiście więcej wolno gwiazdom, więc nie polecam فukaszowi takich zachowań na początku przygody w Romie. Wydaje mi się, że Skorupski okrzepł, dojrzał, a teraz zobaczy, że w tym innym świecie kolejne szanse są na wyciągnięcie ręki. Początek może być stresujący, to normalne. Pamiętam jak wchodziłem do szatni Feyenoordu. Byli tam świetni piłkarze: Henrik Larsson, Koeman, De Goey i dla mnie było to trudne, ale mobilizujące. Podpisano kontrakt z niekorzesanym koniem, z którego dopiero mogło coś wyrosnąć. Na każdym treningu, starałem się udowodnić, że się nie pomylili.

RZECZPOSPOLITA

Stopa zwrotu piłkarskiej gwiazdy.

Zawodnicy coraz częściej stają się własnością funduszy inwestycyjnych. Zysk? Nawet 50 procent w dwa lata. Pomysł pojawił się w kryzysie i podobno próby walczenia z nim kryzys tylko pogłębią. Biedne kluby nie mają pieniędzy ani możliwości promowania swoich najlepszych zawodników, nie potrafią na nich zarabiać. Na propozycję bogatszych przystają ochoczo, godząc się na to, że tortem będą musiały się później podzielić. Nawet najlepszy zawodnik ma małe szanse skutecznie sprzedać się w niższych ligach, bo to nie ten poziom, by giganci futbolu płacili za niego miliony. Najpierw trzeba nakręcić spiralę zainteresowania, pokazać piłkarza w niezłym, ale biednym klubie, a odpowiednimi zapisami w kontrakcie zrobić z niego współczesnego niewolnika. Godząc się na to, że na początku kariery pomoże ci fundusz inwestycyjny, godzisz się, że będzie kierował twoją karierą do czasu, aż uzna, że więcej na tobie nie zarobi. Piłkarskie władze próbują z tym walczyć, ale to walka z wiatrakami. Ostatnio głośno było o transferze Radamela Falcao z Atletico Madryt do AS Monaco. Kolumbijczyk mógł wybierać między najlepszymi, w Hiszpanii wyrobił sobie markę, która otwierała mu drzwi do wszystkich wielkich klubów, od Madrytu po Londyn. Wybrał wielkie pieniądze beniaminka ligi francuskiej, ale wiadomo, że sam tej decyzji nie podejmował. Kiedy przyjeżdżał z argentyńskiego River Plate do FC Porto, połowę praw do niego kupił fundusz Doyen. W Portugalii system TPO (Third Party Ownership) jest bardzo popularny, w żadnym innym kraju w Europie tak wielu zawodników nie jest ubezwłasnowolnionych.

GAZETA WYBORCZA

Walter: Legia to moje marzenie. One nie są na sprzedaż.

– Jak dziś pamiętam dzień, w którym Janek Wejchert wszedł do mojego pokoju i powiedział: „Co ty na to, żebyśmy kupili Legię?”. Oczka mi się zaświeciły – opowiada Sport.pl właściciel drużyny mistrza Polski. Przez te lata zdążył się jednak przywiązać i na pytanie, co by zrobił, gdyby do klubu przyszedł teraz szejk i chciał go kupić za 100 mln euro, odpowiada: – Poprosilibyśmy, by poczekał, aż zagramy w półfinale Champions League. Legia nie jest na sprzedaż. Tak, przydałby się silny wspólnik, ale nie na poziomie kwalifikującym go do zarządzania klubem – mówi Walter. Właściciel Legii wierzy, że w niedalekiej przyszłości Legia zacznie przynosić pieniądze. – Pan Leśnodorski obiecał, że najpóźniej w 2015 roku ten mechanizm zacznie hulać. Do jego poprzedników za późno straciłem zaufanie. Nie mieli zielonego światła, a i tak robili, co chcieli. Kupowali słabych piłkarzy, za każdym razem zapewniali, że to wzmocnienia. Wierzyłem im, choć podejrzewałem, że wcale nie jest tak dobrze. Błędnie uznałem, że nie powinienem się wtrącać – dodaje Walter.

GKS Katowice chce Tomasza Wróbla i Michała Zielińskiego.

W kadrze GKS-u Katowice jest miejsce dla Tomasza Wróbla i Michała Zielińskiego. W klubie liczą, że zawodnicy wkrótce podpiszą kontrakty. Wróbel i Zieliński trenują obecnie z GieKSą na obozie w Dzierżoniowie. – Obu tych zawodników coś łączy. Obaj występowali w ekstraklasie, ale ostatnio nie mieli szansy na regularne występy. GKS to dla nich dobre miejsce, aby o sobie przypomnieć – mówi Wojciech Cygan, prezes klubu. Choć na GieKSie ciąży ograniczenie wynagrodzeń zawodników (5 tys. zł), to Cygan liczy, że wkrótce uzgodni z piłkarzami warunki ich umów. – Oni znają naszą sytuację finansową i obecne możliwości. Jesteśmy w stanie osiągnąć porozumienie – zapewnia szef GKS-u. Co ciekawe, związanie się z GieKSą oznaczałoby dla Zielińskiego (ostatnio Cracovia) i Wróbla (GKS Bełchatów) powrót do Katowic. Zieliński był już bowiem w przeszłości zawodnikiem GKS-u, a Wróbel reprezentował Rozwój.

SPORT

Sezon dłuższy, ale Piast Gliwice ma mieć szczuplejszą kadrę.

Trener Marcin Brosz chciałby, aby do jego zespołu dołączyło jeszcze dwóch zawodników. Gliwiczanie mieli na oku doświadczonego piłkarza, jednak ten zrezygnował z przyjazdu do klubu. Dlaczego? – Ostatecznie uznał, że na testy to on przyjeżdżał nie będzie, chciał od razu podpisać kontrakt. Tylko dlatego, że ma za sobą kilkadziesiąt meczów w reprezentacji – tłumaczy prezes Piasta, Jarosław Kołodziejczyk. Z jakiego kraju pochodzi ten zawodnik? Szef „Piastunek” zdradzić nie chce. Mówi tylko, że to nie Polak – bo ci są za drodzy. W związku z reformą ekstraklasy, w nadchodzącym sezonie zespoły rozegrają więcej meczów. Dodając do tego występy w Pucharze Polski i Lidze Europy, gliwiczanie zaliczą przynajmniej 40 spotkań. Mimo to, kadra drużyny ma być i tak mniejsza niż w poprzednich rozgrywkach. – Nie zamierzamy mieć bardzo licznej kadry, bo to kosztuje. Ona ma być mniejsza od tej z zeszłego sezonu, ale jednocześnie lepsza. Wy – dziennikarze – sami piszecie, że polskie kluby najczęściej mają do gry tylko 12-14 zawodników i – rzeczywiście – to jest problem My chcemy mieć takich 20 – mówi dla „Sportu” Kołodziejczyk.

„Ostatnie nasze transfery pokazują, jaką marką jest Górnik Zabrze”.

– Dobrze zbudowany, z dobrym charakterem. Jeśli razem z nim będzie również De Sanctis, mogę powiedzieć, że Skorupski stanie się szybko pierwszym bramkarzem – chwali „Skorupa” Zbigniew Boniek. – Umowa ta jest znakomitą promocją Zabrza oraz zabrzańskiej piłki. Chciałbym podziękować za szybkie i profesjonalne działania Bartkowi Bolkowi i Jarkowi Kołakowskiemu – mówi prezes Artur Jankowski. Ten pierwszy, któremu dziękuje sternik zabrzan to menedżer Skorupskiego. Z kolei ten drugi miał największy wpływ na nawiązanie rozmów z Romą. – Ostatnie nasze transfery pokazują, jaką marką jest Górnik, z którego piłkarze trafiają do czołowych klubów w Europie – twierdzi działacz. Ostatnio jednak kibice nie mogą powiedzieć, że Roma to czołowy klub w Europie. Ich zespół nie zakwalifikował się do europejskich pucharów, co rozzłościło fanów Romy, o czym już mógł się Skorupski przekonać, już na pierwszym treningu. Sympatycy drużyny ze stolicy Włoch rzucali w kierunku piłkarzy… marchewkami. Przy okazji wykrzykując mało przyjazne hasła. Trener Romy, Rudi Garcia nie ukrywa, że Skorupski na początku nie będzie podstawowym bramkarzem. Zbigniew Boniek, jedyny jak do tej pory polski piłkarz z występami w rzymskim zespole, uważa jednak, że „Skorup” ma szansę, by po czasie przebić się do wyjściowej „11”. – Dobrze zbudowany, z dobrym charakterem. Jeśli razem z nim będzie również Morgan De Sanctis, mogę powiedzieć, że Skorupski stanie się szybko pierwszym bramkarzem. To kompletny golkiper, Sabatini dobrze wybrał – chwali prezes PZPN-u we włoskich mediach.

DZIENNIK POLSKI

Cel Cracovii – miejsce w górnej połowie tabeli.

Odkąd w 1928 roku powołano do życia ligowe mistrzostwa Polski, Cracovia w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrała już 34 sezony. W górnej połówce tabeli „Pasy” plasowały się 15 razy, a 19 razy kończyły sezon w jej dolnej części. Po raz ostatni w górnej połowie klasyfikacji byli w sezonie 2007/2008, zajmując 7. miejsce, a w kolejnych latach rozgrywki kończyli kolejno na 15., 12., 14. i 16. miejscu. Wobec powyższego cel postawiony przed beniaminkiem wydaje się być ambitny, ale piłkarze Cracovii tego się nie obawiają. – Trener Stawowy jest ambitnym człowiekiem i nas też tym zaraża, żeby nikogo się nie bać i przed nikim się nie uginać, także na boisku. Jeśli każdy kolejny mecz będziemy traktowali jak mecz o wszystko, będziemy grali o zwycięstwo na każdym terenie. Trzeba sobie stawiać ambitne cele, bo trudno sobie postawić za zadanie np. 13. miejsce – przekonuje Adam Marciniak. – Przykład Piasta Gliwice pokazuje, że nawet beniaminek potrafi awansować do europejskich pucharów – mówi Damian Dąbrowski i dodaje: – Wielu mówi, że w ekstraklasie gra się łatwiej niż I lidze i chyba faktycznie tak jest, co mógł pokazać nasz mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

SUPER EXPRESS

Wywiad z Ryszardem Tarasiewiczem.

Który awans był najtrudniejszy?
– Ten ostatni, w Zawiszy. A to dlatego, że na kilka kolejek przed końcem aż siedem zespołów było zainteresowanych awansem do Ekstraklasy.

W którym momencie drużyna uwierzyła, że ten awans można wywalczyć?
– Wszyscy mówią, że momentem przełomowym było zwycięstwo z Niecieczą na wyjeździe. Ale też inne zwycięstwa drużyny dawały mi dowód na to, że to co mówię do piłkarzy, zaczyna się przekładać na ich grę.

A pan przychodząc do zespołu w momencie, kiedy ten miał minimalne szanse na awans, wierzył w grę w Ekstraklasie?
– Oczywiście, że wierzyłem. Nie chodziło mi o to, by tylko dokończyć sezon. Jednak przyznaję, że ciężko było mi wejść w zespół, bo był rozbity. A atmosferę do walki o awans zbudowaliśmy coraz lepszymi wynikami. Powiedziałem moim piłkarzom, że jeśli będą robić to, co ja chcę, to awansujemy.

Jak dużym przeskokiem będzie dla pana piłkarzy gra w Ekstraklasie?
– Dość dużym, dlatego potrzeba 5-6 wzmocnień. Chcę dwóch nowych zawodników w obronie, dwóch w pomocy i napastnika. Kiedy przyjdą nowi, którzy podniosą jakość, zespół będzie czuł się lepiej, będzie bardziej dowartościowany. Ta nasza Ekstraklasa nie jest może taka ekstra, ale jako beniaminek musimy się do niej dobrze przygotować.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Jacek Ziober: Nasza reprezentacja jest skłócona.

Prawie 50 meczów w reprezentacji, występy w Ligue 1, Primera Division i MLS. Dlaczego polska piłka nie korzysta z pańskiego doświadczenia?
– Dlaczego?

To my pytamy.
– Nigdzie się nie pcham.

Trudny charakter?
– Na pewno. Odnajduję się w piłce plażowej, w niej znaleźli się ludzie, którzy chcą korzystać z mojej wiedzy. Umiałem się przystosować. To nadal jest piłka, tyle że na piachu. Byłem selekcjonerem reprezentacji, obecnie trenuję Grembach فódź, z którym szykujemy się do mistrzostw kraju.

Z piłki na dużym boisku został pan wyautowany? Czy sam pan chciał zostać na bocznym torze?
– Układam życie według własnych zasad. Boniek dał szansę w PZPN mojemu pokoleniu, jest Kosecki, nieco młodszy Koźmiński. Ale chyba prezes nie przemyślał wszystkiego, dobrał sobie ludzi z musu. I okazuje się, że zaczynają mu pokazywać różki. Czeka go trudny okres. Mnie akurat siedzenie w związku nie za bardzo interesuje.

Rozmówka z Łukaszem Skorupskim.

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu?
– Jak widać. Choć miasta jeszcze nie widziałem.

Artur Boruc, na którym pan się wzoruje, wyjechał z Polski w wieku 25 lat. Pan ma 22. Wielki piłkarski świat właśnie otworzył przed panem drzwi i zaprosił do środka.
– Kiedyś rozmawialiśmy w Katowicach i zapytał mnie pan wtedy, jakie mam marzenia. Pierwszym był debiut w reprezentacji Polski. To już za mną. Kolejnym był wyjazd do Anglii. Zamiast Wysp są Włochy. Nie mogę powiedzieć, że nie spełniło się moje marzenie. To jest w tym wszystkim najpiękniejsze, że wszystko zależy teraz ode mnie.

W klubie jest 35-letni bramkarz Bogdan Lobont, a działacze starają się o sprowadzenie z Napoli 36-letniego Morgana De Sanctisa. W pierwszym sezonie będzie pan się przyuczał, żeby w przyszłości bronić w Romie, czy od razu ma pan szansę na grę?
– Jeszcze nie rozmawiałem z trenerem, ale mnie interesuje rywalizacja, walka o miejsce w składzie. W sobotę wieczorem dołączyłem już do drużyny na zgrupowaniu w Alpach.

Fogiel: Baronowie gnębią Zbigniewa Bońka.

Zbigniew Boniek ma problem. To nie nowość – tym razem nowego/starego prezesa (wszak od jego wyboru minęło już osiem miesięcy) gnębią wyschnięte twarze przeszłości – starzy baronowie. Popularne „leśne dziadki” nadal pozostają w kuluarach przy Bitwy Warszawskiej, od czasu do czasu delikatnie zaznaczając swoją obecność. Lecz mam wrażenie, że i nie wszyscy z zaufanej ekipy prezesa daliby sobie za niego uciąć rękę… Ale Zibi oczywiście może sobie z nimi poradzić – na jego miejscu już teraz zaplanowałbym szereg znaczących czystek. Wte albo wewte. Francuski system sprawdza się od lat. Zarząd składa się jedynie z dziewięciu osób. Prezes francuskiej federacji pan Noel Le Graet, w porównaniu ze Zbigniewem Bońkiem, wiedzie życie prawie że beztroskie. Przynajmniej to zawodowe. Aby więc wszystkim żyło się lepiej (no, może pomijając wspomnianych baronów), Zibi powinien pójść właśnie jego śladem. Oczywiście nie może kierować się szacunkiem, czy jakąś wyolbrzymioną etyką – w następną kadencję powinien wejść z nową, świeższą i przede wszystkim zaufaną grupą współpracowników. Tylko wtedy będzie mógł działać swobodnie. Mieć wolne ręce. Dotychczas uśpieni, ale jednak nadal obecni baronowie, powinni zniknąć definitywnie.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama