Ledwo zdążyliśmy napisać o coraz większym zainteresowaniu Polakami we włoskiej Serie A, a już wybuchła kolejna transferowa bomba. Przed momentem sfinalizowano transfer Łukasza Skorupskiego do AS Romy. Jeden z najsympatyczniejszych golkiperów młodego pokolenia (i przy okazji ten, który ma największe problemy z utrzymaniem poważnej miny podczas telewizyjnych wywiadów) podpisał czteroletni kontrakt. Górnik otrzyma za niego milion euro.
– Cieszę się, że udało nam się doprowadzić do transferu z Górnika do Romy, bo przecież doskonale pamiętamy mecze obu tych klubów w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. W zespole rzymian bronił wówczas fenomenalny Ginulfi, mam nadzieję, że Łukasz pójdzie w jego ślady – komentuje transfer Jarosław Kołakowski. Bartłomiej Bolek dodaje z kolei, że na uwagę zasługuje wyjątkowa dyskrecja, jaka towarzyszyła transferowi. – To dopiero drugi, po Zbigniewie Bońku, Polak w zespole z Rzymu. To duża nobilitacja dla Łukasza, a i my jesteśmy zadowoleni, że udało się do końca utrzymać wszystko w tajemnicy.
Nasze zdanie? Radzi sobie Glik. Wolski, kiedy już wreszcie pojawił się na murawie, też wypadł całkiem przyzwoicie, a wiązane są z nim spore nadzieje. Salamon, chociaż nie oderwał się z ławki, nie został odesłany do Serie C2, tylko do innego klubu z tej samej ligi. Skorupski to wprawdzie bramkarz, ale… w ostatnich latach w przypadku Polaków było to przecież postrzegane jako zaleta. Dodatkowo, jak słyszeliśmy od naszych wspólnych znajomych, Łukasz to podobno człowiek, który nie ma układu nerwowego. Grając przed rzeszą kibiców, przy blasku jupiterów i błyskach fleszy, jest równie wyluzowany jak kopiąc z przyjaciółmi przy trzepaku pod blokiem. Biorąc pod uwagę jaka presja wiąże się z grą dla tak renomowanego klubu jak Roma – to może być jego spory atut. Kto wie, czy nie ten, który zadecyduje o liczbie rozegranych na włoskich murawach minut.