Posadzili Szczęsnego za gwałt – informuje „Fakt”, na wszelki wypadek dorzucając znak zapytania. „Szczęsny w areszcie oskarżany o gwałt” – wali z okładki „Super Express”. Oskarżany, czyli tryb niedokonany. Jeszcze nie oskarżony, ale któż by się przejmował jedną literką? Pani Jadwiga (78 l.) z Raciborza będzie wiedzieć swoje. Za chwilę powie do męża: – A słyszał ty, że Szczęsny to gwałciciel?
Zielonego pojęcia nie mamy, czy Szczęsny jest winny, czy nie. Wiadomo natomiast, że na dziś nie ma mowy nie tylko o wyroku skazującym, ale nawet o postawionych zarzutach. W tekstach „Faktu” czy „SE” wszystko się oczywiście zgadza: facet spędził 48 godzin w areszcie, jakaś kobieta faktycznie twierdzi, że została zgwałcona. Pod żadnym pozorem nie zamierzamy tego oskarżenia bagatelizować, jednak dyskretnie przypominamy: po świecie chodzą też mściwe wariatki. Dopiero co w Anglii zatrzymano 32-letniąÂ Leanne Black, która ukrywała się przed wymiarem sprawiedliwości po tym, jak o gwałt pomówiła pięciu niewinnych mężczyzn. W internecie można natrafić na statystyki dowodzące, że nawet 80 procent zawiadomień dotyczących gwałtu okazuje się bezzasadnych.
Prawdę o Szczęsnym pewnie kiedyś poznamy. Niestety, jest niemal pewne, że nie poznamy jej z okładek „Faktu” i „Super Expressu”. To znaczy jeśli facet zostanie skazany, to z pewnością tabloidy go słusznie rozgniotą jak pluskwę, ale jeśli okaże się niewinny na pierwszą stronę już nie będzie mógł liczyć, na drugą i trzecią zresztą też nie. Nikt nie zamieści ponownie wielkiego zdjęcia, by napisać: „Szczęsny nikogo nie zgwałcił”. Ten biznes tak nie działa.