Duszan Radolsky: – Niektórzy już dwukrotnie przez to przechodzili. Niech to będzie ostatni raz!

redakcja

Autor:redakcja

09 lipca 2013, 19:22 • 4 min czytania

– Ból jest ogromny, bo piłkarze przyjęli bardzo silny cios. Spróbowałem zrobić atmosferę. Powiedziałem im, że dzielnie walczyli, że mają umiejętności i musimy znów powalczyć. Ł»eby na koniec sezonu zamiast bólu była radość. Opowiadałem też o tych, którzy zdobywają medale na igrzyskach olimpijskich – zanim zajdą na szczyt, najpierw przechodzą krętą ścieżkę i trudne momenty, bo sukces rodzi się w bólach – mówi Duszan Radolsky, który powrócił do Termaliki.
Dziwnie te pana losy z Termaliką się układają – rok w klubie, rok przerwy i teraz powrót.
Dziwnie? Nie, dla mnie to normalne. Dostałem z klubu ofertę, to wróciłem. Tym bardziej, że cel w tym sezonie jest bardzo wysoki.

Duszan Radolsky: – Niektórzy już dwukrotnie przez to przechodzili. Niech to będzie ostatni raz!
Reklama

O celach jeszcze pomówimy. Co się z panem działo przez ostatni rok?
Miałem do załatwienia swoje prywatne sprawy, ale cały czas żyłem piłką. Jeździłem na mecze, dzieliłem się doświadczeniami w szkole trenerskiej i pracowałem przy mistrzostwach Europy U-17 na Słowacji. Przygotowywaliśmy w zespole analizy drużyn, które obserwowaliśmy. Przy okazji każdy wyciągnął dla siebie kilka wniosków.

Długo pan przeżywał tamten sezon, kiedy Termalica też była blisko awansu i miała go na wyciągnięcie ręki?
Oczywiście, że przeżywałem. Ja przecież chciałem awansować. Ale proszę pamiętać, że wtedy dostaliśmy za zadanie zająć piąte miejsce i to zadanie wykonaliśmy. Termalica przez ostatnie dwa lata bardzo się rozwinęła. Zanim przyszedłem do klubu, drużyna była beniaminkiem i zajęła 14. miejsce, utrzymując się w ostatniej kolejce. W kolejnym roku, już ze mną na ławce trenerskiej, wykonaliśmy kawał dobrej roboty, zebraliśmy sporo doświadczenia. I to było teraz widać, Termalica przecież przez długi czas atakowała ekstraklasę. To sukces.

Reklama

Pan chciał awansować, a pozostali też chcieli? Piłkarze?
Myślę, że tak. Chyba tak. Każdy, kto ma taką okazję, chce spróbować. W piłce takie sytuacje się zdarzają, nawet na najwyższym poziomie. Osiem lat temu w finale Ligi Mistrzów Milan też po pierwszej połowie świętował trofeum. Za takie mecze tę piłkę kochamy.

Ciężko przekonać takimi słowami ludzi w Niecieczy. Tym bardziej po tym sezonie.
Moim zdaniem, dla tego klubu to są sukcesy. Termalica jest od trzech lat w pierwszej lidze, dwa razy walczyła już o awans, a na początku przecież mogła spaść. Najpierw czternaste miejsce, potem piąte i teraz trzecie – widać, że ten zespół nie stoi w miejscu, tylko się rozwija i idzie do przodu. Budowa dobrej drużyny musi potrwać. Może nawet i pięć lat.

Pan to nazywa sukcesem, a to taki sukces… przez łzy.
Flota w pewnym momencie miała bardzo dużą przewagę nad resztą, to już chyba było z dziesięć punktów, a też nie awansowała. My w tym roku na pewno będziemy próbowali. Mam u siebie piłkarzy, którzy już to przeżyli, wiedzą jak smakuje ta walka i wierzę, że z minionych dwóch lat wyciągnęli wnioski.

Wcześniejszy pana pobyt to były inne cele, pan też mówił, że awansu nikt od pana nie oczekuje. Dziś jest chyba inaczej?
Tak, chcemy awansować. To duże wyzwanie dla mnie i piłkarzy.

Termalica – jako klub – jest na ekstraklasę gotowa?
Termalica ma papiery na Ekstraklasę i mogłaby w niej grać. Tak mi powiedziano, więc dla mnie sprawa jest jasna.

Pan się czasem na meczu w Niecieczy nie czuje jak na sparingu? Tysiąc, półtora tysiąca kibiców nie robi większego wrażenia.
Niech pan przyjedzie na mecz na Słowację i zobaczy, jak tutaj jest. Ja jestem przyzwyczajony, nie mam z tym problemu. Na razie na nasz stadionik przychodzą ludzie, cały czas dopingują i to nam się podoba. Za jakiś czas on i tak będzie większy, zrobią na cztery i pół tysiąca ludzi.

Od razu po zakończeniu sezonu rozpoczęła się mała przebudowa zespołu. Pan brał w niej udział, wskazywał nazwiska?
Ja przychodziłem trochę później, sporo było już ustalone. Ale choćby Olszar czy Kasprzik to spore wzmocnienia, oni w Świnoujściu przeżyli to samo, co Termalica. Wiedzą, jaki jest ten ból i nie chcą, żeby się to powtórzyło… Musimy pomodlić się o zdrowie dla piłkarzy, odrobinę szczęścia i wierzę, że będzie dobrze.

A pan kogoś po drodze do Termaliki nie znalazł?
Tych, co znalazłem, to chyba by nie przyszli. Raz, że sporo kosztują, bo są związani kontraktami. I dwa, że na pierwszą ligę pewnie by się nie skusili. Ale politykę klubu rozumiem i mi się podoba – mamy w składzie samych Polaków i tylko dwóch Słowaków. Popieram taki kierunek.

Jak teraz wyglądało pierwsze wejście do szatni? Wszyscy załamani?
Ból jest ogromny, bo piłkarze przyjęli bardzo silny cios. Spróbowałem zrobić atmosferę. Powiedziałem im, że dzielnie walczyli, że mają umiejętności i musimy znów powalczyć. Ł»eby na koniec sezonu zamiast bólu była radość. Opowiadałem też o tych, którzy zdobywają medale na igrzyskach olimpijskich – zanim zajdą na szczyt, najpierw przechodzą krętą ścieżkę i trudne momenty, bo sukces rodzi się w bólach. Wierzę, że dziś każdy z zawodników ma w głowach nastawienie „Nie chcę już tego więcej przeżywać”. No i niech to będzie ostatni raz, bo niektórzy dwukrotnie przez to przechodzili.

Do trzech razy sztuka?
Oby! Nie mam nic przeciwko.

Najnowsze

Polecane

Polski talent błyszczy w PŚ. Tomasiak z nawiązaniem do Małysza

Wojciech Piela
0
Polski talent błyszczy w PŚ. Tomasiak z nawiązaniem do Małysza
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama