Ostatnio nie ma dnia, żeby Ruch Chorzów nie dostarczał mediom tematów. W czwartek postanowiono wywalić trenera, podnoszącego drużynę po beznadziejnym starcie i osiągającego z nią całkiem przyzwoite wyniki. W jego miejsce zatrudniono człowieka, który od prawie sześciu lat nie pracował jako pierwszy szkoleniowiec.
Już w drugiej połowie marca, po porażce z Podbeskidziem, w kilku źródłach podawano, iż Juan Ramon Rocha może zostać zwolniony. Wtedy komentarze były zgodne: to absurd, trener jest największym atutem tej drużyny. Prezes Janusz Paterman stanowczo dementował, zapewniając, że nie było takiego pomysłu, ale jak to – po przeróbce – mawiał klasyk: “Wierzę tylko w zdementowane informacje”. Dziś widzimy, że coś musiało być na rzeczy. W ciągu dwóch tygodni sytuacja nie mogła zmienić się na tyle, by koncepcja w głowach włodarzy Ruchu powstała dopiero teraz.
A miało być tak pięknie. Trener na lata, efekty widoczne za trzy sezony… Hahahaha!
Rocha na starcie był olbrzymią zagadką, bo sam znajdował się poza zawodem od stycznia 2013 – gdy zakończył swój trzeci etap w Panathinaikosie – do września 2017, gdy ściągnięto go do Chorzowa dzięki kontaktom Krzysztofa Warzychy. Okazało się, iż Argentyńczyk, mający w CV półfinał Ligi Mistrzów z “Koniczynkami” (po wyeliminowaniu Legii Warszawa w ćwierćfinale), dość szybko poukładał wszystkie klocki i zespół wrócił do równowagi. Wystarczy rzut oka na liczby. Rocha przychodził po siedmiu kolejkach, w których Warzycha wygrał ze Stomilem Olsztyn i resztę przegrał. Pod wodzą byłego reprezentanta Albicelestes udało się wywalczyć 20 punktów w piętnastu spotkaniach. Za ten okres Ruch byłby w środku tabeli.
źródło: 90minut.pl
Być może nie są to wyniki ponad stan, ale na pewno nie poniżej niewielkich możliwości “Niebieskich”. Mimo to Rocha traci posadę. Końcówkę miał gorszą (cztery punkty w ostatnich siedmiu spotkaniach), lecz i tak wydawało się, że problemy w Chorzowie leżą gdzie indziej. Za niego zatrudniony został Dariusz Fornalak. Ostatnio był asystentem Jana Kociana w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Słowakowi pomagał też w Pogoni Szczecin i właśnie w Ruchu. Po raz ostatni jako pierwszy trener pracował wiosną 2012 roku w Polonii Bytom.
Dlaczego Rocha odszedł? Nie ma prostej odpowiedzi, ale była to inicjatywa klubu. Dobrze poinformowani sugerują, że Paterman i spółka uważali, iż Argentyńczyk na zbyt wiele pozwala piłkarzom. Pokłosiem takiej postawy miały być imprezowe ekscesy Vilima Posinkovicia i Bojana Markovicia po przegranych derbach z GKS-em Tychy. Fornalak (Warzycha również u niego będzie asystentem) ma prowadzić zespół twardszą ręką.
Nie dało się po dobroci (Rocha), to będzie… (Fornalak).
— Leszek Błażyński (@L_Blazynski) 5 kwietnia 2018
Co do bałkańskiej dwójki… Zgodnie z przewidywaniami Posinković, dla którego była to już kolejna recydywa w tym względzie, więcej w Ruchu nie wystąpi. Prowadzone są rozmowy na temat rozwiązania umowy. Marković dostał jeszcze jedną szansę. Nałożono na niego karę finansową i zmieniono warunki kontraktu (obowiązywał do czerwca 2019, teraz tylko do końca sezonu z opcją przedłużenia), a zawodnik w oficjalnym oświadczeniu (wiadomo, pisał sam!) zapewniał, jak bardzo jest mu wstyd.
Fornalak szybko przekona się, czy jego misja ma szansę powodzenia. W kwietniu zmierzy się ze wszystkimi głównymi rywalami w walce o utrzymanie: Olimpią Grudziądz (już za dwa dni), Górnikiem Łęczna, Pogonią Siedlce i Stomilem Olsztyn.
Fot. FotoPyk