Zapraszamy na wtorkowy przegląd prasy, w której dziś sporo drobiazgów – m.in. transferowych doniesień i analiz związanych z losowaniem rywali w europejskich pucharach. W „Przeglądzie Sportowym” rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem.
FAKT
Felieton Tomasza Frankowskiego o występach w europejskich pucharach.
Polskie drużyny rozpoczynają walkę w europejskich pucharach. Często przy okazji meczów w pierwszych rundach mimo niskiej rangą przeciwników słyszymy, że każdy mecz będzie ciężki. Bądźmy szczerzy – to jest czysta kokieteria. W przypadku takich przeciwników jak New Saints, na którego trafiła Legia, trzeba po prostu wyjść na boisko, wygrać i wrócić do domu. Myślę, że takie dyplomatyczne deklaracje naszych piłkarzy i trenerów wynikają przede wszystkim z asekuracji. W ostatnich latach zdarzyło się naszym zespołom kilka wpadek. Chociażby w poprzednim sezonie Ruch trafił na czeską Viktorię Pilzno i poniósł sromotną klęskę, choć akurat w tym przypadku nie jakośc rywala, a rozmiary porażki były zaskakujące. Często pojawia się argument, że zaczynamy walkę w pucharach podczas okresu przygotowawczego. Musimy myśleć tak samo, jak potężne zespoły, które grają potem przeciwko nam. Pamiętam, jak grając w Wiśle walczyliśmy z Barceloną, dla której były to pierwsze poważne mecze w sezonie. Nie mieliśmy szans, mimo iż strzeliliśmy im trzy gole. W pierwszej rundzie to polskie ekipy są taką „Barceloną”.
Górnik nie zapłacił Rozwojowi za Milika.
Jak dowiedział się Fakt, Górnik mimo zapisu w umowie nie przelał Rozwojowi Katowice sporej części pieniędzy za transfer Arkadiusza Milika (19 l.) do Bayeru Leverkusen. Zabrzański klub sprzedał piłkarza do Bundesligi w połowie grudnia. Zgodnie z zapisami w kontrakcie dwadzieścia procent sumy transferu miało trafić na konto wcześniejszego klubu Milika – Rozwoju Katowice. Drugoligowiec miał więc otrzymać ponad dwa miliony złotych, co jak można się domyślać stanowiło dla niego ogromną sumę. Jak się okazuje mimo że od transferu minęło już ponad pół roku Górnik nie uregulował wszystkich należności. Jak się dowiedzieliśmy suma nie jest mała. – Tak to prawda, wciąż czekamy na znaczną część obiecanej kwoty – przyznaje anonimowo jeden z pracowników Rozwoju. Sytuacja idealnie przypomina działania sprzed kilku lat innego śląskiego klubu. Ruch sprzedał do Polonii Warszawa Artura Sobiecha (23 l.). Chorzowianie zgodnie z umową zobowiązali się przekazać ponad milion złotych Grunwaldowi Halemba, którego wychowankiem był obecny napastnik Hannoveru. Klub z Rudy Śląskiej przez wiele miesięcy musiał czekać na przelanie całości pieniędzy.
RZECZPOSPOLITA
Tekst pt. Pele: obrona majestatu i portfela
Od kiedy Portugalia 
oddała władzę, Brazylijczycy uznawali tylko jednego króla. A teraz widzą, 
że Pele znów ich zdradził. Ludzie wreszcie poczuli siłę wspólnego działania, zamienili Puchar Konfederacji w Puchar Manifestacji. Ogłosili światu: tak, jesteśmy zwariowani na punkcie futbolu, ale nie aż tak, żeby nam miał zastąpić szpitale, drogi i lotniska. Brazylijczycy są szczerzy i bezwzględni, tak dla swojej władzy, jak i dla FIFA. Świat im kibicuje, bo chciałby, żeby Sepp Blatter i jego wesoła kompania wreszcie dostali od któregoś gospodarza mundialu po nosie. A Pele cały ten gniew tłumów skwitował krótkim: „Zapomnijcie o tym bałaganie, o protestach, wspierajcie reprezentację, bo to nasz kraj, nasza krew”. Potem się z tego wycofał, wyjaśniał, że popiera protesty, byle bez przemocy. Ale co się stało, to się nie odstanie. Król zmarnował okazję, żeby siedzieć cicho. Nie wymagali od niego wiele. Wiedzieli, że nie będzie trybunem ludowym jak Romario, bo się do tego nigdy nie nadawał. Przyzwyczaili się, że idzie tam, gdzie go prowadzi majestat i portfel. Nawet to rozumieją: wyszedł z nędzy, dwa razy dorobił się fortuny i dwa razy ją stracił, oszukany przez wspólników, dlatego wciąż ma poczucie, że zarobił za mało, że może więcej. Jego ojciec grał w reprezentacji Brazylii, a rodzina nic z tego nie miała. Nie chciał tego powtórzyć.
GAZETA WYBORCZA
Wisła w Myślenicach do 2034 roku.
To już pewne – od przyszłego roku piłkarze Wisły trenują w Myślenicach, a przy Reymonta tylko grają mecze. W nowej bazie nie ma na razie miejsca na akademię piłkarską. Takich zmian w Wiśle jeszcze nie było. Kilka miesięcy temu do Katowic została przeniesiona część klubowej administracji, a za pół roku piłkarze większość czasu będą spędzali w Myślenicach. – Ale dom Wisły jest przy Reymonta 22 – zapewnia Jacek Bednarz, prezes klubu. Do tej pory piłkarz Wisły niemal codziennie jechał w stronę centrum Krakowa, ale od przyszłego roku będzie obierał kierunek na Zakopane. Do Myślenic będzie miał ok. 35 km, a podróż zajmie mu co najmniej pół godziny. – Nie będę pytał zawodników, czy im to pasuje, bo nie widzę takiej potrzeby. Np. gracze Arsenalu Londyn mają bazę 45 km od stadionu, ale nie słyszałem, by któryś marudził. Chyba tylko William Gallas kilka razy się zgubił, ale nasi zawodnicy nie będą mieli takich problemów, bo droga jest dobra, prosta i bezpieczna – uważa Bednarz. W Myślenicach krakowianie będą mieli zdecydowanie lepsze warunki niż w Krakowie. Przy ul. Zdrowej będą na nich czekały dwa pełnowymiarowe boiska (w tym jedno z podgrzewaną murawą) oraz budynek o powierzchni ok. 1000 m kw. z szatniami, gabinetami odnowy biologicznej, siłownią itp. Do tego nieopodal znajdują się kolejne dwa boiska i hala. – Ta baza pod względem infrastruktury przeniesie nas w XXI w. – cieszy się Bednarz.
Urban o chaotycznych przygotowaniach, transferach i problemach
Jak pan oceni losowanie?
– Trudno mi coś powiedzieć, bo nie znam przeciwnika. Wiedzieliśmy, że w tej rundzie trafimy na niezbyt mocnego rywala. Trzeba awansować i myśleć o kolejnym. Celem jest faza grupowa. Postaramy się zobaczyć New Saints, poznać jego mocne oraz słabsze strony. My też nie jesteśmy mocarzami, co potwierdzają występy polskich klubów w Europie w ostatnich latach. Walijczyków potraktujemy z pełnym szacunkiem i respektem. Jesteśmy faworytem i musimy potwierdzić to na boisku.
Celem Legii jest przebrnięcie przez drugą i trzecią rundę, co zapewni grę w fazie grupowej Ligi Europejskiej? Czwarta i bezpośrednia walka o Champions League byłaby wisienką na torcie.
– Nie odczuwam ani presji, ani spokoju, że dwóch pierwszych rywali wyeliminujemy bez problemów. Będziemy rozstawieni, ale nie sądzę, by od 2 czerwca, kiedy skończyła się liga, nagle wzrosła wartość polskich zespołów. Fakty są inne. Po siedmiu latach Legia walczy o Ligę Mistrzów, zrobimy wszystko, by spełnić marzenia. Ale najpierw New Saints.
Jakie są szanse na awans do Champions League?
– O wiele większe niż kiedyś, przepisy się zmieniły i polskim klubom łatwiej się do niej dostać. W czwartej rundzie eliminacji LE można trafić na mocniejszego rywala niż w IV rundzie eliminacji LM. Spróbujemy udowodnić, że zasłużenie wygraliśmy ligę, chcemy się sprawdzić w pucharach i pograć w nich dłużej niż rok temu, kiedy nie awansowaliśmy do grupy LE.
SPORT
Zahorski chciałby zagrać w GKS-ie Tychy
Zahorski był ostatnio zawodnikiem Górnika Zabrze. Wiosną strzelił jednak tylko jednego gola i klub bez żalu się z nim pożegnał. Gdzie teraz zagra Zahorski? Uczestnik Euro 2008 sam się zgłosił do GKS-u Tychy, oferując możliwość swoich występów w tym klubie. – Skoro taki zawodnik zgłasza się do nas, to chyba dobrze świadczy o naszym klubie – komentuje dyrektor Henryk Drob. W Tychach nie podjęto jednak jeszcze żadnej decyzji o ewentualnym angażu Zahorskiego.
DZIENNIK POLSKI
Wisła zaczyna wielkie testowanie.
Na zgrupowanie piłkarzy Wisły do Grodziska Wielkopolskiego przyjechał wczoraj rumuński pomocnik, Sorin Oproiescu. 26-letni zawodnik to dość tajemnicza postać. Ciężko znaleźć o nim więcej informacji poza tym, że w swojej ojczyźnie grał m.in. w Politehnice Timisoara, a w ostatnim sezonie występował w arabskim klubie Hajer FC. Kilka miesięcy temu przebywał na testach w duńskim Viborgu. Oproiescu ma też na swoim koncie występy w młodzieżowych reprezentacjach Rumunii. Można też znaleźć kilka filmów z jego udziałem, w których prezentuje m.in. mocne strzały z dystansu. Rumun nie jest jedynym piłkarzem, który pojawi się na testach. Pisaliśmy już o Nigeryjczykach, którzy, żeby dotrzeć do Polski, muszą załatwić swoje sprawy wizowe. To akurat się nieco przeciąga, więc trudno powiedzieć, kiedy i czy w ogóle piłkarze ci dotrą na zgrupowanie „Białej Gwiazdy”. Takich problemów nie mają natomiast Brazylijczycy. Dwóch piłkarzy z Kraju Kawy ma pojawić się w Grodzisku Wlkp. już dzisiaj. Na razie wiadomo tylko tyle, że za ich sprowadzeniem na testy do Wisły stoi Cleber, który ma przywieźć obu zawodników na zgrupowanie „Białej Gwiazdy”.
SUPER EXPRESS
I jeszcze raz o weselu Lewandowskiego…
– Mieliśmy już w przeszłości bardzo ważnych gości, ale państwo Lewandowscy to najznamienitsza para, jaka miała u nas wesele – mówi „Super Expressowi” Jakub Urbaniak, właściciel Złotopolskiej Doliny. – Przygotowywaliśmy się do niego od kilku miesięcy. W sumie w obsłudze pracowało około stu osób, z naszej firmy i z firm zewnętrznych. Państwo młodzi byli bardzo zadowoleni. A ja życzyłbym sobie tylko takich gości. To było rekordowo długie wesele. Zaczęło się w sobotnie popołudnie, a zakończyło dopiero wczoraj. – Kiedy państwo Lewandowscy opuszczali w poniedziałkowy poranek nasz dwór, dziękowali nam, a pani Ania uściskała osoby z obsługi. Dali nam także autografy. Pani Ania po raz pierwszy podpisała się nowym nazwiskiem. Śmiała się: „Ojejku, jeszcze nigdy się tak nie podpisywałam” – opowiada pan Jakub.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Boniek: Kosecki mnie rozczarował
Związkowi działacze, odmawiając przegłosowania poprawek do statutu, na których tak bardzo panu zależało, sprowadzili szefa związku na ziemię?
– Mogę się zgodzić z opinią, że odrzucenie tej wersji statutu to jest moja porażka. Jednak w gruncie rzeczy chodzi o to, że jestem po prostu rozczarowany postawą niektórych ludzi. Aż tak bardzo tym się nie przejmuję. Trudno. Teraz wróg przynajmniej jest zdefiniowany. Jedziemy dalej.
Głosowanie nad reformami było głosowaniem nad poparciem dla prezesa Bońka?
– Jeżeli tak, to kompletnie tego nie rozumiem. Można nie lubić Bońka, ale trzeba działać dla dobra polskiej piłki. Do tej pory naprawdę w to wierzyłem.
Już pan wie, że nie da się być „prezesem wszystkich Polaków”?
– Zawsze to wiedziałem, lecz zdawało mi się, że przynajmniej w kluczowych sprawach potrafimy się porozumieć, razem coś zrobić. Tymczasem na sali zjazdowej nie brakowało ludzi, którzy są zainteresowani przede wszystkimi sobą i swoimi gierkami, których nawet nie próbuję zrozumieć. Nie interesuje mnie to.
PZPN nie może zrezygnować z zimowych sparingów kadry.
Irytujące mecze Polaków w składzie z krajowej ligi przeciwko narodowym drużynom, które też wystawiają ledwie trzecioplanowych piłkarzy, są stałym punktem kalendarza biało-czerwonych już od dobrych kilku lat. Efekt jest taki, że dewaluuje się status reprezentanta Polski (bo liczbę występów można sobie nabijać w takich sparingach) i naraża na szwank wizerunek PZPN. Nie tylko w kraju i za granicą – ostatni taki mecz kadry zakwestionowała FIFA, bo lutowy rywal biało-czerwonych, czyli Rumunia, w trakcie gry wymieniał aż ośmiu piłkarzy, co naruszyło międzynarodowe przepisy. Właśnie po tym incydencie nie wytrzymał prezes Zbigniew Boniek, choć za jego kadencji taki niby-mecz Polacy zagrali już wcześniej – w grudniu poprzedniego roku (4:1 z Macedonią). – Nasze spotkania poza oficjalnymi terminami FIFA będą solidnie zaplanowane i obwarowane twardymi warunkami w umowie – ostrzegał w lutym szef PZPN łamach „PS”. Tłumaczył również, że zamiast spotkań, które toczą się przy pustych trybunach, lepiej zorganizować mecz z atrakcyjnym rywalem klubowym.
W Widzewie jak zwykle czekają na pieniądze.
Właściciel klubu obiecał, że do końca czerwca wyrówna zaległości. Od kilku miesięcy Widzew stara się zrównoważyć budżet. Działacze ograniczają wydatki, odsuwają na przyszłość wypłaty. W przypadku większości zawodników i szkoleniowców zaległości sięgają kilku miesięcy, ale Maciejowi Mielcarzowi klub nie wypłacił do tej pory premii za awans do ekstraklasy wywalczony przed trzema laty.
Po zakończeniu sezonu doszło do spotkania i szczerej rozmowy trenera widzewiaków Radosława Mroczkowskiego z Sylwestrem Cackiem. Jednym z tematów były oczywiście finanse. – Otrzymałem zapewnienie, że do końca czerwca właściciel postara się uregulować zadłużenie wobec zawodników – powiedział opiekun Widzewa. W klubie nikt nie ma wątpliwości, że tylko sprzedaż jednego bądź dwóch czołowych graczy poprawi sytuację finansową, a trenerom pozwoli realnie myśleć o ściągnięciu doświadczonych piłkarzy, którzy przydaliby się drużynie. Nie ma jednak mowy o sprowadzeniu do klubu drogich zawodników.