W CV zwycięstwo w Lidze Mistrzów, Superpucharze Europy oraz Pucharze Interkontynentalnym. Do tego dwa tytuły mistrzowskie w Primera Division plus występy w reprezentacji Hiszpanii. Raul, były piłkarz Realu Madryt na testach w Legii. Tyle że nie Gonzalez, a Bravo. Pytanie, czy formą nie bliżej mu teraz do kasy w innym Realu – tym, o którym ostatnio często wspominał Daniel Gołębiewski. Zerknijmy na jego „dorobek” w trzech poprzednich sezonach.
2012/2013 – Beerschot AC. 11 występów w Jupiler Pro League, bez bramek i asyst. Przedostatnie, spadkowe miejsce.
2011/2012 – Rayo Vallecano. 6 występów w Primera Division, bez asyst i bramek. Do składu łapał się rzadziej niż w co szóstym meczu, a mówimy o drużynie, która w całych rozgrywkach straciła najwięcej goli w stawce – aż 73.
2010/2011 – Olympiakos Pireus. 18 występów w Super League, czyli 1/3 ligowego sezonu poza składem. Jedna asysta, bez bramek.
Z jednej strony wielkie nazwisko i fantastyczne CV, z drugiej bardzo chude ostatnie lata. Czy Raul Bravo zostanie wiodącą siłą Legii, a na boisku będzie umierał za fazę grupową europejskich pucharów i mistrzostwo Polski? – Na razie niczego nie ryzykujemy, Raul przyjeżdża do nas na testy – mówi Michał Ł»ewłakow, który grał z Hiszpanem w Olympiakosie Pireus, a teraz w Legii będzie miał dużo do powiedzenia w kwestii transferów.
– Zaimponował mi swoim podejściem. Od razu powiedział, że chętnie przyjedzie na obóz, abyśmy sami mogli ocenić, ile jest wart i w jakiej jest dyspozycji. Nie próbował „grać” swoim nazwiskiem. To uczciwe z jego strony. Osobiście pamiętam Raula jako dynamicznego zawodnika, który mógł grać albo na środku obrony, albo na lewej stronie. Gapa nie może mieć za sobą takiej kariery. Ostatnio miał trochę pecha, rozmawialiśmy na ten temat. Klub w Belgii praktycznie się rozpadł, sam Raul nie grał, ponieważ były wobec niego olbrzymie zaległości finansowe… W każdym razie, na pewno jest to piłkarz, który prezentował odpowiedni poziom, a w jakiej jest formie – ocenimy podczas testów. Zostanie zakontraktowany tylko wówczas, jeśli będziemy mieli do niego pełne przekonanie – kończy „Ł»ewłak”.