Reklama

Jeszcze jeden niezaliczony test Japończyków

redakcja

Autor:redakcja

27 marca 2018, 16:43 • 3 min czytania 5 komentarzy

Vahid Halihodzić nie był zadowolony po ostatnim meczu z Mali. Jego zawodnicy często marnowali sytuacje i tylko szczęśliwie udało im się zremisować z afrykańskim zespołem. – Musimy częściej trafiać do siatki, inaczej nic nie osiągniemy na mundialu – podkreślał Yuto Nagatomo. Keisuke Honda z kolei zapowiadał, że najlepszą obroną przed Ukrainą będzie atak.

Jeszcze jeden niezaliczony test Japończyków

Po pierwszych minutach mogliśmy uznać, iż piłkarz Pachuki nie rzucił słów na wiatr. Przez mniej więcej kwadrans to było naprawdę dobre spotkanie, bo obie ekipy starały się podtrzymać dobre tempo i szybko, lub bezpośrednio, rozgrywały swoje akcje. A w tym wszystkim nie było widać chaosu, tylko faktyczny plan, by zaskakiwać przeciwników albo długimi przerzutami, albo indywidualnymi rajdami poszczególnych ofensywnych graczy.

Szczególnie aktywny był Marlos, naturalizowany Brazylijczyk. Ukraina więc (jak zwykle) mocno straszyła skrzydłami i już w 16. minucie mogła objąć prowadzenie po golu… Sakaiego. Obrońca Hamburgera pilnował Konoplianki, ale chyba nie spodziewał się, że piłka w ogóle do nich dotrze. Odbiła się jednak od zaskoczonego defensora, po czym trafiła w poprzeczkę. Powiedzmy zatem, że połowicznie spełnił swoje zadanie.

Japończycy zostawiali jednak sporo wolnego miejsca przed własnym polem karnym, dlatego Marlos czy Konoplianka często próbowali to wykorzystać. Najlepszy użytek zrobił z tego jednak Rakicki, środkowy obrońca z Szachtara, który podłączył się do ataku i huknął zza szesnastki, gdy nikogo wokół niego nie było. Piłka odbiła się jeszcze od głowy Uedy, przez co bramkarz nie mógł skutecznie interweniować. Nasi mundialowi rywale chyba niezbyt dobrze merytorycznie przygotowali się do tego sparingu, wszak nawet gracze Football Managera wiedzą, iż uderzenia z dystansu to mocna strona Rakickiego, a w tym momencie kompletnie o tym zapomnieli.

Takich momentów taktycznej niesubordynacji ze strony ekipy Halihodzicia było zresztą coraz więcej z czasem. Aż dziw bierze, że Ukraińcy nie potrafili wykorzystać paru dogodnych sytuacji, na przykład tej z 30. minuty, gdy po podaniu Marlosa sam na sam wyszedł Malinowski, ale skiksował, przewracając się. Z tej okazji wypadałoby zacytować klasyka: „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”, bo tak też stało się tym razem. Zamiast prowadzenia dwa lub nawet trzy do zera, pod koniec pierwszej połowy padła bramka wyrównująca. Podopieczni Szewczenki udawali, że kogoś tam kryją, ale jednak Makino doszedł do dośrodkowania kompletnie niepilnowany i z łatwością pokonał Piatowa.

Reklama

I choć statystyki na to nie wskazują, zdecydowanie lepiej wyglądali dziś nasi wschodni sąsiedzi. Optyczna przewaga wynikała pewnie z tego, iż dochodzili do znacznie groźniejszych okazji, a i w defensywie popełniali znacznie mniej błędów czy to indywidualnych, czy też w ustawieniu. Posiadanie piłki? To akurat rozłożyło się praktycznie po równo, ale powiedzmy sobie szczerze – nikt tutaj nie próbował na dłużej zdominować przeciwnika.

Szkoda tylko, że w drugiej połowie, im dłużej ona trwała, tym mniej jakości dało się dostrzec z obu stron. Zmęczenie na pewno zrobiło swoje względem intensywności gry, ale też i dokładność w rozegraniu znacznie spadła. Sami Japończycy z kolei nieco zacieśnili szyki, przez co oczywiście zaczęli grać skuteczniej z tyłu, ale też mecz ogólnie stał się brzydszy i nudniejszy. Tylko raz udało się Ukraińcom zrobić z przeciwników wiatraki, głównie za sprawą Konoplianki. Zawodnik Schalke rozpoczął akcję na lewym skrzydle, minął tam jednego rywala, drugiemu uciekł przed wślizgiem, a potem próbował odgrywać do kogoś wchodzącego w drugie tempo. Niby zrobił to niecelnie, lecz po chwili nadbiegł Karawajew – wróciły więc demony z pierwszej połowy, gdy gracze Halihodzicia zostawiali przed własną szesnastką hektary wolnego pola. Gracz Zorii przyjął piłkę, przymierzył spokojnie i bez większego trudu pokonał bramkarza.

Czego mogliśmy się nauczyć po tym meczu to tego, że największą krzywdę naszym grupowym oponentom można zrobić właśnie poprzez akcje oskrzydlające, zwłaszcza dzięki akcjom jeden na jednego. Ale czy ta wiedza na cokolwiek nam się przyda, kiedy w naszej reprezentacji największe problemy mamy właśnie z zawodnikami występującymi na flankach?

Japonia 1:2 Ukraina (1:1)
0:1 Ueda (sam) 21′
1:1 Makino 41′
1:2 Karawajew 69′

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Rakowa pytają na sesji prezydenta o stadion. “Nie możemy wydać ani złotówki”

Arek Dobruchowski
2
Kibice Rakowa pytają na sesji prezydenta o stadion. “Nie możemy wydać ani złotówki”

Komentarze

5 komentarzy

Loading...