Minimum przyzwoitości, czyli jak Bobo Kaczmarek realizował swoje cele

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2013, 19:07 • 2 min czytania

Koniec sezonu to odpowiednia pora, by rozpocząć szereg podsumowań w Ekstraklasie. Dziś rano (TUTAJ) rozliczyliśmy Pavla Hapala, który sprowadził Zagłębie do poziomu drużyny bez zalet, a teraz czas się wziąć za Bobo Kaczmarka. Przypomnijmy – trener Lechii Gdańsk postawił sobie przed rozgrywkami dwa cele – osiągnąć przyzwoity wynik i wprowadzić do zespołu jak najwięcej młodzieży. Pierwsze udało mu się jako tako, bo choć jego zespół pewnie zakończy sezon w górnej połówce, to jednak – takie są fakty – o stuprocentowe utrzymanie walczył do… 25 maja. A co z drugim celem? Cóż, przyjrzyjmy się tym gdańskim młodzieżowcom (od 1992 w dół).
Paweł Dawidowicz – 1 mecz, 13 minut
Przemysław Frankowski – 7 meczów, 274 minuty
Rafał Janicki – 24 mecze, 2093 minuty
فukasz Kacprzycki – 13 meczów, 529 minut
Damian Kugiel – 3 mecze, 32 minuty
Kacper فazaj – 11 meczów, 225 minut
Wojciech Zyska – 3 mecze, 145 minut

Minimum przyzwoitości, czyli jak Bobo Kaczmarek realizował swoje cele
Reklama

Teoretycznie można więc powiedzieć, że Kaczmarek dał pograć siedmiu zawodnikom, ale jeśli przeanalizujemy kolejne przykłady, to podsumowanie już nie będzie tak kolorowe. Janicki bowiem występuje w pierwszym składzie już od poprzedniego sezonu, a cała reszta praktycznie nie dostała poważnej szansy (choć nie wykluczone, że po prostu na to nie zasługiwała) i żaden z nich nie wywalczył sobie miejsca w jedenastce. Co prawda nie najgorzej wyglądają liczby Frankowskiego, Kacprzyckiego czy Łazaja, ale trudno powiedzieć, by odegrali na przestrzeni sezonu jakąś większą rolę. Wchodzili raczej na ogony, od święta w pierwszym składzie, i choć Łazaj i Frankowski strzelili nawet gole, to raczej dawano im szansę na zasadzie: „niech młody wejdzie i otrzaska się z Ekstraklasą”. Kacprzycki natomiast, mimo szczerych chęci, notorycznie zawodził i fizycznie odstawał pewnie nawet od samego Kaczmarka. Nikt po tym sezonie nie wziąłby nikogo z tej siódemki w ciemno, a przecież taki był cel sympatycznego Bobo – wprowadzać i promować gdańską młodzież.

Oczywiście nie chcemy sprowadzać pracy Kaczmarka do poziomu dna i wywlekać na wierzch samych minusów, bo po odejściu Razacka nie miał łatwo, za jego kadencji błysnęli w końcówce Duda i Rasiak, a i niewykluczone, że Kugiel czy inny Zyska po pierwszych szlifach jesienią wyrosną na gwiazdy ligi, ale na tę chwilę to raczej doszukiwanie się komplementów na siłę. I tak jak w przypadku Hapala – dalecy jesteśmy od apelowania, by zwolnić trenera, ale wynik osiągnięty przez Bobo to raczej minimum przyzwoitości. Co idealnie odzwierciedlają gdańskie trybuny…

Reklama

Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama