Śląsk Wrocław na oficjalnej stronie poinformował, że przedłużył kontrakt z Marcinem Kowalczykiem. Trudno powiedzieć, jaki cel ma wrocławski klub w wypuszczaniu nieprawdziwych informacji. Tak, tak. Nieprawdziwych. Marcin Kowalczyk NIE ZOSTANIE w Śląsku, ponieważ od nowego sezonu będzie zawodnikiem Wołgi Niżny Nowogród, z którą 23 maja podpisał trzyletni kontrakt. Zawodnik powołany niedawno przez Waldemara Fornalika do reprezentacji – podobnie jak Artur Jędrzejczyk – wyjeżdża do Rosji.
Wczoraj do późnych godzin działacze Śląska negocjowali z Kowalczykiem, ale bez powodzenia. Trudno więc zgadnąć, dlaczego z samego rana poinformowali o porozumieniu. Komunikat:
Śląsk skorzystał z zapisów umowy z Marcinem Kowalczykiem i przedłużył z nim kontrakt do końca czerwca 2015 roku.
Dotychczasowa umowa z Marcinem Kowalczykiem wygasała wraz z końcem sezonu. Do 30 maja Śląsk miał jednak możliwość przedłużenia jej o kolejne dwa lata. Z zapisów tych skorzystano wczoraj, co oznacza, że Kowalczyk będzie piłkarzem Śląska do końca sezonu 2014/15.
Marcin Kowalczyk trafił do Śląska przed obecnym sezonem. Do tej pory wystąpił w 36 spotkaniach WKS-u, zdobywając w jego barwach Superpuchar. Przed dwoma dniami po trzech latach przerwy został powołany do reprezentacji Polski.
Można w ciemno zgadywać, że sprawa skończy się w piłkarskim sądzie, ale kilka ekspertyz prawnych zamówionych przez piłkarza i jego menedżera Mariusza Piekarskiego potwierdza, że Kowalczyk miał prawo związać się nową umową z innym klubem niż Śląsk. Jego kontrakt wygasał 30 czerwca 2013 roku i zawierał opcję przedłużenia współpracy o kolejne dwa lata, do 31 maja. Jednak opcja – zdaniem zawodnika i jego otoczenia – nie weszła w życie, jako że podpisał on umowę z innym klubem, do czego prawo miał już od stycznia. Śląsk czekał do ostatniej chwili i jak się okazało: o tydzień za długo.
– To będzie bardzo krótki spór. Zanim zdecydowaliśmy się na taki ruch, zapisy kontraktu dokładnie przeanalizowali prawnicy – mówi Piekarski.
Wczoraj było naprawdę gorąco, Kowalczyk wyszedł z rozmów z prezesem klubu, ponieważ miał wrażenie, że jest nagrywany, atmosfera nie była przyjemna. Piłkarz nie chciał odebrać od klubu pisma o przedłużeniu umowy, w związku z tym prezes zaczął je… czytać na głos, najwidoczniej chcąc w ten sposób doprowadzić do „przekazania dokumentu”. Wtedy zawodnik opuścił pomieszczenie.
Skoro dzisiaj z samego rana, mimo wyjścia piłkarza ze spotkania i mimo deklaracji o odejściu do Wołgi, Śląsk poinformował, że kontrakt z Kowalczykiem jest przedłużony, z pewnością nie przyjął do wiadomości, że właśnie go stracił. Ale kiedyś już nie przyjmował do wiadomości, że stracił Tomasza Jodłowca, też straszył sądem, a potem trzeba było świecić oczami przed kibicami.