Zapraszamy na środowy przegląd prasy. Warto dziś rzucić okiem między innymi na wywiad z Bogusławem Leśnodorskim w Rzeczpospolitej, rozmowę z Cezarym Kuleszą w Przeglądzie Sportowym czy kilka tekstów na łamach Super Expressu.
FAKT
Piłkarz Śląska był bliski śmierci.
– Byłem bliski śmierci, może i dzięki temu wiem, jak ważny jest każdy dzień – mówi Faktowi Łukasz Gikiewicz (26 l.). Co się stało napastnikowi Śląska Wrocław? W obecnym sezonie „Giki” strzelił dla Śląska pięć goli w lidze. Jednak, jak sam podkreśla, niewiele zabrakło, a w zawodowej piłce nigdy by nie zaistniał. – Gdy grałem w Suwałkach, poczułem mocny ból w brzuchu. Organizm sportowca dłużej się broni, stąd aż tak tego nie odczuwałem. Jednak minęły trzy dni, a ja nie mogłem w domu skorzystać z toalety. Taki ból! – wspomina Gikiewicz. Piłkarz poddał się operacji usunięcia wyrostka robaczkowego. Na własną odpowiedzialność wrócił do domu. – W Wigrach Suwałki, gdzie wówczas grałem, nie wiedzieli co to jest. Chcieli ciąć mnie wzdłuż klatki piersiowej! Nie zgodziłem się i pojechałem na własną odpowiedzialność do Olsztyna. Dopiero tam powiedzieli, co mi dolega – dodaje piłkarz.
Kulawik najgorszym trenerem Wisły
Było ich wielu, ale żaden z nich nie punktował tak słabo. Tomasz Kulawik (44 l.) to najmniej skuteczny trener Wisły spośród tych, których zatrudnił Bogusław Cupiał (57 l.). Aż dziw, że wciąż pozostaje trenerem krakowian. Jak wyliczył Fakt, Wisła prowadzona przez Kulawika w 22 spotkaniach zdobyła 28 punktów, co daje średnią 1,27 punktu na mecz. Odkąd właścicielem klubu jest Cupiał, gorzej punktował tylko Marek Kusto (59 l.). On jednak prowadził drużynę raptem w czterech meczach. Nie miał więc czasu, by odcisnąć na zespole swoje piętno. Z Kulawikiem jest inaczej. Funkcję pierwszego trenera pełni od ośmiu miesięcy, a postępów nie widać. – Gdy przepracujemy zimę, na wiosnę drużyna grać będzie lepiej – zapowiadał. Owszem, pewien postęp w grze widać, jednak i tak ekipa Kulawika punktuje gorzej niż za czasów jego poprzednika, Michała Probierza (41 l.).
Brosz nie pozwolił Zbozieniowi pójść do telewizji.
Afera w Piaście Gliwice! W ostatnim programie Liga+ Ekstra miał się pojawić Damian Zbozień (24 l.). Zawodnik dostał jednak zakaz od trenera Marcina Brosza (40 l.). Jak dowiedział się Fakt, szkoleniowiec zabronił swojemu piłkarzowi występu w telewizji, ponieważ bał się, że… wzrośnie jego wartość. Zbozień jest wypożyczony do Piasta z Legii Warszawa. Nasi informatorzy twierdzą, że Brosz ośmieszył „Ciupagę” przy kolegach z zespołu. – Nie jesteś wart nawet kilkudziesięciu tysięcy euro – miał powiedzieć szkoleniowiec. Po tym zdarzeniu Zbozień zapowiedział, że nie chce zostać w Piaście. Obrońca ma oferty z Lechii, Śląska, Cracovii i Bełchatowa. Trener Legii Jan Urban (51 l.) zapowiedział już, że nie widzi dla zawodnika miejsca w swoim zespole. Stołeczny klub chce mimo wszystko zarobić na swoim piłkarzu. Cena wywoławcza za Zboźnia wynosi 180 tysięcy euro.
RZECZPOSPOLITA
Bogusław Leśnodorski: Nie liczmy na cuda
Co pan poczuł, kiedy Legia została mistrzem Polski: radość czy ulgę?
– Minęło za mało czasu, żeby to na spokojnie ocenić. Ciągle jest dużo spraw do załatwienia, zostały jeszcze dwa mecze, planujemy fetę na mieście. Ale rzeczywiście w ostatnią sobotę ulga była chyba dominującym uczuciem.
Miał pan chwile zwątpienia?
– Nie. Wiedziałem, że jesteśmy najlepsi. Mistrzostwo zdobywa się przez cały sezon, nie jednym meczem. Nie zgadzam się, że tytuł ma mniejszą wartość, bo przesądziło o nim nie nasze zwycięstwo, a porażka Lecha z Podbeskidziem. Myśmy z tym Lechem dwa razy wygrali.
Teraz Liga Mistrzów?
– Radzę wyluzować. Oczywiście zrobimy wszystko, żeby dostać się do fazy grupowej któregoś z europejskich pucharów, żeby zajść jak najdalej. Wiem, że to zabrzmi jak wymówka, ale nie można wymagać, żeby wielki zespół powstał tak szybko. Minęło pół roku, od kiedy zostałem prezesem, mamy za sobą zaledwie jedno zimowe okno transferowe. Nie spodziewajmy się cudów. Oczywiście apel o luz kieruję do kibiców, nie do drużyny. Ona ma się akurat spiąć.
GAZETA WYBORCZA
Gdzie „Czarne Koszule” rozpoczną nowy sezon?
„Będę się starał o ewentualną licencję na grę w I lidze, może wtedy znajdzie się sponsor dla Polonii” – napisał na końcu wydanego we wtorek oświadczenia prezes „Czarnych Koszul” Ireneusz Król. To najlepiej pokazuje jego kompletny brak wyczucia biznesowego. Każdemu klubowi łatwiej jest znaleźć sponsora w ekstraklasie, gdzie część budżetu zapewniają prawa telewizyjne i łatwiej znaleźć innych wspólników oraz reklamodawców. Ale najważniejsze, że w świetle przepisów sytuacja KSP Polonia w I lidze się nie zmienia. Z tymi długami spółka nie ma szans na licencję nie tylko klasę niżej niż ekstraklasa, lecz także w II i III lidze. Wymagania finansowe są wszędzie takie same, a ligi centralne nadzoruje PZPN. Co więcej, obecna Polonia również nie ma czego szukać w IV lidze, A-klasie, B-klasie. – Kilka lat temu pozwoliliśmy wystartować od IV ligi Radomiakowi, bo jego sponsor przejął wszystkie długi RKS. Spółka była czysta. Niedawno musieliśmy wycofać z IV ligi HKS Hutnik, który zbankrutował, powstała nowa spółka i Hutnik gra dziś w B-klasie – tłumaczy Zdzisław Łazarczyk, prezes Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. Nikt nie odkupi od Króla spółki z długiem wynoszącym – według prezesa – 8 milionów złotych, ale tak naprawdę dużo wyższym. KSP Polonia zmierza więc ku bankructwu.
Blokowanie transferu Jędrzejczyka byłoby absurdem
W lutym Artur Jędrzejczyk przedłużył kontrakt z Legią do 2015 r. – Wydaje mi się, że to będzie najdroższy obrońca sprzedany z ekstraklasy do zagranicznego klubu – twierdzi prezes Bogusław Leśnodorski, który nie chce zdradzić sumy transferu. – Dla Artura to może być ostatnia szansa, by podpisać lukratywny kontrakt. Gra u nas długo, dużo dla nas zrobił. Blokowanie transferu byłoby absurdem – dodaje. Dziennikarz Polsatu Mateusz Borek napisał na Twitterze, że Rosjanie zapłacą 2,2 mln euro, a 26-letni piłkarz podpisze trzyletni kontrakt. Krzysztof Stanowski z weszlo.com dodał, że w Krasnodarze Jędrzejczyk zarobi sześć razy więcej niż w Warszawie. Półtora roku temu Legia sprzedała do Tereka Macieja Rybusa i Marcina Komorowskiego za – odpowiednio – 3 mln i 0,5 mln euro. Transferowe lato, które ma przygotować warszawski klub do rywalizacji o Ligę Mistrzów, Legia zaczęła od transferu najlepszego piłkarza mijającego sezonu, który mógł grać jako prawy i środkowy obrońca. Czy to koniec osłabień? – Ze składu ubywa dwóch innych stoperów: kontrakty kończą się Michałowi Ł»ewłakowowi i Dicksonowi Choto – przypomina Leśnodorski. – Nie będziemy teraz sprzedawać każdego piłkarza, który dostanie ofertę. W kadrze są zawodnicy, którzy w kontraktach mają wpisaną sumę odstępnego, innym kończą się umowy.
DZIENNIK POLSKI
Sezon trwa, ale w Wiśle już zaczęły się zmiany
Decyzja Komisji licencyjnej to żadne pocieszenie dla Wisły, której nie „grozi” już awans do europejskich pucharów. Cień nadziei na nie ma wciąż Górnik, z którym drużyna „Białej Gwiazdy” zmierzy się jutro w Zabrzu (początek o godz. 18). Tyle tylko, że Górnik w rundzie wiosennej zawodzi i przechodzi męczarnie podobne do tych, jakie wiślacy przeżywają od początku sezonu. Nie będzie musiał już w tym uczestniczyć Sergei Pareiko, który wczoraj pożegnał się z Wisłą. Estoński bramkarz był ostatnio rezerwowym. Wygasający z końcem czerwca kontrakt z nim nie zostanie przedłużony. W krakowskim klubie pozwolono więc Pareice spokojnie wyjechać na zgrupowanie reprezentacji.
– Dogadałem się z prezesem, że już nie będę tutaj przyjeżdżał. A jak dostanę pieniądze na konto, to kontrakt zostanie rozwiązany – wyjaśnił Pareiko. Wcześniej powiedział: – Dziękuję za wszystko. Myślę, że jeszcze tu wrócę, ale już jako kibic. Pareiko zaznaczył, że nie zamierza kończyć kariery i chciałby jeszcze pograć przez dwa, trzy sezony. Liczy na to, że znajdzie nowy klub, być może w Polsce. W naszym kraju widzi trzy drużyny, w których mógłby występować, ale nie chce zdradzać, które kluby ma na myśli.
SUPER EXPRESS
Kosecki może zostać ukarany za sprawę, którą opisywaliśmy.
Odpowiedzialny za sprawy sędziowskie wiceprezes MZPN Mirosław Starczewski (60 l.) stwierdził: – Pan Kosecki musiał chyba zapomnieć przepisy gry w piłkę. Jest w nich jak wół, że nie wolno zmieniać sędziego w trakcie meczu. Ten, który zaczął spotkanie, musi je doprowadzić do końca, chyba że dozna kontuzji, która mu w tym przeszkodzi. To jedyny wyjątek. Kosecki nie miał żadnego prawa, by wygonić arbitra! Teraz sprawą zajmie się nią Wydział Dyscypliny MZPN. I nie ma znaczenia, że Roman Kosecki to nasz wiceprezes i zastępca Zbigniewa Bońka w PZPN. Przed karą nie uchroni go nawet immunitet poselski – powiedział „SE” Starczewski. Były prezes PZPN i były międzynarodowy arbiter Michał Listkiewicz (60 l.) dodał, że najtrudniej sędziuje się mecze oldbojów, bo nie respektują decyzji prowadzących zawody, i właśnie juniorów, gdyż straszną presję wywierają rodzice. Dlatego powinni w nich gwizdać doświadczeni arbitrzy. Może warto by było zastosować też model francuski, który zabrania rodzicom wstępu na stadion, gdy swój mecz rozgrywają dzieci do 14. roku życia – podsunął Listkiewicz.
Frankowski: Kończę karierę, teraz to już definitywnie
Kibice proszą o to, by zmienił pan zdanie i pograł jeszcze rok?
– Dostaję raczej zapytania, co dalej z moją karierą. Odpowiadam wszystkim to samo: kończę karierę. To decyzja nieodwołalna. Teraz chcę trochę odpocząć, a po wakacjach pomyślę, czym będę się zajmował.
Jakie były najlepsze i najgorsze momenty w pańskiej karierze?
– Przez 20 lat trochę się ich uzbierało. Najlepsze to na pewno mistrzostwa kraju, a indywidualnie – tytuły króla strzelców. Cenny był też każdy występ w reprezentacji Polski. A najgorsze? Dwie poważne kontuzje, które wykluczyły mnie z gry na długo. Poza tym w czołówce najgorszych chwil jest brak powołania na MŚ w 2006 roku.
Inna rysa na pięknej karierze to fakt, że nie udało się panu odnieść sukcesu za granicą…
– Podjąłem dwie próby. Za pierwszym razem byłem za młody, zabrakło mi choćby pomocy menedżera i nie poradziłem sobie we Francji. A za drugim razem byłem… za stary. Chciałem wyjechać na sportową emeryturę. A jak się okazało, potem jeszcze pograłem trochę w Polsce.
Krychowiak poprosił o transfer, chce odejść z Reims.
Reprezentant Polski ma za sobą znakomity sezon. Jego gol z rzutu karnego w ostatniej kolejce przesądził o utrzymaniu Reims w lidze. – Mówiłem, że nie spadniemy i dorzymałem słowa – przypomina. – Po sezonie powiedziałem prezydentowi, że latem będę chciał zmienić klub. Zastanawiałem się nad tym długo. Chcę zrobić kolejny krok do przodu. Jeśli jednak nic nie wyjdzie z transferu, to nie będę płakał. Bo Reims się rozwija – twierdzi Polak, o którego pytają kluby z Niemiec i Anglii. Wcześniej jednak przed Krychowiakiem i reprezentacją Polski mecz z Mołdawią w eliminacjach MŚ 2014. – Jeśli chcemy liczyć się jeszcze w tej grupie, to z Kiszyniowa musimy przywieźć trzy punkty – zapowiada. – Bez wygranej z Mołdawią o awansie na mundial w Brazylii możemy zapomnieć. Wygrywamy i na wakacje lecimy w dobrych humorach – kończy Krychowiak.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Kubań Krasnodar pyta o cenę za Prejuce’a Nakoulmę.
Napastnikiem Górnika Zabrze Kubań był poważnie zainteresowany już zimą. Agent piłkarza wynegocjował już nawet, pod nieobecność Burkińczyka, występującego w Pucharze Narodów Afryki, warunki indywidualnego kontraktu. Z przecieków wynikało, że zawodnik może zarobić nawet 600 tysięcy euro rocznie. Prejuce Nakoulma wrócił z PNA jako wicemistrz Afryki i powiedział, że nie chce grać w Rosji. W tej sytuacji Kubań kupił z Olimpique Marsylia, za 1,5 miliona euro, reprezentacyjnego kolegę „Prezesa” – Charlesa Kabore. To on ma teraz namawiać Nakoulmę do przenosin. Dużą pokusą może być również perspektywa pokazania się w Europie, bowiem zespół z Krasnodaru będzie grał w Lidze Europy. Kolejnym argumentem za transferem jest fakt, że Nakoulma coraz gorzej czuje się w Zabrzu. Po meczu 25. kolejki w Bełchatowie (0:1) został zbesztany przez kibiców. Wtedy poszedł do trenera Adama Nawałki i powiedział, że już nie chce grać w Górniku. 26-latek marzył wprawdzie o grze we Francji, ale nie może w nieskończoność czekać na propozycję z tamtejszych klubów, które nie wykładają wielkich pieniędzy na zakup graczy z Afryki. Francuzi mają tam dobrze rozwiniętą sieć skautingu.
Prezes Jagiellonii: Rozważałem odsunięcie Hajty
Może drużynie potrzebny jest wstrząs, a nie trener, który mówi, że i tak w Białymstoku nie zostanie.
– Rozważałem wszystkie opcje, nawet odsunięcie Tomasza Hajto na dwa ostatnie mecze. Czy jednak odstawienie trenera wpłynie na to, że zawodnicy nagle zaczną dokładniej podawać, celniej strzelać? Głównym problemem Jagiellonii nie jest Hajto. Piłkarze muszą sobie uświadomić, że spadek do I ligi może być dla nich końcem poważnej gry w piłkę. Przed meczami z GKS-em Bełchatów i Ruchem Chorzów będę z nimi o tym rozmawiać.
Nie opłacało się na te dwa mecze zatrudnić kogoś, komu będzie bardziej zależało na tym, żeby Jagiellonia się utrzymała?
– Pewnie, że przydałaby się nowa miotła – zawodnicy chcieliby się pokazać, ale trenerowi, który byłby na dłużej, a nie tylko na chwilę. Najlepiej byłoby zatrudnić kogoś z zewnątrz, z górnej półki, ale proszę mi wierzyć: na rynku w tej chwili nie ma takiego człowieka. Nie wiem, czy ktoś z obecnych pracowników klubu byłby w stanie odpowiednio wpłynąć na zawodników. Oczywiście rozważałem także ewentualność żeby trener Samuel Tomar (szkoleniowiec drużyny Młodej Ekstraklasy – przyp red.), albo szkolący młodzież Ryszard Karalus przejęli funkcję pierwszego szkoleniowca. Problemem jest jednak licencja, której nie mają. Między dwoma ostatnimi meczami jest poza tym bardzo krótka przerwa. W czwartek gramy w Bełchatowie, a w niedzielę podejmujemy Ruch Chorzów. Bechatów) i w niedzielę (u siebie z Ruchem Chorzów przyp. red.). Za mało czasu na manewry.
Po wywiadzie Tomasza Hajty dla „Super Expressu” ma się wrażenie, że to trener dziękuje Jagiellonii. Czy nie jest na odwrót?
– Trener Hajto nie miał ode mnie żadnych sygnałów. Jego kontrakt kończy się 30 czerwca. Czekam na koniec sezonu. Wtedy będę mógł rzetelnie ocenić sytuację i pracę szkoleniowca. Może się też zdarzyć tak, że trener sam odejdzie. Muszę to jednak usłyszeć od niego. Wiem tyle, co piszą gazety.