Dwumecz decydujący o mistrzostwie. W pierwszym spotkaniu gospodarze, Cruz Azul, zwyciężają 1:0. W drugim, na wyjeździe, też prowadzą jedną bramką, a w dodatku od czternastej minuty grają w przewadze jednego gracza. Spokojnie wyczekują ostatniego gwizdka, a następnie koronacji. I wtedy, po 179 minutach gry wreszcie pojawiają się na placu ich rywale, Club America. Najpierw doprowadzają do wyrównania (w dwumeczu nadal przegrywają jednym golem), a następnie, już w doliczonym czasie gry…

Dwa sztychy w kilka minut, po prawie trzech godzinach bez ukłucia w obu spotkaniach. Club America doprowadziło w ten sposób do dogrywki, w niej udało im się – mimo ponad stu minut gry w osłabieniu – dowieźć do końca remis w dwumeczu i wszystko miało rozstrzygnąć się w rzutach karnych. Cruz Azul zdemolowane dwoma szybkimi ciosami w końcówce, Club America niesione na skrzydłach po fenomenalnym golu Moisesa Muñoza. Czy ktoś mógł mieć jakiekolwiek wątpliwości co do tego, kto będzie górą w serii „jedenastek”?
Więc jeśli kiedyś będziecie narzekali, że wasz klub frajersko przegrał mistrzostwo, przypomnijcie sobie Cruz Azul. A w chwilach zwątpienia, myślcie o szybującym Munozie. Granicą jest niebo, definitywnie.