Historia Marcela Lizaka pokazuje, że warto wierzyć w siebie. Najpierw nie został dostrzeżony w rezerwach Miedzi Legnica, a później odrzuciły go rezerwy Śląska Wrocław. Nie minęły nawet trzy lata, a młody bramkarz jest trzecim golkiperem siódmej drużyny w najlepszej lidze Europy.
Jak trafił do Hiszpanii? Czy myślał kiedyś, by rzucić futbol? W jaki sposób przebił się do dorosłej drużyny Girony? Jak przyjęła go szatnia Girony? Dlaczego ojciec jest najważniejszą osobą w jego karierze? Jak długo uczył się języka hiszpańskiego? Jak długo świętował awans do Primera Division? Dlaczego nie udało mu się przebić w polskich klubach? Jakim trenerem jest Pablo Machin? Jakie wrażenie zrobił na nim Stuani? Dlaczego szatnia Girony uważana jest za rodzinną? Dlaczego Gorka Iraizoz jest jego drugim ojcem? Czemu Aday porzucił fach fryzjera? Czy przedłuży kontrakt z Gironą? Jaki ma cel na ten sezon? Jaki jest cel Girony na końcówkę sezonu? Czy wróciłby do kraju, gdyby dostał ofertę z klubu ekstraklasy? O tym wszystkim w rozmowie z Marcelem Lizakiem z Girony.
Co słychać u twojego ojca, Piotra Lizaka?
Wszystko w jak najlepszym porządku. Tata nadal działa jako agent piłkarski, a także – jeszcze jakiś czas temu – prowadził siłownię. Odwiedza mnie dość często tutaj, ale nie jest tak, że cały czas u mnie siedzi. Przede wszystkim nie pozwalają mu na to obowiązki zawodowe. Ostatnio był na spotkaniach z Villarreal, Celtą i Barceloną. Na tych dwóch pierwszych byłem w kadrze meczowej. Ojciec lubi wpaść, gdy gramy z topową drużyną, co akurat jest zrozumiałe.
Można powiedzieć, że jestem wychowankiem taty, bo zaczynałem przygodę z futbolem w jego szkółce piłkarskiej (śmiech). Wówczas takie miejsca nie były popularne w Polsce. Następnie ojciec kierował moją karierą, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Obecnie motywuje mnie do ciężkiej pracy i zawsze pomaga, gdy mam problem.
Czyli mieszkasz sam w Gironie?
Mieszkam z dwójką innych piłkarzy rezerw w mieszkaniu, które jest blisko stadionu. Na trening chodzę więc spacerkiem. Gdy trenujemy gdzieś dalej, podwozi mnie Bono (pierwszy bramkarz). Mam z nim bardzo dobry kontakt, bo już na początku powiedział mi, że mogę na niego liczyć. Bardzo szybko okazało się, że nie były to tylko puste słowa.
Prawdą jest, że tata załatwił ci angaż w 4-ligowym Cristo Atletico Palencia?
Ojciec znał człowieka, który był agentem i miał rozeznanie na tamtejszym rynku. Właśnie od niego dowiedział się, że ten 4-ligowy klub szuka bramkarza, dlatego zdecydowałem się tam pojechać. Można więc powiedzieć, że dzięki jego kontaktom dostałem się do Cristo Atletico Palencia. Jak się później okazało, nie mogłem wówczas podjąć lepszej decyzji… Przyjechałem tam w momencie, gdy do rozpoczęcia ligi były już tylko dwa tygodnie. Rozegrałem kilka sparingów i pokazałem się z dobrej strony. Trener zdecydował, że będę pierwszym bramkarzem od początku rozgrywek ligowych.
Rozegrałeś na tyle dobry sezon, że zainteresowała się tobą Girona?
Poznałem osobę, która miała dobre kontakty w Gironie. Po zakończeniu sezonu spotkałem się z tym człowiekiem w Palencii, by porozmawiać o moich oczekiwaniach. Miałem jasno sprecyzowane plany – chciałem grać w profesjonalnym klubie, w którym będzie trener bramkarzy. Po prostu moim zamiarem był dalszy rozwój i postawienie kolejnego kroku.
Rozmawialiście po hiszpańsku?
Rozmawialiśmy po hiszpańsku, bo szybko przyswajałem ten język. Zacząłem uczyć się już w Polsce. Po przyjeździe do Hiszpanii, od samego początku, uczyłem się z jeszcze większą intensywnością. Właściwie nie miałem też wyboru, bo Hiszpanie nie przywiązują dużej wagi do angielskiego. Wyszło mi to na dobre, bo po krótkim czasie nie miałem już problemu, by porozumieć się z kolegami. Teraz mogę powiedzieć, że mówię już biegle po hiszpańsku.
Girona sprawi niespodziankę i wygra lub zremisuje z Realem? Kurs na 02 w TOTOLOTKU to 4,28
Ten człowiek oglądał twoje mecze i wpadłeś mu w oko?
On nie był pracownikiem Girony, a działał chyba w jakiejś agencji większej. Wydaje mi się, że informacje o mnie dostał od kogoś innego.
Jak wspominasz swoje początki w Gironie?
Grałem przez rok w Hiszpanii, ale Girona jest znacznie cieplejszym miejscem. Tak więc początek był trudny, bo testy miałem w lipcu. Była też inna intensywność treningów i trochę było mi trudno przyzwyczaić się do nowych warunków. Nie grałem w pierwszych spotkaniach w drużynie rezerw. Dopiero później wskoczyłem do składu i musiałem uczyć się specyfiki tego klubu. Styl gry był zupełnie inny, a przede wszystkim wymagano ode mnie dobrej gry nogami.
Chyba szybko przyswajałeś wiedzę, bo minęło pół roku w rezerwach, a ty trenowałeś już z pierwszą drużyną.
Przed przerwą świąteczną byłem na dwóch treningach z pierwszą drużyną. Nie była to jednak wielka rzecz, bo chodziło o treningi po meczach, na których brakowało im bramkarza. Dopiero po serii dobrych spotkań w rezerwach zostałem włączony do normalnych treningów z dorosłą drużyną. Oczywiście wprowadzano mnie stopniowo, bo początkowo były to 1-2 treningi w tygodniu. Byłem jednak w dobrej formie, a trenerzy z rezerw chwalili mnie, dlatego zacząłem trenować regularnie z pierwszą drużyną. Na koniec sezonu dostałem pewnego rodzaju nagrodę – znalazłem się na ławce rezerwowych w ostatnim meczu z Cordobą. Pojechałem również na finał Pucharu Katalonii, w którym mierzyliśmy się z Gimnasticem Tarragona.
Jak przyjęła cię szatnia pierwszej drużyny?
Bardzo dobrze, bo wiele osób mówiło mi, że mogę na nich liczyć. Początkowo byłem trochę zawstydzony, ale szybko nawiązałem dobry kontakt z chłopakami. Oni również zobaczyli, że jestem bardzo zaangażowany w treningi i bardzo im się to podobało… W każdym razie nie trafił mi się żaden chrzest, bo też nie było zbytnio czasu na takie rzeczy. Mogę również potwierdzić, że media nie mijają się z prawdą, gdy piszą o bardzo rodzinnej szatni w Gironie.
Byłeś w kadrze meczowej w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu, a więc załapałeś się na fetę po awansie do Primera Division?
Fiesta zaczęła się już znacznie wcześniej, bo awansowaliśmy szybciej. Świętowanie trwało cały tydzień i było naprawdę fajnie. Kibice bardzo się cieszyli, ponieważ czekali na ten awans bardzo długo. W ostatnich trzech sezonach Girona była bliska awansu, ale zawsze czegoś brakowało. Gdy celebrowaliśmy ten awans byłem wniebowzięty, bo czułem, że wreszcie trafiłem w dobre miejsce. Ostatnia kolejka dała mi mocnego kopa na kolejny sezon. Mam świadomość, że jak będę ciężko pracował, to zostanę doceniony. To ważne dla młodego piłkarza.
W polskich klubach było inaczej, bo raczej nie byłeś doceniony w Miedzi i Śląsku.
Polska liga jest specyficzna, jeśli chodzi o bramkarzy. Oczywiście w niższych ligach grają młodzieżowcy, ale trudno się tam załapać. Trudno również znaleźć klub w niższych ligach, w którym jest trener bramkarzy… Być może w Miedzi i Śląsku nie byłem jeszcze przygotowany do grania w pierwszej drużynie, a może oni nie widzieli we mnie tego, co chcieli zobaczyć. Nie mam pojęcia dlaczego nie dostałem szansy, ale czułem w ostatnim sezonie w Śląsku, że mogę grać w piłkę na dobrym poziomie. Byłem trochę sfrustrowany tym wszystkim, dlatego przeniosłem się do Hiszpanii.
Miałeś takie myśli, by rzucić piłkę i zająć się czymś innym?
Oczywiście były gorsze momenty, ale nigdy nie pomyślałem, by zostawić piłkę. Zawsze wierzyłem w swoje możliwości i miałem świadomość, że muszę ciężko trenować, a wreszcie dostanę swoją szansę.
Obecnie jesteś zawodnikiem pierwszej drużyny?
Od początku sezonu jestem w pierwszej drużynie. Obecnie jestem trzecim bramkarzem. Kontrakt mam podpisany do końca sezonu. Niedługo będę wiedział, co dalej z moją przyszłością. Mam nadzieję, że dogadam się z klubem i zostanę tutaj na dłużej. Nie myślę jednak o tym teraz, bo sezon wkroczył w decydującą fazę. Jeśli będę pokazywał się z dobrej strony na treningach, to mogę być spokojny o swoją przyszłość.
Czyste konto Realu? ? W TOTOLOTKU kurs na brak goli Girony – 2.05!
Gorka Iraizoz odchodzi po tym sezonie?
Nic mi nie wiadomo, by odchodził. Mam nadzieję, że zostanie i nadal będę mógł się od niego uczyć. Gorka jest fenomenalnym gościem, który zjadł zęby na tej lidze. Załapałem z nim bardzo dobry kontakt i on chce mi pomóc. Bardzo często mi podpowiada, a także udziela wielu rad. Zostajemy razem na dodatkowych treningach, które nagrywamy, a później analizujemy. Właściwie można powiedzieć, że jest moim drugim ojcem, bo poświęca mi wiele czasu, a także wierzy we mnie.
Trener Pablo Machin wygląda na człowieka, który nie jest zbyt wylewny. Jakie masz z nim relacje?
Trener jest lekko zdystansowany, ale nie można powiedzieć, że ma z nami zły kontakt. Po prostu ma swoje zasady i styl trenowania. Zawsze jest moment, gdy rozmawia z piłkarzami. Uważam, że trener doskonale przygotował nas mentalnie do tego sezonu. Byliśmy wyraźnie gorsi tylko w kilku spotkaniach. W całej reszcie przeważaliśmy i zdobyliśmy sporo punktów.
Kto zrobił na tobie największe wrażenie na treningach?
Nie będzie wielkim zdziwieniem, gdy powiem, że Cristhian Stuani. Choć muszę zaznaczyć, że na początku okresu przygotowawczego nie było widać tych umiejętności. Jednak po dwóch tygodniach każdy wiedział, że Cristhian jest potworem. Może tego nie widać, ale on ma też bardzo dobry drybling. Oczywiście świetnie gra głową, a także potrafi znaleźć sobie pozycję do oddania strzału w niemal każdej sytuacji.
Jeśli chodzi o technikę i finezję, to najlepszy jest Borja. Najbardziej przebojowi są Portu i Mojica, a niesamowity młotek w nodze ma Alex Granell. Na dodatek on jest lewonożny, a więc potrafi zaskoczyć bramkarza. Generalnie na treningach trudno się wyróżnić, bo naprawdę mamy doskonałych piłkarzy w kadrze.
Wymieniłeś piłkarzy, którzy łagodnie mówiąc są po przejściach. Mało brakowało, a Alex Granell uczyłby w szkole podstawowej. Borja nie otrzymał nawet minuty w pierwszej drużynie Realu Madryt. Portu trafił do Giorny z Albacete, które wówczas spadło do Segunda Division. Bono wcześniej był w Saragossie, w której przez pół sezonu siedział na ławce. Stuani nie zachwycał w Middlesbrough.
Masz rację, ale może właśnie dlatego wszystko wypaliło? Na każdym treningu widać, że wszyscy bardzo chcą grać i wygrywać. Bez wątpienia jesteśmy drużyną, w której sporo jest takich historii, bo nie wymieniliśmy jeszcze wszystkich. Mamy jednak w składzie doświadczonych piłkarzy, a także młodych, którzy dopiero zaczynają poważne granie. Fajnie się złożyło, że w Gironie właśnie teraz zebrała się taka grupa piłkarzy.
Tylko nie mów mi, że Aday nadal łączy pracę fryzjera i piłkarza?
Nie, nie, Aday na razie zaprzestał strzyżenia (śmiech). Nie ma chyba czasu, ale wiadomo, że to jego pasja. Chłopak naprawdę ma o tym pojęcie, bo nie jest tak, że on po prostu obcina na zero albo coś w tym stylu. Potrafi zrobić różne fajne fryzury. Pamiętam, że jeszcze rok temu było kilku zawodników, których Aday strzygł.
Kto jest największym śmieszkiem w szatni?
Właściwie codziennie jest ktoś inny, ale najbardziej pożartować lubią chyba Borja i Aday. Ogólnie Borja jest Madridistą i zawsze jak oni grają, to strasznie przeżywa mecz. A Girona leży blisko Barcelony, dlatego większość osób kibicuje Barcelonie. Zawsze wtedy są jakieś śmieszne przycinki do niego.
Czyli z Muniesą przy jednym stole nie siada.
Ostatnio byłem w pokoju z Muniesą i wiele mi opowiadał o Barcelonie. W wieku 17 lat wskoczył do ekipy, która była jedną z najlepszych drużyn w historii futbolu. On sam mówił, że niezwykle trudno było wejść do tej paki, a jemu się udało. Oczywiście wiele nie grał, ale i tak szacunek.
Mówił o debiucie?
Mówił, mówił, ale wcześniej (śmiech). Wtedy na pewno nie było mu do śmiechu, bo dostał czerwoną kartkę, ale teraz już inaczej do tego podchodzi. Miejmy nadzieję, że mój debiut będzie mniej pechowy.
Opowiadał o Stoke?
Nie mógł zaadaptować się do ligi angielskiej. Na dodatek miał sporo kontuzji. Wydaje mi się, że bardziej pasuje do ligi hiszpańskiej, bo tutaj gra jest bardziej techniczna, a on akurat świetnie operuje piłką.
Jesteście rewelacją rozgrywek w tym sezonie. W szatni otwarcie już mówicie o europejskich pucharach?
Nie jest to główny temat rozmów, ale wiadomo, że chcemy tego. Pierwszym celem było utrzymanie, które już osiągnęliśmy. Następnym są europejskie puchary. Wyniki w poprzedniej kolejce ułożyły się całkiem fajnie, dlatego jesteśmy blisko strefy pucharowej. Gramy dobrze i mamy prawo myśleć o pucharach.
Przynosisz szczęście drużynie, bo w trzech ostatnich meczach byłeś w kadrze meczowej i wszystkie wygraliście.
Chłopaki śmieją się nawet, że powinienem zostać do końca sezonu w kadrze meczowej, bo przynoszę szczęście. Chociaż muszę powiedzieć, że sam również czuję się świetnie. Na treningach pokazuję się z dobrej strony i nie odstaję od kolegów.
Do przerwy remis w starciu Realu z Gironą? TOTOLTEK płaci 3,15
Miałeś ostatnio stres, że zaraz może być tak, iż Bono złapie kontuje, a ty będziesz musiał wejść na murawę?
Oczywiście stres był, ale bardziej taki pozytywny. Miałem świadomość, że może być taka sytuacja i drużyna będzie mnie potrzebowała. Wydaje mi się, że po wbiegnięciu na boisko zapomniałbym o tym, że debiutuję.
Celem na ten sezon jest debiut?
Oczywiście bardzo chciałbym zadebiutować i liczę na to, bo jestem ambitny, ale znam też swoje miejsce w szeregu. Pierwszym bramkarzem jest Bono, który ostatnio jest w świetnej formie. Poza tym jest jeszcze Gorka, który na treningach walczy o pierwszy skład. Konkurencja jest naprawdę duża, ale staram się bardzo, by zadebiutować. Podchodzę jednak do tego wszystkiego na chłodno, bo przede wszystkim liczy się dla mnie rozwój. Na wszystko przyjdzie czas, a spokój jest bardzo ważny na tym poziomie.
Gorka wyleczył już kontuzje?
Wrócił już do treningów z drużyną, ale jeszcze nie trenuje na sto procent.
Gdyby latem pojawiała się oferta z ekstraklasy, rozważyłbyś powrót do kraju?
Na razie nie chcę nic o tym mówić i myśleć, bo chciałbym dobrze skończyć sezon. Czuję się tutaj dobrze i moim planem jest, by zostać w Gironie.
Myślałeś może o wypożyczeniu do klubu z Segunda?
Jestem uzależniony od tego, co wymyśli klub, jeśli chodzi o moją osobę. Chciałbym jednak pozostać na najwyższym poziomie, jeśli już tutaj dotarłem. Zawsze mierzyłem wysoko i nie chcę tego teraz zmieniać. Tak więc na razie nie myślę o wypożyczeniu, ale wiele może się wydarzyć w przyszłości.
Rozmawiał: Bartosz Burzyński
Obserwuj @Bartosza Burzyńskiego
Fot. Prywatna Galeria Marcela Lizaka