Jak zapewne doskonale wiecie, bardzo rzadko piszemy wam tu o meczach sparingowych. Wytłumaczenie jest proste – szkoda naszego i waszego czasu, bo skoro często czujemy, że marnujemy go opisując zmagania w ekstraklasie, to w przypadku meczów towarzyskich tym bardziej. No ale od czasu do czasu musimy zrobić wyjątek. Z reguły ze względu na absurdy, ale czasami również na to, że wydarzenia z meczów sparingowych są cholernie wymowne.
Pod drugi przypadek podpada dzisiejsze spotkanie Lechii Gdańsk z Kotwicą Kołobrzeg. III-ligowiec, który walczy o powrót do II ligi, miał w ten weekend wolne od zmagań w swoich rozgrywkach, a Piotr Stokowiec postanowił sprawdzić gości, którzy nie rozegrali wczoraj pełnego spotkania przeciwko Lechowi lub na placu nie pojawili się w ogóle.
A dokładniej:
– Olivera Zelenikę (był na ostatnim mundialu z kadrą Chorwacji),
– Grzegorza Wojtkowiaka (215 występów w lidze, 2. Bundesliga, 24 mecze w reprezentacji Polski),
– Gersona (59 występów w ekstraklasie, gra m.in. w Austrii czy Rumunii),
– Stevena Vitorię (14 występów w lidze, gra w Portugalii czy MLS, 9-krotny reprezentant Kanady),
– Jakuba Wawrzyniaka (245 meczów w lidze, m.in. Rosja czy Grecja, 49 spotkań w reprezentacji),
– Milosa Krasicia (80 meczów w lidze, m.in. Juventus, CSKA i Fenerbahce w CV, 44 występy dla Serbów),
– Ariela Borysiuka (177 meczów w lidze, m.in. QPR czy Kaiserslautern, 12 meczów w kadrze),
– Floriana Schikowskiego (3 występy w lidze, piłkarz juniorskich reprezentacji),
– Sebastiana Milę (309 meczów w lidze, gra np. w Austrii, 38 występów w kadrze),
– Filipa Mladenovicia (7 meczów w lidze, Koeln, BATE, Standard w CV, 6-krotny reprezentant Serbii),
– Flavio Paixao (145 meczów w lidze, gra m.in. w Szkocji).
Na zmianę weszli m.in. Błażej Augustyn i Milen Gamakow. Gdyby Piotr Stokowiec chciał posłać tych ludzi w bój na mecz ligowy, bylibyśmy co prawda trochę zdziwieni, ale z drugiej strony – Lechia gra ostatnio tak beznadziejnie, że każdą zmianę w składzie dałoby się wytłumaczyć.
I wyobraźcie sobie, że ten oto zbiór piłkarzy w większości uznanych, a już na pewno doświadczonych przegrał z drużyną, która nawet nie jest najlepsza w swojej grupie III ligi. 0-1 po golu Łukasza Kacprzyckiego odpalonego z Lechii sto lat temu. Cała Kotwica zapewne miesięcznie kasuje mniej niż kilku piłkarzy z tego składu w pojedynkę. Jezu, na miejscu gdańszczan chyba spalilibyśmy się ze wstydu. Z kim Lechia musiałaby zagrać, by przełamanie było pewne? Z b-klasowym Orkanem Gostkowo? Reprezentacją Polski zdunów? Jarkiem Jakimowiczem i jego kumplami?
Gdy Jagiellonia w składzie mieszanym dostała kiedyś oklep od Finishparkietu w III lidze, klub z Białegostoku kazał piłkarzom stawiać się na treningach dzieci, by ci przypomnieli sobie, jaką drogę sami przeszli. Wiemy, że to był mecz oficjalny, a w dodatku rozmiary porażki były znacznie większe, ale mamy wrażenie, że zawodnikom Lechii też przydałoby się uzmysłowić to i owo.
Fot. 400m.pl