W kolejnej części naszego stałego cyklu „Weszło z butami” na pytania odpowiada Radosław Majewski, były piłkarz Groclinu i Polonii, a dziś Nottingham Forest. Pytamy go i o Ekstraklasę, i Championship.
Najbardziej wciągający serial?
„Na Wspólnej”. Oglądam od czasów, kiedy byłem w Grodzisku.
Borussia czy Bayern?
Bayern, przez wzgląd na to, jak grają w piłkę. Oglądałem dwumecz z Barceloną i to była miazga. W finale stawiam na nich.
Najgłupsze pytanie od dziennikarza?
„Jak się czujesz po meczu?”. Masakra.
Inwestycje – tak czy nie?
Zdecydowanie tak. Trzeba myśleć o przyszłości, kasę zbyt łatwo się wydaje.
Najbardziej niedoceniany polski ligowiec?
Trochę się zmieniło, ale zawsze niedoceniany był Łukasz Piątek. Robił za zapchajdziurę i go trochę lekceważyli.
Championship czy Ekstraklasa?
Championship, dlatego tam teraz jestem.
Właściciele klubu z Arabii – obawa czy nadzieja?
Nadzieja na lepsze jutro i jednocześnie obawa, że to nie nadejdzie.
Ł»ycie w Polsce czy życie w Anglii?
Ł»ycie w Polsce, ale piłkarskie życie w Anglii.
Drzymała czy Wojciechowski?
Obaj mieli swoje odchyły, wariaci. Chociaż nie, to złe określenie, powiem tak: różnych rzeczy się można było po nich spodziewać. Wojciechowskiego poznałem bliżej i wiem, że zawsze robił wszystko po swojemu, był wulkanem, który raz na jakiś czas eksplodował.
Ulubiony ekspert piłkarski?
Andrzej Twarowski, znamy się osobiście. Fajnie komentuje mecze i jest w porządku gościem.
Ostatnia książka jaką przeczytałeś?
Niedawno przeczytałem Andrzeja Iwana, teraz czytam Paula Mersona. Zostało mi jeszcze z trzydzieści stron.
Książkę o którym polskim piłkarzu chciałbyś przeczytać?
Kogoś, kto miał ciekawe życie, trochę w piłce osiągnął i jeszcze ma wiele do powiedzenia. Tak jak właśnie Iwan.
Ile masz punktów na prawie jazdy?
W Polsce nie mam nic, bo tutaj jeżdżę bezpiecznie. Ale w Anglii musiałem ostatnio wynik trochę „zbić” i pójść na specjalny kurs.
Szpakowski czy Borek?
Borek. Cenię go za fajny komentarz i inteligentne opinie.
Gej w szatni – przejdzie czy nie?
Oj, miałby raczej ciężko. Takie ujawnienie się w szatni, gdzie jest dwudziestu chłopa i dwadzieścia różnych charakterów, mogłoby zadziałać na jego niekorzyść.
Największy twardziel w Championship?
Wes Morgan z Leicester, znam go jeszcze z Nottingham. Gość jest jak skała.
Największy cwaniak?
Anthony Knockaert z Leicester. Młody Francuz, który co chwila na boisku próbuje kombinować i zgrywa cwaniaczka. Totalny luzak.
Szydera w piłce – potrzebna czy drażniąca?
Pewnie, że potrzebna. Dystans do wszystkiego, co dzieję się dookoła, to podstawa. Trzeba umieć się śmiać z samego siebie.
Najładniejsza dziewczyna piłkarza?
Ł»ona Christiana Karembeu. A nie, on już w piłkę nie gra… Ale niech żona zostanie!
W wieku 40 lat jak Piotr Reiss czy Juergen Klopp?
Do trenerki mi daleko, ale niczego nie wykluczam. Chętnie bym pograł w piłkę tyle, co Reiss, ale, kurde, mieć 40 lat i wciąż być w Ekstraklasie – szacunek.
Sędzia, z którym poszedłbyś na piwo?
Jest taki jeden, który dwa lata temu dał mi w meczu z QPR czerwoną kartkę. Chętnie bym go zapytał, o co chodziło i przy okazji zadał kilka innych pytań. Gwizdał nam już kilkukrotnie, teraz prowadzi mecze w Premier League. Wydaje się w porządku.
Najgorsze słowa, jakie o sobie usłyszałeś lub przeczytałeś?
Ja o sobie nie czytam, w ogóle gazet nie lubię, nie interesuje mnie to… Ale pamiętam, jak dwa lata temu pojechaliśmy do Milwall, tam na trybunach są prawdziwi wariaci, i poszliśmy z kolegą się rozgrzewać. A ludzie krzyczeli „big nose cunt”. Ja patrzę na kumpla, on na mnie – obaj mamy niemałe nosy (śmiech). Do dziś mamy z tego bekę.
Początki w Championship – entuzjazm czy przerażenie?
Czułem dużą niepewność, momentami sam pytałem siebie „co ja tutaj robię?”. Ale dostosowałem się i do stylu gry, i do poziomu w Anglii. Mówili, że to liga fizyczna, że nie dam rady, a choć początki były ciężkie, to wyszło na moje.