Za nami pierwszy z barażowych meczów o grę w Bundeslidze w przyszłym sezonie i zarazem pierwsze głosy rozgoryczenia kibiców, którzy liczyli na pozbycie się „Wieśniaków” z grona najlepszych niemieckich drużyn. W barażach gra bowiem znane, popularne i lubiane w kraju Kaiserslautern (z Borysiukiem na pokładzie) oraz wyszydzane i zwyczajnie męczące fanów Bundesligi Hoffenheim. Pierwszy mecz? Pewne 3:1 dla niechcianych i nielubianych.

– Nie ma ani jednego powodu, by mieli zostać na najwyższym poziomie! Mam nadzieję, że wszyscy trzej fani Hoffenheim są teraz szczęśliwi! – przekrzykują się kibice z Niemiec, w rozpaczy po wyniku dzisiejszego spotkania. Wyniku, ale i grze, która w wykonaniu Borysiuka i spółki nie przypominała tego, co widzieliśmy w Bundeslidze przy okazji spotkań w tym sezonie, a przecież właśnie do tego poziomu aspiruje Kaiserslautern.
Wynik 3:1 wprawdzie nie przesądza jeszcze kwestii awansu (o czym przypomina sam Borysiuk na swoim koncie twitterowym), ale znacząco komplikuje plany „Czerwonych Diabłów”. No i naturalnie plany samego Borysiuka.
Piłkarz jeszcze kilka miesięcy temu przekonywał nas bowiem, że jeśli Kaiserslautern nie awansuje, może zajść sporo zmian. – Będzie problem. Straszne mamy ciśnienie ze strony kibiców. Kaiserslautern to stutysięczne miasteczko. Na drugą ligę przychodzi 25 tysięcy, na pierwszą 40-45. Klub z tradycjami, czterokrotni mistrzowie Niemiec i dla nich spadek był bolesny, mimo że często balansują na granicy pierwszej i drugiej Bundesligi. Dają nam kibice do zrozumienia, że liczy się tylko awans – mówił Ariel w rozmowie z nami. Przyznawał także, że na klub, który nie potrafi powrócić do Bundesligi inaczej będą patrzeć sponsorzy, mogą się zmienić warunki finansowe i dalej w tym stylu. Dzisiejszy mecz zdecydowanie utrudnił więc sytuację, co z pewnością na nowo roznieci pewnie dyskusję o tym, gdzie mógłby w przyszłym sezonie zagrać pomocnik reprezentacji PZPN-u.
W dzisiejszym meczu obaj gracze z kadry Fornalika, bo 90 minut na murawie spędził także Polanski, dostali od Bilda notę 3.
