Przed nami 27. kolejka Ekstraklasy. Kolejka pod znakiem szlagierowego meczu Legii z Lechem i coraz bardziej pasjonującej walki o utrzymanie, w którą już dziś wieczorem bardzo mocno może włączyć się Pogoń. Jak co tydzień, tuż przed pierwszym spotkaniem serii, zadajemy nasze pytania o Ekstraklasę.
1. Czy Pogoń ostatecznie dosiądzie się do tego samego wagonu, co GKS i Podbeskidzie?
Przewaga „Portowców” topnieje w zastraszającym tempie. Po rundzie jesiennej byli o sześć miejsc i piętnaście punktów od strefy spadkowej. Teraz, jeśli przegrają z Ruchem, co trudno przecież dziś wykluczyć, mogą nawet zrównać się zdobyczą z Bełchatowem oraz Podbeskidziem. A wtedy – na trzy kolejki przed finiszem – w walce o utrzymanie znów możliwe będzie WSZYSTKO. Wystarczy przypomnieć sobie jak ta Pogoń zagrała przed tygodniem – z Bełchatowem właśnie. W typowym dla siebie stylu, czyli bez stylu zupełnie, bez koncepcji oraz skuteczności. Nędznie do bólu. Jeśli którykolwiek zespół w naszej lidze ani razu wiosną nie zachęcił do tego, żeby mu dobrze życzyć, to naszym zdaniem jest to właśnie Pogoń Szczecin.
2. Co z tym napastnikiem?
Uczepiliśmy się ekipy Wdowczyka, ale obserwujemy, co dzieje się (czyli – jak niewiele się dzieje) w ofensywie tej drużyny i zadajemy sobie pytanie: czy „Wdowiec” nie powinien wreszcie zagrać ostro? All-in. Odkopać jakiegoś ambitnego młodzieżowca, wykazać się odwagą, która – zdaje się – cechuje dobrych szkoleniowców. Przecież w tym Szczecinie mają jedną wielką ofensywną farsę. Frączczak – przenoszony z pozycji na pozycji, okazujący się podróbką napastnika na poziomie Ekstraklasy. Djousse, jak z anemią w karcie zdrowia, tak anemiczny na boisku. Dzisiaj w pierwszym składzie ma z kolei zagrać ponoć Chałas, czyli chłopak, który obiektywnie był za słaby na Zawiszę. Może tu potrzebna jest jakaś rewolucja? Niejaki Kamil Zieliński z Pogoni strzelił najwięcej goli w całej Młodej Ekstraklasie. On też się nie nadaje? Też nic nie potrafi?
3. Jak ma się pozycja Jagiellonii do pozycji Hajty?
Najbardziej aktualna pozycja Hajty to ta na trybunie – w towarzystwie robotników w kaskach i pomarańczowych kamizelkach. Cezary Kulesza deklaruje, że o przyszłości trenera zadecyduje dopiero po sezonie, na co ten odpowiada, że nie obiecywał przecież cudów, ani tym bardziej awansu do pucharów. Problem w tym, że zarząd obiecywał sobie miejsce w pierwszej szóstce, a tymczasem ma dziewiąte, tracąc do ustalonej trenerowi granicy przyzwoitości cztery punkty. Ł»eby tego było mało, Jagiellonia jedzie właśnie do Kielc, gdzie Korona ostatnio nie zwykła łatwo przegrywać. Jedyny plus dla Hajty to, że z gry wykluczyli się najwięksi białostoccy pozoranci – Ukah i Norambuena.
4. Do Bielska przyjeżdża najlepszy trener w historii Podbeskidzia?
Tak na łamach „Sportu” o Marcinie Broszu mówi były prezes Jerzy Wolas, argumentując, że to Brosz, a nie Kasperczyk po raz pierwszy „wprowadził” bielszczan do Ekstraklasy – choć na drodze przed faktyczną zmianą klasy rozgrywkowej stanęła wówczas kara sześciu ujemnych punktów. Jutro jednak Brosz przyjeżdża z Piastem, a to – parafrazując sympatycznego czeskiego szkoleniowca – nie są pozoranci, tylko zespół który faktycznie o ligowe punkty walczy. Podbeskidzie staje przed niepowtarzalną szansą, żeby mocno skomplikować sobie sytuację po tym jak przez większość rundy dzielnie walczyło o jej wyprostowanie.
Pierwszy krok wykonało przed tygodniem – pozwalając Polonii zdobyć wreszcie komplet punktów.
5. Szymon Marciniak przy Łazienkowskiej, czyli gdzie ten spisek?
PZPN ogłosił obsadę sędziowską. Na forach kibicowskich na moment zawrzało. Sędzia z okręgu mazowieckiego poprowadzi szlagier Legii z Lechem. Jedni mówią – spisek i forowanie Legii. Drudzy wskazują na statystykę – to Kolejorz wygrał przecież wszystkie mecze prowadzone w tym sezonie przez Szymona Marciniaka. Jeszcze inni przekonują, że w Płocku, skąd pochodzi ten arbiter, nikt specjalnie nie sympatyzuje ani z Lechem, ani z Legią. Wybieramy opcję trzecią i polecamy więcej lodu na rozgrzane głowy – Marciniak (oby nie zapeszyć) jest po prostu w niezłej formie. Ostatni mecz Benfiki z Porto prowadził arbiter z Lizbony i jakoś nikt nie protestował. Mieli świadomość, że Proenca jest najlepszy i gwarantuje gwizdanie na poziomie.
6. Kiedy Bełchatowowi powinie się noga?
To tylko intuicja, wsparta sytuacją kadrową GKS-u, ale coś nam mówi, że niebawem się powinąć musi. Kto wie, czy właśnie mecz z Zagłębiem nie jest ku temu idealną okazją. Bełchatów, grając z zespołami z dołu tabeli bądź znajdującymi się w dołku formy, zaliczył cztery mecze bez porażki (Pogoń, Górnik, Polonia, Podbeskidzie). Lubinianie niby wypisali się już trochę z walki o puchary. Tracą siedem punktów do Śląska i Górnika. Wielu zawodników ciągle ma coś jednak do udowodnienia, niektórzy walczą o kontrakty albo wyjazd za granicę, niektórzy szukają już nowych klubów. Grają szybką piłkę, potrafią zaskakiwać. Może to jest właśnie rywal, który sprowadzi na ziemię Kieresia i spółkę?
7. Lechia dalej zamierza śrubować rekordy?
Gdańszczanie legitymują się obecnie najgorszą ligową passą. Modelowanie zespołu, o którym tyle mówi Bobo Kaczmarek, wyraźnie mu nie idzie, bo im dłużej modeluje i im dłużej robi to bez udziału Traore, tym wychodzi z tego rzadsza kupa, a kolejne „mecze o odzyskanie godności” nie przynoszą punktów. W tej kolejce czeka nas prawdziwa „gratkę” dla koneserów. Widzew kontra Lechia, mecz zespołów – jak już się utarło – stawiających na młodych zawodników (może uda się dostrzec na boisku ze trzech poniżej 21. roku życia). Jednego można być pewnym – komentatorzy będą to podkreślać co piętnaście minut.
8. Czy nie spalą się i jedni, i drudzy?
Derby Polski. Dziesiątki wywiadów. Media huczą od tygodnia. Mecz o wszystko (choć równie dobrze tylko „mecz o wiele”, bo bez względu na wynik starcia Legii z Lechem do zamknięcia ligi zostaną przecież trzy kolejki). Paru zawodników może wyjść z tunelu mając – kolokwialnie mówiąc – pełne portki. Mariusz Rumak w wywiadzie dla Gazety Wyborczej opowiada, że nie ogląda się na nikogo. Nie przygotowuje motywacyjnych filmów, przemów w szatni ani innych niestworzonych rzeczy, z których korzystają niektórzy trenerzy. Wcześniej przekonywał, że nie oglądał nawet meczu najbliższego przeciwnika z Jagiellonią. Długo wydawało się, że legioniści sami dla siebie stanowią największe zagrożenie, ale ostatnio nie dość, że tę walkę wygrywają i konsekwentnie zbierają punkty, to jednak muszą widzieć godnego przeciwnika w Kolejorzu. Może być ciekawie. Oby się nie okazało się, że wszyscy, którzy spodziewają się piłkarskiej wojny, dostaną partię boiskowych szachów.
9. Czy decyzja komisji licencyjnej zmienia sytuację piłkarzy Górnika?
Już za moment w Zabrzu wygasają kontrakty siedmiu zawodnikom: Kwiekowi, Jeleniowi, Boninowi, Zahorskiemu, Gancarczykowi, Bembenowi oraz Mączyńskiemu. Komisja Licencyjna nałożyła na zabrzan zakaz transferowy. Mogą ściągać jedynie piłkarzy bez kontraktów i to do granicy 25 tysięcy złotych pensji. Oczywiście – oni i tak od dawna poruszają się mniej więcej w tych realiach. Zawsze jednak jest to jakieś ograniczenie krępujące ruchy, które może spowodować, że w Górniku łaskawiej spojrzą na obecny stan posiadania. W miniony poniedziałek piłkarze Nawałki wreszcie pokazali dobrą piłkę, mają realne szanse na puchary. Teraz czeka ich domowy mecz z Polonią. Nic tylko zdobywać punkty i walczyć o nowe umowy.
10. Kto strzeli, kto się zablokuje?
Dla przypomnienia, oto jak wyglądała klasyfikacja strzelców po jesieni:
Ljuboja – 10, Traore – 9, Ślusarski – 8, Dwaliszwili, Kosecki, Milik – 7.
Wtedy jeszcze wydawało się, że bariera 20 bramek jest do pokonania.
Dziś: Demjan, Dwaliszwili i wykluczony Ljuboja – 12, Ślusarski – 11, Papadopulos – 10.
Wiadomo, że na oszałamiający wynik nie ma już co liczyć. Nawet bukmacherzy za każdą złotówkę postawioną na gola strzelonego przez któregoś z najlepszych napastników ligi wypłacają sporo, bo w granicach trzech, czterech złotych. Ktoś ten niezbyt pasjonujący wyścig w końcu jednak wygrać musi. Pytanie, czy zdoła chociaż przeskoczyć Frankowskiego, który z 14 bramkami w sezonie 2010/11 ciągle pozostaje królem strzelców z najskromniejszą zdobyczą w XXI wieku.

