Ludovic Obraniak zrezygnował z gry w kadrze. To już wie każdy. Natomiast nasuwa się bardzo ważne pytanie: czy prawdą jest to, co dzisiaj usłyszeliśmy… Mianowicie – czy prawdą jest, że Francuz potrzebował pretekstu, by wypisać się z wycieczki do Mołdawii? Czy prawdą jest, że nie patrząc na terminarz meczów reprezentacji, akurat wtedy zaplanował ślub? Czy prawdą jest, że czy by go Fornalik wstawił w pierwszym składzie na Ukrainę i San Marino, czy nie, czy by się panowie lubili czy nienawidzili, Obraniak poprosiłby o wypisanie z dalekiej wyprawy? Czy prawdą jest, że meczu z Mołdawią już dawno nie umieścił w osobistym kalendarzu i w ogóle nie miał go w planach?
O dziwo, jeśli jest to prawdą, to nikomu z kadry Obraniak jednak o ślubie nie powiedział, sztab szkoleniowy też nie był świadomy, iż nie będzie mógł skorzystać z tego zawodnika. Aż do dzisiaj. Teraz łatwo powiedzieć: byłem prześladowany. Znacznie trudniej: nie mam czasu na mecz z Mołdawią, koliduje mi z prywatnymi sprawami.
A coś nam się zdaje – tego nie wiemy, zgadujemy – że jeśli Obraniak akurat wtedy bierze ślub, to jego termin wyznaczył jeszcze przed meczami z Ukrainą i San Marino, które rzekomo tak to przytłoczyły. To by pokazywało, jak poważnie ten zawodnik traktował drużynę, która go przygarnęła.