Dzisiaj na blogu Pawła Czady („GW” i Sport.pl) pojawiła się notka pod wymownym tytułem: „Łukasz Mazur został przestępcą”. Były prezes Górnika Zabrze został bowiem zaocznie skazany za – usiądźcie, jeśli stoicie – pozwolenie na wykopanie w trybuny kilku piłek dla kibiców. Mazur oczywiście nie był świadom, że nie hamując tego nikczemnego procederu wkracza do kryminału.
Jak się czujesz jako przestępca?
Rozglądam się na boki, bo nie wiem, w którym momencie mnie dopadną i wsadzą. Dostałem niby trzysta złotych grzywny, ale, cholera, jeszcze nie zapłaciłem… Pocieszam się trochę przepisami Unii Europejskiej, które określają minimalną powierzchnię dla więźnia. Jeśli tego mi nie udostępnią, będę mógł pozwać państwo polskie.
Mówiąc całkiem poważnie – ta sytuacja może ci w jakiś sposób zaszkodzić?
Gdyby wyrok się utrzymał, to przez dwa-trzy lata mógłby mi zaszkodzić w biznesie, ale oczywiście będę wznawiał postępowanie. Miłość obecnych władz Górnika do mojej osoby jest tak wielka, że woleli nie wysyłać mi tych pism. Myślę, że wygram tę sprawę, tym bardziej, że akurat tę imprezę organizowała spółka Górnik Zabrze Sport Marketing w czasie, kiedy mnie w nim nie było, co w ogóle potęguje absurd sytuacji.
Czyli ciebie przy sytuacji nie było?
Dokładnie. W ogóle tego nie kojarzę, bo nie byłem w spółce odpowiadającej za marketing – to raz. A dwa – takie sytuacje zdarzają się przed większością meczów. Dzieciaki strzelają karne, ktoś dostanie piłkę, ktoś koszulkę. I jeśli sprawdzilibyśmy, kto ma pozwolenie na takie akcje, to pewnie znalazłoby się ledwie kilku. Mam zgadywać przed którym meczem kopali? Pewnie przed każdym! Także ja jestem o tę sprawę spokojny, ale oczywiście mogę się tylko wkurzać, bo jakiś – za przeproszeniem – cymbał bawi się ze mną w kotka i myszkę, nie wysyłając pism. Mogę się też wkurzać na system w Polsce, gdzie prawdziwi przestępcy umawiają się na cmentarzu, robią lewe interesy na miliony złotych, a po dupie dostają – jak często piszecie – np. pokerzyści. Piłkarze rzucili piłki w trybuny… No, na litość Boską! (śmiech) Panie premierze – apeluję – to przecież nie tędy droga!
Zastanawiam się, co jest bardziej absurdalne. Przepis skazujący twoją osobę czy postępowanie działaczy Górnika.
Absurdalne? Powiem inaczej. Polskie prawo jest chore, a zachowanie władz Górnika po prostu świńskie. Nie bójmy się tego słowa. Przecież gdybym poniósł z tego tytułu jakieś straty, to mógłbym dochodzić jakichś roszczeń.
Strasznie negatywne emocje są dziś między tobą a Górnikiem…
… przerwę ci. Nie między mną a Górnikiem, ale między mną a ludźmi, którzy nie lubią krytyki. Moim zdaniem ona powinna wzmacniać, a jeżeli ktoś się obraża i próbuje oddać na oślep, to już jego problem, a nie mój. Nie powiedziałbym, że są złe emocje, bo mój stosunek do Górnika się nie zmienił. To klub, który kocham od trzydziestu kilku lat, ale najgorsze jest to, jacy dziś za tym klubem kryją się ludzie.
Od dawna wiadomo, że za sobą nie przepadacie, ale chyba nie spodziewałeś się, że aż tak będą chcieli ci zaszkodzić.
Kiedy były jakieś sprawy z Urzędy Skarbowego, to oddawali telefon Andrzejowi Orzeszkowi, który nie ma pojęcia o takich sprawach (śmiech). Ale tutaj nie było nawet telefonu. Nie, nie spodziewałem się, ale w ogóle o tym nie myślę. Bardziej się skupiam na tym, żeby wyrobić się na czwartek z tematami na Weszło, a nie czy dwóch zakompleksionych gości z trwałym urazem myśli, jak tu Mazurowi zrobić na złość. Szkoda życia na takie rzeczy. Wolę się piwa napić.