Jeśli liczyliście na to, że po eksperymencie z powierzeniem drużyny trenerowi od przygotowania fizycznego Lechia Gdańsk zdecyduje się na kolejne cudowanie (np. wyrabiając nową wizytówkę dla trenera bramkarzy), to sorry – mamy dla was złą wiadomość. Działacze klubu z Wybrzeża odpalili skrzynkę kontaktów i wykręcili numer do kogoś, do kogo kompetencji i doświadczenia trudno się przyczepić. Koniec z nauką na żywym organizmie, trenerem Lechii Gdańsk zostanie Piotr Stokowiec.
Gdy zerkamy na tabelę, w pełni rozumiemy ten ruch. Dość długo trudno było dopuścić do głowy taką myśl, ale Lechia – pomimo potencjału kadrowego, który spokojnie powinien wystarczyć na górną ósemkę – będzie się liczyć w walce o spadek. Nieco inna jest perspektywa, gdy zajmujesz 12. miejsce z niewielką przewagą nas strefa spadkową po 10 kolejkach (początek pracy Owena), a nieco inna gdy okupujesz to miejsce po 26. seriach gier (i to również dlatego, że kij w szprychy ekipy Piasta postanowili włożyć kibice).
Tu trzeba zacząć punktować natychmiast. Z Legią i Arką u siebie, z Lechem i Koroną na wyjeździe. Jak widzicie – terminarz gdańszczan też nie rozpieszcza.
I tu można znaleźć argument, który mocno za Stokowcem przemawia. On w Zagłębiu Lubin poznał przecież smak zarówno gry o europejskie puchary, jak i grupy spadkowej. Pod kreską jego Miedziowi wylądowali – zaskakująco jak w tym roku zapewne Lechia – w poprzednim sezonie, ale powtórki z Podbeskidzia Bielsko-Biała nie było. 4 zwycięstwa, 2 remisy i porażka (a raczej “to coś”) w ostatnim meczu z Arką Gdynia pozwoliły spokojnie zająć 9. miejsce w tabeli.
Sam Stokowiec, który robotę w Zagłębiu stracił po 17 kolejkach tego sezonu, był ostatnio najbardziej rozchwytywanym trenerem na bezrobociu. Wcześniej na rozmowy zapraszali go państwo Witkowscy z Bruk-Bet Termaliki, którzy szukali kogoś do zastąpienia Maciej Bartoszka, chciały go Śląsk Wrocław i Lechia Gdańsk, a gdzieś tam w tle przy zawirowaniach dotyczących Nenada Bjelicy pojawiła się jeszcze opcja Lecha Poznań.
Przy takim wachlarzu możliwości jasne było, że nie weźmie pierwszej lepszej oferty. To trener, który raczej należy do grupy tych, którzy się szanują, mają wymagania. Jasne, Lechia to dziś nie jest klub z górnej półki, do słabych wyników dochodzą różne inne problemy, ale potencjału by z czasem powrócić na miejsce oznaczające walkę o puchary jej nie odmawiamy. Uznajmy, że zatrudnienie takiego trenera to pierwszy krok w tym kierunku.
Fot. FotoPyK