Izaak Stachowicz: wczoraj skończył 24 lata, jest najmłodszym trenerem bramkarzy w Ekstraklasie

redakcja

Autor:redakcja

02 maja 2013, 16:23 • 8 min czytania

Szybko zrezygnował z czynnej gry w piłkę, bo jak mówi – nie zamierzał kopać się przez całe życie w niższych, półamatorskich ligach, a na więcej prawdopodobnie nie miał dość talentu. Równie szybko zaczął terminować jako trener i w wieku 23 lat! został najmłodszym opiekunem bramkarzy w Ekstraklasie. Od marca Izaak Stachowicz pracuje z pierwszą drużyną Podbeskidzia. Między innymi ze starszym od siebie o 13 lat Richardem Zajacem. W międzyczasie założył akademię, w której szkoli się 32 adeptów bramkarskich.

Izaak Stachowicz: wczoraj skończył 24 lata, jest najmłodszym trenerem bramkarzy w Ekstraklasie
Reklama

Muszę zapytać wprost: jak zostaje się trenerem bramkarzy w Ekstraklasie, mając 23 lata?
– Najlepiej szybko nie spełnić się w roli piłkarza (śmiech).

Z twojej metryczki wynika, że dałeś sobie spokój mając 21 lat.
– Po raz ostatni grałem w piłkę w sezonie 2010/2011. Byłem na wypożyczeniu w trzeciej lidze, w Orle Ząbkowice Śląskie. Zagrałem w bodajże 20 meczach i wróciłem do Podbeskidzia. Z jakimiś nadziejami, ale też z kontuzją pleców. Wyleczyłem ją po miesiącu, ale później znowu się odnowiła. W końcu dałem sobie spokój, bo nie widziałem sensu kopania się po trzecich ligach. Czułem, że trzeba pójść w innym kierunku.

Reklama

Kilka lat temu udzielałeś wywiadu, który zaczynał się od słów: „Przedstaw się wszystkim kibicom LKS-u Przełom Kaniów”. Może faktycznie wybrałeś lepszą drogę.
– Pamiętam do dzisiaj, bo to mój pierwszy wywiad. Graliśmy w okręgówce. Byłem młody, wtedy jeszcze wierzyłem, że wypłynę. Ale podjąłem inną decyzję i na razie jest to strzał w dziesiątkę.

Ale kontuzja, o której wspomniałeś, nie wykluczała dalszej gry.
– Po dwóch, trzech miesiącach mógłbym znowu bronić, choć wiadomo, że szansa jej odnowienia byłaby duża. Podjąłem w pełni przemyślaną decyzję. Popatrzyłem realnie, trzeba było zweryfikować swoje marzenia. Im wcześniej człowiek przestanie się oszukiwać, tym lepiej dla niego. Zdawałem sobie sprawę, że powyżej pewnego poziomu ciężko będzie mi wyskoczyć. Różnie byłem prowadzony w poszczególnych klubach. W jednych miałem treningi bramkarskie, w innych ich nie było wcale. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Bez problemu radziłem sobie na poziomie trzeciej ligi. Miałem możliwość kolejnych wypożyczeń, ale po prostu uważałem, że to jeżdżenie po Polsce i kopanie półzawodowo w piłkę nie ma sensu. Kontrakt z Podbeskidziem wygasał mi dopiero w 2013 roku, ale nie chciałem oszukiwać ani siebie, ani klubu. To było tylko wróżenie z fusów. Może by się udało, może nie. A praca z bramkarzami podobała mi się już wcześniej.

Mnie też podoba się wiele rzeczy, a jednak ich nie robię. Jak to się stało, że jednak wszedłeś w tę rolę, że ktoś mimo twojego wieku dał ci szansę trenowania innych bramkarzy?
– Jeszcze jako czynny zawodnik prowadziłem zajęcia z dzieciakami. W Podbeskidziu przychodziłem na treningi trenera Brosza, podpatrywałem, czasem sam prowadziłem jakieś ćwiczenia. Jestem wychowankiem tego klubu, znam ludzi, którzy w nim pracują. Być może dostrzegli, że kiedyś będę chciał pójść w tym kierunku. Gdy odnowiła mi się kontuzja, sam zgłosiłem się z pytaniem do prezesa czy chociaż z doskoku mógłbym pracować z bramkarzami. Okazało się, że klub był akurat na etapie szukania asystenta dla Roberta Mioduszewskiego, który przyszedł do pierwszej drużyny i udało mi się wskoczyć na to miejsce. Miałem się od niego uczyć z myślą o przyszłości. Przez długi czas wszystko robiłem według jego wskazówek.

Nie miałeś obaw o brak autorytetu? Richard Zajac, gdyby chciał, śmiało mógłby ci powiedzieć: „chłopczyku, to ja mogę cię jeszcze wiele nauczyć, nie ty mnie…”
– Zaczynałem w grupach młodzieżowych, więc nie było najmniejszego problemu. Kiedy pojawiałem się na treningu pierwszej drużyny jako asystent Mioduszewskiego, wszyscy podchodzili do tego tak profesjonalnie, że naprawdę była między nami relacja trener – piłkarz. Ćwiczyliśmy z Richim Zajacem, Pawłem Linką, w międzyczasie z Mateuszem Bąkiem. Jasne, że miałem obawy. 23-latek rzadko jest w ogóle trenerem, nie mówiąc o pracy w Ekstraklasie… Ale dobrze do tego podeszli. Nie spotkałem się z żadnymi głupimi tekstami czy dziwnymi docinkami. Ważne było to, co mogę im przekazać w przygotowaniu do meczu.

No właśnie, żeby nie dyskutować o teorii – co możesz przekazać w tym momencie Zajacowi, który jest od ciebie o 13 lat starszy. Jak ułożyliście sobie tę współpracę?
– Rysiek jest na tym etapie kariery, że już potrzebuje głównie podtrzymania dyspozycji psychicznej i fizycznej. Wielu elementów swojego wyszkolenia już nie zmieni. Ciężko nauczyć czegoś 37-latka, który ma za sobą 200 meczów w najwyższej lidze. Ale znamy się od kilku lat. Wiem jakie obciążenia są mu potrzebne i kiedy czuje się najlepiej. Dużo rozmawiamy. Obciążenia dobieram ja, ale konsultujemy na bieżąco – jak się czuje, czy było za mocno, czy trzeba odpuścić. Chce grać do 40-tki, więc moim zadaniem teraz jest podtrzymać jego formę psychiczną i fizyczną na obecnym poziomie jak najdłużej. Praca z bramkarzami jest bardzo indywidualną sprawą. Uważam, że nie powinno się narzucać nikomu z góry nawet konkretnej rozgrzewki przed meczem, bo każdy potrzebuje czegoś innego i po innych ćwiczeniach się dobrze czuje.

Skoro nie przemawia za tobą wielkie doświadczenie, domyślam się, że musisz dbać dobre przygotowanie teoretyczne. Staże, kursy? A może dziś wystarczy internet?
– Pracowałem juz z różnymi bramkarzami – od rocznika 2004 po Młodą Ekstraklasę. Poza tym jeżdżę na różne szkolenia, staram się na staże. Byłem w West Ham United u Avrama Granta, gdzie wiele rzeczy bardzo fajnie się ułożyło. Załatwił to Andrzej Kubica, który mieszka w Bielsku-Białej, a kiedyś był królem strzelców ligi izraelskiej w Maccabi Tel-Awiw, akurat w czasach trenera Avrama Granta. Kiedy ten zaczął prowadzić West Ham, dostał telefon od Andrzeja z pytaniem czy razem z kolegą moglibyśmy przyjechać…

I powiedziałeś już w którymś z wywiadów, że to był prawdziwy staż, a nie oglądanie zza płotu jak na dobrej murawie trenują lepsi piłkarze niż ci, których mamy w Polsce.
– Mogliśmy obejrzeć wszystko, poza obiektami medycznymi, do których nie wpuszczają nikogo. Na początku pytali od kogo jesteśmy. My mówiliśmy, że od Avrama Granta, na co oni znów, że skoro Avram nam pozwolił, to nie mają już nic więcej do gadania. Dopiero po kilku dniach, kiedy Robert Green wrócił z kadry, trener bramkarzy zabronił mi filmować zajęcia. Dlaczego? To już on wie najlepiej. Z drugiej strony, można nieskromnie powiedzieć, że angielscy trenerzy bramkarzy nie są akurat najlepszym obiektem obserwacji. Myślę, że taki Jarek Tkocz czy Robert Mioduszewski niejednego z nich nakrywają czapką.

Podglądasz innych polskich trenerów?
– Może to śmiesznie zabrzmi, ale kiedyś przed meczami Podbeskidzia w Ekstraklasie chodziłem z kamerą nagrywać wszystkie rozgrzewki innych trenerów bramkarzy. Czasem miałem przez to nawet jakieś problemy, ale kiedy któryś trener był bardziej otwarty, rozmawiałem z nim o jego pracy. Ostatnia rozgrzewka jaką udało mi się nagrać to trenera Dowhania, kiedy przegraliśmy w Bielsku z Legią 1:2. Następnej nie miałem okazji zrobić, bo już sam prowadziłem swojąâ€¦

Przyznasz, że mamy w Polsce sporo przykładów dobrych specjalistów od treningu bramkarskiego, którzy nigdy nie byli świetnymi bramkarzami. To jakiś argument, który kiedyś może przemawiać też za tobą.
– Liczę na to, że brak doświadczenia na najwyższym poziomie da się zniwelować dobrym przygotowaniem. Krzysztof Dowhań, o którym już wspomniałem, nie ma z tego co wiem ani jednego meczu w Ekstraklasie. Bronił bodajże w Polonii Warszawa na poziomie drugiej ligi, a i tak jest dziś jednym z najlepszych trenerów bramkarzy w Europie. Tak uważam, bo nie ma lepszej wizytówki dla trenera od wyszkolonych przez niego zawodników. Mam nadzieję, że przyjdą takie czasy, że i ja będę mógł pochwalić się swoimi.

To dobry moment, żebyś opowiedział czym jest Akademia Bramkarska Podbeskidzie…
– W marcu zeszłego roku wpadłem na pomysł, żeby otworzyć akademię przy naszym klubie. W nazwę wplotłem Podbeskidzie, ale projekt jest w całości mój. Mamy bodajże 32 młodych bramkarzy, od rocznika 2005 aż po Młodą Ekstraklasę. Jest dwóch trenerów. Dzieciaki ćwiczą po trzy, cztery razy w tygodniu, czyli naprawdę często, bo w wielu klubach treningi bramkarskie odbywają się najwyżej raz w tygodniu. Wyjątkiem są Szamotuły i może kilka innych…

Akademia jest w strukturach klubu czy to twoja prywatna firma?
– Działa pod szyldem Podbeskidzia, ale jako osobny podmiot, który sam się finansuje dzięki sponsorowi, którego znalazłem. Wszystkie pieniądze jakie uzyskamy są przekazywane na sprzęt, rękawice, bluzy i inne rzeczy, które są niezbędne, a jednak kosztują i nie każdego na nie stać.

Od kiedy pracujesz z pierwszą drużyną, łączysz jedno z drugim?
– Tak. Nagle zrobiło się tego dosyć dużo, bo jeszcze doglądam Młodej Ekstraklasy. Przy pierwszym zespole też jest sporo roboty, bo poza treningami trzeba przeprowadzać różnego typu analizy. Na razie jestem umówiony z prezesem na pracę do końca sezonu. Gdyby okazało się, że nie zostanę na dłużej w pierwszej drużynie, to dalej będę pracował w akademii.

Na razie wypowiadają się o tobie w ciepłych słowach. Jeśli nie wplączesz się w jakąś aferę z handlem złomem, jak poprzednik, pewnie masz szansę zostać…
– Dopóki nie skończy się sezon, nie będę tego wiedział. Priorytetem jest teraz walka o utrzymanie. Na pewno wiele może zależeć od tego, kto w kolejnym sezonie będzie prowadził zespół, bo trener siłą rzeczy ma dużo do powiedzenia w kwestii swojego sztabu.

Próbowałeś weryfikować czy kiedykolwiek na tym szczeblu był ktoś młodszy od ciebie?
– Któryś z portali napisał, że jestem najmłodszym trenerem bramkarzy w historii Ekstraklasy. Nie weryfikowałem tego, po prostu próbowałem sięgnąć pamięcią czy kojarzę podobne przypadki. Przyszedł mi do głowy Grzegorz Kurdziel, który pracował w Zagłębiu Sosnowiec bodajże przed trzydziestką, ale podejrzewam, że młodszego ode mnie faktycznie mogło nie być. Gdyby znalazł się ktoś jeszcze młodszy w najwyższej lidze, byłby to pewnie ewenement na skalę Europy.

ROZMAWIAف PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama