Zawodników, którzy ciągle nie są pewni swej przyszłości, znaleźlibyśmy w naszej lidze ponad setkę, ale nie zamierzamy na siłę się upierać, że – przykładowo – Horvath powinien zostać w Zagłębiu, a inny Buryan w Piaście. Wyselekcjonowanie z tego grona dwudziestu pięciu sensownych nazwisk okazało się sporym wyzwaniem. Niektórych zawodników i tak umieszczamy tu trochę na wyrost, bo na dłuższą metę niewiele dobrego w ich grze widzimy na co dzień, co nie zmienia faktu, że wyrobili sobie w Ekstraklasie odpowiednią markę. Grają regularnie, a to oznacza, że jeśli nie przedłużą swoich umów, po wielu z nich za moment zgłosi się ktoś inny. Kilku musieliśmy wykluczyć na starcie: Frankowskiego, Ł»ewłakowa, Baszczyńskiego czy Ilieva, których status „do wzięcia” nie dotyczy, bo po sezonie zamierzają odwiesić buty na kołek.
Oto nasza lista:
1. Sebastian Mila
2. Danijel Ljuboja
3. Szymon Pawłowski
4. Marek Saganowski
5. Aleksander Kwiek
6. Ivica Vrdoljak
7. Emilijus Zubas
8. Mariusz Stępiński
9. Robert Demjan
10. Radosław Sobolewski
11. Richard Zajac
12. Tomasz Wróbel
13. Łukasz Surma
14. Ruben Jurado
15. Michał Janota
16. Piotr Ćwielong
17. Kamil Kosowski
18. Inaki Astiz
19. Gergo Lovrencsics
20. Piotr Brożek
21. Costa Nhamoinesu
22. Michał Czekaj
23. Rok Elsner
24. Marcin Kowalczyk
25. Deleu
Mamy kilka skrajnie różnych przypadków. Grupę zawodników, którzy otwarcie deklarują, że zamierzają odejść. Sebastian Mila dawno postawił sprawę jasno – wypełniam umowę i wyjeżdżam. – Uważam, że nie zostałem potraktowany do końca fair. Teraz nad nowym kontraktem musiałbym się poważnie zastanowić – stwierdził ostatnio w wywiadzie dla Weszło. Szymon Pawłowski już od zimy szuka szansy ucieczki do silniejszej ligi. Paweł Wojtala, przekonuje, że przedstawił mu bardzo ciekawą propozycję przedłużenia, ale skrzydłowy Zagłębia pochyla się nad nią niechętnie. Podobnie Costa Nhamoinesu. Ł»aden wirtuoz, ot solidny kopacz dla klubu środka tabeli, który też kilka tygodni temu zadeklarował, że chce odejść.
Pytanie: kto się na nich skusi? I czy sami się trochę nie przeliczą?
W naszej „25” widzimy też całą grupę zawodników, którzy niekoniecznie zasłużyli na to, żeby zostać w klubach. Taki Michał Janota. Udowodnił to, czego się po nim spodziewaliśmy – potrafi grać kombinacyjnie, piłka mu nie przeszkadza, ale czy dał aż tyle argumentów, żeby działacze Korony uważali, że tego gościa KONIECZNIE trzeba zatrzymać w Kielcach? Dość wątpliwe. Podobnie Piotr Brożek. Bobo Kaczmarek zapowiadał, że przepracuje z nim przerwę zimową i w rundzie wiosennej „Pietia” znów będzie czołowym obrońcą ligi. Gra przyzwoicie, trzyma poziom, szczególnie jak na niewygórowane warunki Lechii, ale fajerwerków się nie doczekaliśmy. Danijel Ljuboja to już sztandarowy przykład gościa, z którym może warto byłoby się wiązać, gdyby tylko zarabiał ze trzy razy mniej niż kasuje obecnie. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości – już niekoniecznie.
Długą listę zawodników, którym kończą się umowy ma w swoim gabinecie Jacek Bednarz, ale jeśli z kimkolwiek warto wiązać plany na najbliższą przyszłość, to chyba tylko z Sobolewskim. Paradoksalnie (tak, zabrzmi trochę absurdalnie, ale nie da się wyrzucić wszystkich w jednym oknie), można by się zastanowić nad… Jaliensem, który po serii spektakularnych wpadek, od kilku miesięcy grał na poziomie do przyjęcia. Jednak on też musiałby się zgodzić na bardzo drastyczną obniżkę pensji, a wiadomo, że tego nie zrobi. Czekaj? Przy Reymonta opowiadają, że na takich zawodnikach należy budować nową Wisłę (przyjmujemy to z niedowierzaniem), a tymczasem, gdyby chciał, mógłby negocjować już z dowolnym klubem.
Górnik Zabrze próbuje dogadać się z Aleksandrem Kwiekiem, Piast zatrzymać Rubena Jurado. Na dłużej z Lechią najpewniej zwiąże się Deleu, który ma w umowie liczbę minut, którą musi wybiegać w Ekstraklasie. Na rozwój wydarzeń czeka Robert Demjan, ale on swoją przyszłość uzależnia od tego w którym miejscu po sezonie znajdzie się Podbeskidzie. Ćwielong w Śląsku też nie wie na czym stoi. – Na razie funkcjonuję jakbym siedział na granacie. Mój kontrakt niedługo wygasa i nie wiem, co jest grane – mówił niedawno w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. Nigdy nie przyszłoby nam do głowy, żeby upierać się, że nową umowę powinien dostać akurat Ćwielong, ale należy obiektywnie stwierdzić, że ostatnio i tak odgrywa w Śląsku stosunkowo ważną rolę. Strzelił sześć goli w tym sezonie.
Chcąc zatrzymać w Polsce Zubasa, trzeba będzie zapłacić za niego łotewskiej Daugawie. Biorąc pod uwagę, że nie chodzi o jakieś marne grosze, nie mamy stuprocentowego przekonania, że ktoś się na to zdecyduje. Zupełnie inaczej niż w przypadku Stępińskiego, który za kilkanaście dni będzie mógł już nie tylko legalnie wypić piwo i nosić koszulkę z reklamą browaru, ale powalczyć o poważny, seniorski kontrakt. Tu z pewnością chętnych nie zabraknie.