Kulisy transferu Mouloungiego, Wisła chce piłkarzy Bełchatowa, Szczepłek prostuje swój tekst

redakcja

Autor:redakcja

15 kwietnia 2013, 08:09 • 7 min czytania

Jak to po lidze – większość gazet skupia się na relacjach z weekendowych meczów. Warto jednak rzucić okiem na kilka tekstów w „Przeglądzie Sportowym” – choćby na rozmówkę z Piotrem Zielińskim lub tekst o kulisach transferu Erika Mouloungiego.
FAKT

Kulisy transferu Mouloungiego, Wisła chce piłkarzy Bełchatowa, Szczepłek prostuje swój tekst
Reklama

فukasz Teodorczyk zadowolony z transferu do Lecha.

W przerwie zimowej napastnik miał ofertę z Legii, ale wybrał Kolejorza. – Przyszedłem do Lecha, żeby walczyć o mistrzostwo Polski i cały czas jesteśmy w stanie to osiągnąć. Nie żałuję, że wybrałem Kolejorza zamiast Legii. Ja w ogóle nie żałuję żadnej z podjętych przeze mnie w życiu decyzji – twierdzi Teo.

Reklama

Mimo kiepskiej skuteczności lechita cieszy się zaufaniem selekcjonera reprezentacji Polski, Waldemara Fornalika. W ostatnim meczu z San Marino Teodorczyk strzelił gola dla biało-czerwonych. – Nie czuję się jeszcze pełnoprawnym reprezentantem. Tak może powiedzieć o sobie piłkarz, który zagrał kilkadziesiąt meczów, a ja mam na razie dwa epizody w kadrze – nie ukrywa napastnik.

A Wisła interesuje się piłkarzami Bełchatowa.

Jak dowiedział się Fakt, przedstawiciele Wisły Kraków chcą ściągnąć na Reymonta Mateusza Maka (22 l.). Przy transferze pomaga Kamil Kosowski (36 l.), który wystawił młodemu skrzydłowemu znakomite recenzje u prezesa Białej Gwiazdy, Jacka Bednarza (46 l.). Wisła razem z Makiem chciałby ściągnąć w pakiecie pomocnika Kamila Wacławczyka (26 l.).

Z Bełchatowa odejdzie również bramkarz Emilijus Zubas (23 l.). Według naszych informacji Litwin może przenieść się do Legii. W trakcie okresu przygotowawczego Zubas był testowany przez sztab szkoleniowy stołecznego klubu, ale ostatecznie nie zdecydowano się na jego zatrudnienie. Po kilku dobrych meczach w lidze młody bramkarz zrobił sobie niezłą reklamę, choć ostatnie spotkanie z Ruchem wybitnie mu nie wyszło.

RZECZPOSPOITA

Sprostowanie Stefana Szczepłka.

Nie napisałem tego, nie pomyślałem o tym i nie było to moją intencją. Zwróciłem tylko uwagę na niecodzienne okoliczności, w jakich padały bramki w meczu Ruch – Podbeskidzie, i zasugerowałem, że mógłby się temu przyjrzeć PZPN. Moja uwaga miała związek z rozegranym w tej samej kolejce meczem pierwszej ligi Zawisza – Arka, który wysłannicy PZPN obserwowali po niepokojących sygnałach od bukmacherów, a związek powiadomił nawet UEFA i komendanta głównego policji.

Nikogo z Ruchu ani Podbeskidzia nie oskarżałem. Napisałem nawet zdanie: „W wersję drugą, że Podbeskidzie musi się utrzymać, nie wierzę”, a to oznacza, że wierzę w czystość jego gry.

DZIENNIK POLSKI

Wisła ostro reaguje na błędy sędziów.

Na wydarzenia z sobotniego meczu bardzo ostro zareagowała natomiast Wisła. Już w sobotę, bezpośrednio po zakończeniu meczu, wypowiedział się trener Tomasz Kulawik. Na konferencję prasową szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” przyszedł mocno zdenerwowany, by po chwili powiedzieć: – To kolejny mecz, w którym na naszym stadionie sędziowie zabierają nam punkty! Przy pierwszej bramce dla Legii piłka opuściła pole gry. Powinniśmy mieć również rzut karny za zagranie piłki ręką. Chciałbym się zapytać, po co jest tylu sędziów na boisku? W meczu z Podbeskidziem też ich było tylu, a i tak nie przyznali nam ewidentnego rzutu karnego. W meczu z Pogonią nie uznali nam prawidłowej bramki, ale na całe szczęście i tak wygraliśmy. Jak widać, może ich być na boisku nawet dziesięciu, a i tak się będą mylić. Staram się nie komentować pracy sędziów, ale tym razem to zrobiłem, bo ile można?!

Wczoraj swoje oficjalne oświadczenie wydał klub, w którym zapowiada złożenie stanowczego protestu do Ekstraklasy SA i PZPN przeciwko wydarzeniom z soboty, a także ujawnia dodatkowe fakty, dotyczące wydarzeń już po zakończeniu spotkania. Możemy więc przeczytać m.in. o zachowaniu sędziego liniowego Konrada Sapeli, który miał słownie zaatakować… chłopca do podawania piłek, bo ten w czasie gry zwrócił się do niego słowami: „Co to jest za sędziowanie, przecież to był spalony”.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o stadionach w Łodzi.

Jak już informowaliśmy w sobotę, najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem, o którym mówiono, była budowa dwóch mniejszych obiektów na 15 tysięcy miejsc. Na plany miasta nie wpłynął nawet upadek فKS-u, który po odebraniu licencji i wycofaniu się z pierwszej ligi praktycznie przestał istnieć. Choć nie wiadomo, ile potrwa odbudowa klubu z alei Unii, ani czy w ogóle do niej dojdzie, władze فodzi nie chcą wycofać się z inwestycji. Co więcej, widzą w niej koło ratunkowe, które może pozwolić wyjść nowemu فKS-owi na prostą. – Wydaje się, że jest to trochę odwrócona kolejność, bo przecież stadiony powinno się budować dla klubów, a nie budować kluby pod stadion – zwraca uwagę Cacek. I dodaje ironicznie: – Wychodzi na to, że od początku źle podszedłem do Widzewa. Powinienem powiedzieć, że nie wejdę do klubu, jeśli miasto nie zbuduje stadionu.

A co Cacek sądzi o propozycji 15-tysięcznego obiektu dla Widzewa? – Nie możemy się na to zgodzić. Taki stadion byłby dla nas po prostu za mały. Trzeba sobie zdać sprawę, że nie będzie w Widzewie wielkiej piłki, jeśli nie będzie większego stadionu – odpowiada. Nie oznacza to wcale, że wciąż twardo trzyma się budowy przy alei Piłsudskiego 30-tysięcznika. Według naszych informacji Cacek jest gotów zgodzić się na wybudowanie mniejszego obiektu. – Bylibyśmy w stanie zaakceptować stadion na 19-23 tysiące miejsc. Taka wielkość mogłaby być przez nas rozważona – przyznaje.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wywiad z Marcinem Broszem.

A co z tą toporną piłką?
Wie pan co? Mnie nie rozlicza się z polemik, ale ze zdobytych punktów. Wygraliśmy wcześniej z Lechią, potem z Wisłą i to jest wielka rzecz. Tym bardziej że krakowianie wiosną, do meczu z nami, nie przegrali. Ł»eby jednak nie było, że uciekam od pytania o toporną piłkę, powiem, że kiedyś wszyscy zachwycaliśmy się dwójką atakujących Liverpoolu: Michaelem Owenem i Emilem Heskey’em. Człowiek o wiele mądrzejszy ode mnie stworzył potęgę i nikt nie mówił, że The Reds grają topornie. Mówiło się raczej, że ten Liverpool gra fajną piłkę, ma swój styl. W ataku mieli jednego wysokiego napastnika do walki w powietrzu i drugiego, mniejszego, do gry kombinacyjnej. My staramy się powielić ten schemat.

Prostymi środkami zmierzacie do celu.
Raczej małymi krokami. Zresztą ci, którzy mówią, że gramy topornie, dodają też, że Piast jest zespołem bardzo ambitnym. To jest ta wartość dodana. Z tego wzięło się miejsce, w którym dzisiaj jesteśmy. Proszę sobie przypomnieć, jak byliśmy postrzegani tuż po awansie. Czy ktoś nas widział w czołówce? Czy ktoś nas chwalił za to, jakich mamy piłkarzy?

I tekst o Ericu Moulounguim.

Gabończyk, zanim trafił do Wrocławia, proponowany był Lechii Gdańsk, która zagra z mistrzemPolski już w następnej kolejce. – Na przykładzie tego zawodnika widać, jak bardzo różnimy się od Śląska. Doskonale wiedzieliśmy, co to za piłkarz i jakie ma CV. Zrezygnowaliśmy z niego, bo półroczne wypożyczenie takiego gracza nie wpisuje się w filozofię budowy naszego klubu. Lechia szuka swojej tożsamości. Chcemy mieć w drużynie jak najwięcej wychowanków. W poprzednich sezonach kupowani byli obcokrajowcy za niemałe pieniądze. W większości się zupełnie nie sprawdzili – komentuje trener Lechii Bogusław Kaczmarek.

Jak to się w ogóle stało, że piłkarz z klubu znad Zatoki Perskiej trafił w tak egzotyczne ze swojego punktu widzenia miejsce jak Polska? Otóż za umieszczeniem tego zawodnika w ekstraklasie stoi Polak mieszkający we Francji: Marian Głombiowski. To były piłkarz Lecha pochodzący z Trójmiasta, który na początku lat 90. grał w niższych ligach francuskich. – Jestem z Gdańska, więc zaoferowałem go Lechii, w której grałem jako junior, a następnie Śląskowi – komentuje Głombiowski, któremu w dotarciu do klubu z Wrocławia pomogła znajomość z Ryszardem Tarasiewiczem.

Oraz rozmowa z Piotrem Zielińskim.

Miałeś tremę?
Małą tremę miałem, ale… ee tam, pomyślałem. Przed wyjściem na rozgrzewkę emocje opadły. Cieszę się, że trener dał mi szansę, że wierzy w moje umiejętności. Bardzo fajnie się poczułem. To dla mnie bodziec do jeszcze cięższej pracy. Poza tym z gry wypadł teraz Luis Muriel, więc może uda mi się zagrać i w następnej kolejce trochę dłużej niż kilka minut.

Tak sobie wyobrażałeś debiut od pierwszej minuty?
Zaliczyłem asystę, przy drugiej bramce też miałem udział. Widać było po mnie mały niedosyt, kiedy kolega dobijał mój strzał do pustej bramki, bo to ja mogłem być strzelcem. Fajnie byłoby strzelić gola w debiucie, ale jestem zadowolony. Pod koniec bolały mnie łydki, zostałem kopnięty dwa razy, trener widział, że potrzebna jest zmiana i zszedłem.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama