Reklama

Sampdoria nie przekonuje, ale wygrywa. Bereszyński schodzi z urazem

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2018, 18:04 • 4 min czytania 1 komentarz

Żywiołowy początek. Szybkie tempo. Zaskakująca pozytywnie gra Udinese. Podopieczni Massimo Oddo po dwóch ostatnich porażkach zaprezentowali wolę walki. Długimi momentami dominowali nad, wydawało się, bezradną Sampdorią, jednak drużyna trójki Polaków potrafiła się odgryźć i grając mocno nieprzekonująco, zdobyła cenne trzy punkty, która pozwoliły jej utrzymać szóstą, gwarantującą występ w europejskich pucharach, pozycję w tabeli.

Sampdoria nie przekonuje, ale wygrywa. Bereszyński schodzi z urazem

W pierwszej połowie Sampdoria miała więcej z gry tak naprawdę tylko na samym początku. Przez jakieś pięć minut postraszyła przyjezdnych, po czym schowała się za podwójną gardą, ale jej uniki nie zawsze okazywały się skuteczne. W jednej z akcji Linetty zagrał piłkę w uliczkę do wbiegającego w pole karne zawodnika, ale ta została przecięta przez obrońcę, który zaraz wyprowadził kontrę. Udinese znalazło się w sytuacji dwóch na jednego, co zakończyło się strzałem aktywnego w ciągu całego spotkania Jankto. Uderzył groźnie, po krótkim słupku, ale górą był Viviano. Po chwili – wrzutka z rzutu rożnego, piłka posłana w gąszcz zawodników, zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Samir, ale jego strzał odbił się od słupka.

Sampdoria po raz pierwszy odgryzła się po dwóch kwadransach. Quagliarella zagrał podcinką do Caprariego, który znalazł się tuż przed bramkarzem, ale na wślizgu posłał piłkę obok bramki. Ten przebłysk pokazał jednak, że drużyna z Genui zaczęła powoli odzyskiwać wigor. Po chwili wykorzystała jedną z niewielu swoich sytuacji. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła wprost do znajdującego się przed polem karnym Linettego. Polak inteligentnie zapoczątkował bramkową akcję. Nie zagrał w największy tłok, lecz na bok, do nieobstawionego Ramireza. Urugwajczyk wstrzelił piłkę w pole karne, wybił ją jeden z obrońców, ale było to tylko przedłużenie wyroku, który po chwili wykonał agresywnie nadbiegający na piłkę Silvestre.

Udinese mogło wyrównać tuż przed przerwą. Niepilnowany Widmer otrzymał piłkę tuż przed bramką, ale koncertowo zmarnował swoją sytuację. Pierwsze 45 minut było dobre, naprawdę żywe. Po zmianie stron tempo delikatnie siadło, ale wzięło się to też z tego, że wreszcie kontrolę nad spotkaniem starali się przejąć gospodarze. Nie unikali jednak zagrożenia. Fofana trafił w poprzeczkę. Balic z linii pola uderzył minimalnie obok prawego słupka. Udine atakowało przede wszystkim swoją prawą stroną, przeciwna flanka była raczej zamknięta przez Bereszyńskiego. Polak prezentował się solidnie.

Grał na poziomie, do jakiego nas przyzwyczaił. Na początku dopuścił do groźnego dośrodkowania, szczęśliwie nieprzeciętego przez napastnika rywali. Po chwili się jednak zrehabilitował – przejął piłkę zmierzającą do nieobstawionego napastnika, który stanąłby oko w oko z bramkarzem. Generalnie wychodził zwycięsko z większości pojedynków. Niestety, pod koniec spotkania doznał kontuzji.

Reklama

Linetty natomiast czuł się na boisku bardzo dobrze. Miał wyczucie. Zbierał dużo piłek, zaliczał udane odbiory, choć zdarzały mu się niedokładne podania. Na przykład w 17. minucie dostał piłkę przed polem karnym, chciał szybko rozegrać, rozpędzić akcję, ale nie dopieścił podania, które trafiło wprost pod nogi rywala. Całościowo jednak musimy ocenić jego występ jak najbardziej pozytywnie. Żałujemy, że na boisku nie pojawił się Dawid Kownacki, ale trudno dziwić się decyzji trenera – wynik długo nie był rozstrzygnięty, więc nie chciał ryzykować i zbyt dużo zmieniać.

Wszystko rozstrzygnęło się dopiero w końcówce. Zapata popisał się naprawdę fenomenalnym rajdem. Przejął piłkę przed własnym polem karnym i… popędził jak torpeda lewą stroną boiska. Kiedy znalazł się w polu karnym wydawało się, że za chwilę wykona dośrodkowanie. Tymczasem popisał się mierzonym lobem, który kompletnie zaskoczył bramkarza. Bramka kolejki. Nie mamy wątpliwości – nie było w tym ani grama przypadku. Jak chciał tak zrobił.

W doliczonym czasie gry nie popisał się wprowadzony za Bereszyńskiego Andersen, który dał się nawinąć tuż przed polem karnym. Poszło płaskie dośrodkowanie, które niefortunnie przeciął Silvestre. Przyjezdni mieli jeszcze dwie minuty, by zmienić losy rywalizacji, raz groźnie zaatakowali, ale ostatecznie zwycięsko z tego starcia wyszła Sampdoria.

Drużyna Marco Giampaolo dziś nie przekonywała, momentami prezentowała się naprawdę ospale, ale sztuką jest wygrać, gdy nie idzie. Dziś jej się to udało.

Sampdoria – Udinese 2:1

1:0 35′ Silvestre

Reklama

2:0 83′ Zapata

2:1 90′ Silvestre (sam.)

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Weszło

Hiszpania

Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?

Patryk Stec
0
Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?
Piłka nożna

Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Bartosz Lodko
1
Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Komentarze

1 komentarz

Loading...